Pov. Stark
Przez chwilę wpatrywałem się z przerażeniem w drzwi, które... były otwarte. Nie zamknąłem ich. Byłem tak zaaferowany stanem Petera, że zapomniałem zamknąć pieprzone drzwi. Jak... cholera, jak mogłem o tym zapomnieć? Przecież... to powinno być odruchowe. A on teraz...
Skierowałem wzrok na Petera. On też to zrobił. Nasze spojrzenia się spotkały. Obaj to wiedzieliśmy. Obaj wiedzieliśmy, że Peter jest ode mnie szybszy i silniejszy. Że nie zdążę nawet wstać, kiedy on znajdzie się poza celą. Że teraz, tutaj, widzę go po raz ostatni. Że już go nie odzyskam. W jego spojrzeniu pojawiła się determinacja. Zrobi to. Już w tym momencie poczułem, jakbym go stracił. Nie... błagam, on nie może... nie może teraz uciec. Ja... nie mogę go stracić. Nie mogę... nie chcę... proszę... nie znowu... nie dam rady przeżywać tego drugi raz...
-Błagam... nie rób tego- szepnąłem. Zerwaliśmy się z ziemi w tej samej chwili. Spróbowałem chwycić chłopca za nadgarstek, ale nie udało mi się. Był zbyt szybki. Zbyt zdeterminowany i agresywny. Mieliśmy ten sam cel. Dotrzeć do drzwi, nim temu drugiemu się uda. On chciał uciec, a ja temu zapobiec. On chciał się uwolnić, a ja zatrzymać go przy sobie. On chciał dać się zabić Hydrze, a ja uratować nas obu. Jednak zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować, chłopiec w jednej sekundzie znalazł się przy wyjściu. Wypadł z celi i pognał na korytarz- Peter!- krzyknąłem za nim, zrywając się i biegnąc, jednak nie miałem szans go dogonić. Łzy pojawiły się w moich oczach. Jeśli on... jeśli on tam wróci, to... zabiją go. Oni go zabiją. A ja... ja już go nie zobaczę i... znów go stracę... znów stracę swoje dziecko. Nie... nie dam rady...
-Jarvis! Połącz mnie z Rogersem! Natychmiast!- krzyknąłem, wybiegając na korytarz. Po chwili usłyszałem głos blondyna.
-Co się stało Tony?- mruknął.
-Peter ucieka! Zablokujcie mu drogę! Błagam, nie pozwól mu tam wrócić!
-Zaraz tam będziemy- rzucił, po czym rozłączył się.
Pov. Peter
Wypadłem na korytarz i popędziłem przed siebie. Nie wiedziałem, w którą stronę biec, ale to była moja szansa. Musiałem się stąd wydostać. Musiałem wrócić do domu. Gnałem więc przez sieć ciemnych korytarzy, nie mając pojęcia jak mogę wydostać się z tego piekła. I nawet nie wziąłem pod uwagę tego, że nie wiem jak trafić do bazy Hydry. Nie znam świata. Nie wychodziłem z domu i nie wiem nawet, czego mam się spodziewać, gdy opuszczę to miejsce, ale wiedziałem jedno. Wiedziałem, że muszę się wydostać. Muszę wrócić. Muszę być silny i udowodnić, że potrafię o siebie zadbać. Muszę sprawić, żeby pan Aristov był ze mnie dumny. Już widzę jego uśmiech. Już słyszę jak mówi mi, że dobrze się spisałem. Może nawet mnie przytuli? Tak jak... Stark? Z taką samą czułością i wręcz ojcowską opiekuńczością? W końcu zauważyłem metalowe, srebrne drzwi. Podbiegłem do nich, a gdy tylko stanąłem, otworzyły się, ukazując małe pomieszczenie. To pułapka? Nie wiem czemu, ale coś podpowiadało mi, że to jest właśnie droga ucieczki. Wszedłem do środka i w tym momencie uświadomiłem sobie, co to jest. Winda. Skąd to wiem? Skąd wiem, co to takiego jest ta winda? Nie mieliśmy czegoś takiego w domu. Nie, nie ważne. Ważne było to, że odnalazłem guzik z cyfrą zero. Zero, czyli parter. Nacisnąłem go i z niecierpliwością, tupiąc nerwowo nogą czekałem, aż drzwi otworzą się, ukazując zupełnie nową trasę, która pognam najszybciej jak tylko potrafię, żeby stąd uciec. W końcu poczułem lekkie szarpnięcie, po którym drzwi rozsunęły się, ukazując pokaźny hol. Wypadłem z windy i uśmiechnąłem się, widząc, że nikt nie stanowi przeszkody. Jedyną barierą między mną a wolnością były drzwi. Jednak nie przewidziałem jednego. Wysokiego blondyna i metalorękiego, którzy zagrodzili mi drogę.

CZYTASZ
Without past
Hayran KurguNie pamiętam. Bardzo chciałbym pamiętać, ale nie pamiętam. Nie pamiętam mojej rodziny. Nie pamiętam, jak rozróżniać przyjaciół i wrogów. Nie pamiętam, kto mnie kocha, a kto oszukuje. Nie pamiętam, czym jest dobro, a czym zło. Nie pamiętam, jak się b...