Pov. Stark-Peter!- zawołałem, biegnąc w stronę zapłakanego chłopca. Jednak zatrzymałem się gwałtownie, w momencie, w którym młodszy podskoczył i posłał mi przerażone spojrzenie. Jeszcze bardziej skulił się przy ścianie i objął rękami swoje kolana, przyciśnięte do klatki piersiowej. Nie chciałem go przepłoszyć. Znalezienie chłopca nie stanowiło problemu przy pełnym dostępie do kamer miejskich, jednak nawiązanie rozmowy było wyzwaniem. Mimo to, postanowiłem spróbować. Zacząłem bardzo powoli zbliżać się do roztrzęsionego dziecka, jak do spłoszonego zwierzęcia, nie chcąc go przestraszyć. Rozumiałem go. Naprawdę rozumiałem i uważałem, że i tak był bardzo dzielny, bo ja na jego miejscu nie miałbym dość odwagi, by wciąż walczyć. Miał mętlik w głowie. Budzi się w całkiem obcym miejscu, z obcymi ludźmi dookoła. Każdy by się przestraszył. A on mimo to potrafił choć przez chwilę zachować trzeźwe myślenie i uciec- posłuchaj mnie, Pete. Wiem, że się boisz, ale... musisz mi uwierzyć, nie chcę zrobić ci krzywdy. Daję ci słowo. Nie dotknę cię, jeśli nie pozwolisz. I nigdzie cię nie zabiorę, dopóki nie będziesz chciał. Ja wiem, że masz teraz mętlik w głowie, nie wiesz co się dzieje i... nie masz pojęcia kim jestem, ale proszę, daj mi szansę. Obiecuję, że...
-Wiem kim jesteś- przerwał mi cicho chłopiec. Zbladłem. On... wie? Czyli... czyli skojarzył opowieści z Hydry ze mną? Czyli... on znów myśli... że ja... zabiłem jego rodziców? Znów mi nie zaufa? Znów... znów mnie nienawidzi?
-T-Ty wiesz?- spytałem słabo. Nie, błagam, nie chcę przechodzić od nowa tej historii z zamordowaniem jego rodziców. To było za dużo. Mogłem znieść każdą obelgę, ale nie dam rady po raz kolejny oglądać tej nienawiści w jego oczach.
-Chyba... chyba tak...- mruknął i pociągnął nosem, a po jego policzkach znów spłynęło kilka łez. Zmarszczyłem delikatnie brwi, widząc, że Peter wcale nie wyglądał, jakby zamierzał uciekać. Poza tym... chyba? Nie jest pewny? To... co on właściwie pamięta?
-To... to kim dla ciebie jestem?- szepnąłem, bojąc się odpowiedzi. Tak bardzo bałem się, że... że znów będę musiał oglądać tą nienawiść w jego oczach. Tą pogardę i obrzydzenie. Życzenie śmierci. Wtedy, kiedy patrzył na mnie z tej celi, widziałem w jego oczach, że gdyby tylko miał taką możliwość, z wielką przyjemnością sprawiłby mi niewyobrażalny ból, a potem dobił. Nie wahałby się, gdyby tylko ktoś mu na to pozwolił.
-N-Nie wiem...- powiedział równie cicho, po czym skulił się mocniej i schował zalaną łzami twarz w kolanach- nie z-zrobisz mi k-krzywdy?- wyjąkał nieco niewyraźnie. A może po prostu nie słyszałem go dobrze, bo mamrotał słowa w swoje kolana? Uchyliłem lekko usta i pokręciłem głową, wzdychając z rezygnacją.
-Nie... oczywiście, że nie... nigdy bym cię nie skrzywdził...- oświadczyłem, podchodząc bliżej niego. Nie wiedziałem, do czego Peter zmierzał, ale nawet stąd mogłem dostrzec, że cały się trzęsie. Z zimna? Ze strachu? Z bólu? A może... może to po prostu wszystko naraz?
W pewnym momencie, Peter wstał chwiejnie z ziemi, podpierając się o ścianę. Odruchowo wyciągnąłem ręce, żeby mu pomóc, ale młodszy nie pozwolił mi na to. Odsunął się delikatnie, więc zabrałem ręce, nie chcąc, by czuł się osaczony. Jednak po chwili, Peter odepchnął się od ściany i wpadł prosto w moje ramiona. Wtulił się we mnie, chowając ręce pod moją marynarką. Nie zdążyłem nawet zareagować.
-T-To zabierz mnie stąd... proszę...- szepnął, opierając policzek na mojej klatce piersiowej. Odruchowo otoczyłem go opiekuńczo ramionami i zamknąłem oczy, przytulając do siebie drobnego chłopca. Uśmiechnąłem się delikatnie. Pomimo tego, że cały drżał, cieszyłem się, że znów mogę czuć go w swoich objęciach. Znów go miałem. Był bezpieczny. Przy mnie. Tam, gdzie jego miejsce.

CZYTASZ
Without past
FanfictionNie pamiętam. Bardzo chciałbym pamiętać, ale nie pamiętam. Nie pamiętam mojej rodziny. Nie pamiętam, jak rozróżniać przyjaciół i wrogów. Nie pamiętam, kto mnie kocha, a kto oszukuje. Nie pamiętam, czym jest dobro, a czym zło. Nie pamiętam, jak się b...