Pov. PeterNaciagnąłem koc na ramiona, kuląc się na skraju łóżka. Wzdrygałem się raz po raz, słysząc miarowe pikanie aparatury. Wpatrywałem się beznamiętnie w linię na ekranie, która żwawo podskakiwała z każdym kolejnym uderzeniem serca. Zamknąłem oczy, wypuszczając drżący oddech. Objąłem dłońmi gorący kubek, z którego pociągnąłem łyk słodkiej herbaty. Kanapek z serem i pomidorem nie ruszyłem, nie mając siły na jedzenie. Obrzuciłem je więc niechętnym spojrzeniem, odstawiłem kubek na stolik i opadłem na bok, zamykając oczy. Kupiłem się na skraju łóżka, nie chcąc w żaden sposób przeszkadzać starszemu. Chciałem... chciałem po prostu być blisko niego.
Huk wystrzału ogłuszył nas wszystkich. Głowa bolała mnie od potwornego pisku w uszach. Przemknęło mi przez głowę, czy wszystko w porządku z moimi uszami. Może miałem pęknięty bębenek? Jaka beznadziejnie bezużyteczna w tej chwili myśl. Przez kilka kolejnych sekund, tkwiłem w bezruchu, wpatrując się w opadające ciało. Miałem wrażenie, że wszystko dookoła działo się w zwolnionym tempie. Zamrugałem kilka razu. Gorące łzy spływały po moich lodowatych, wychłodzonych przez wodę policzkach. Parzyły mnie. Pistolet wypadł mi dłoni, gdy z uniesionymi brwiami i łzami na twarzy wpatrywałem się w leżącego mężczyznę. Piach dookoła niego opadł. Starszy patrzył w pustkę szeroko otwartymi, martwymi oczami. Nie ruszał się, a jego klatka piersiowa przestała się unosić. Moja dolna warga zadrżała.
-N-Nie...- ciche zająknięcie uciekło z moich ust. Przycisnąłem do nich obie dłonie, robiąc wszystko co w mojej mocy, żeby nie krzyknąć. Moje mięśnie boleśnie się spięły. Nie miałem pojęcia, czy drżę czy nie. Chciałem zniknąć. Cofnąć czas. Uciec. Powinienem uciec? Powinienem stąd uciekać? Co... co ja miałem zrobić?
-Nie!- wykrzyknąłem, podbiegając do ciała mężczyzny. Rzuciłem się na kolana i przycisnąłem dłonie do krwawiącej rany. W następnej chwili, miałem ręce po łokcie umazane szkarłatną cieczą. On już nie żył, a ja wciąż starałem się zatamować krwotok- n-nie... błagam, nie...- zapłakałem, pochylając się nad ciałem. Wtuliłem się w klatkę piersiową mężczyzny- p-przepraszam... przepraszam... w-wybacz mi, błagam... n-nie chciałem...- zacząłem mamrotać, tuląc się do mokrego, pachnącego krwią materiału. Trząsłem się, gdy cały czas wstrząsały mną fale płaczu. Nie mogłem się uspokoić. To nigdy nie miało się wydarzyć. Ja nigdy nie miałem tego zrobić. Nigdy nie chciałem tego zrobić. Przecież... on był... ja nie mogłem...
Pochyliłem się lekko, zamykając oczy. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że płakałem. Głośno. Zacisnąłem dłonie na swoich włosach i wciągnąłem powietrze przez usta, chcąc nie dopuścić do ataku paniki.
Oddychaj, oddychaj, oddychaj...
Sapnąłem, słysząc jakiś ruch. Zacisnąłem zęby i wydałem z siebie jęk bezradności. On nie żył. Nie żył, był martwy. Zabiłem go. Co teraz? Co teraz będzie? To naprawdę ja zrobiłem?
Co robić, co robić, co robić?!
-B-Błagam...- zapłakałem, zaciskając dłonie w pięści.
-Peter...- usłyszałem łagodny głos. Pokręciłem głową, wtulając się mocniej w ciało mężczyzny. Nie chciałem go. Nie chciałem go teraz. Chciałem, żeby on też zniknął. Żeby go nie było. Chciałem być na świecie sam. Tylko ja i nikt więcej. Żadnych kłamstw, żadnych kłopotów. To wszystko jego wina! Ale przecież wiedziałem, że to ja. To ja, tylko ja. Ja pociągnąłem za spust, ja go zabiłem. Zabiłem go! Byłem... byłem potworem. Nie chciałem... ja tylko nie chciałem być już oszukiwany. To... to nie było nic złego. Chciałem być bezpieczny. A teraz... teraz chciałem tylko stąd zniknąć.
Poczułem ciepłą dłoń na policzku. Zapłakałem, mimowolnie wtulając się w nią. Chciałem, żeby ktoś mnie teraz przytulił, choć jednocześnie... chciałem wszystkiego innego. Nie mogłem się uspokoić. I sam nie miałem pojęcia, czego teraz chciałem. Chciałem, żeby to się nie działo. Chciałem być gdzieś indziej. Chciałem być w domu. Chciałem być bezpieczny. Chciałem, żeby było mi ciepło. Napić się gorącej herbaty pod miękkim kocem.

CZYTASZ
Without past
FanfictionNie pamiętam. Bardzo chciałbym pamiętać, ale nie pamiętam. Nie pamiętam mojej rodziny. Nie pamiętam, jak rozróżniać przyjaciół i wrogów. Nie pamiętam, kto mnie kocha, a kto oszukuje. Nie pamiętam, czym jest dobro, a czym zło. Nie pamiętam, jak się b...