Rozdział 33

811 70 91
                                        

"Nie przejmuj się setką osób, które nie przyszły na twój koncert. Daj z siebie wszystko i śpiewaj dla tej jednej, która przyszła cię posłuchać"

_Majusia_srusia_ Cielanka  patka-szmatka

Dziękuję ♥️

Pov. Stark

Uchyliłem drzwi do pokoju z małym uśmiechem na twarzy. Co prawda, nie za bardzo miałem ochotę się uśmiechać, ale wiedziałem, że stan Petera z pewnością będzie pozostawiał dużo do życzenia, więc nie mogłem obarczać go jeszcze swoimi problemami. Musiał czuć, że wszystko jest dobrze. Że jest bezpiecznie i może całkowicie skupić się na sobie. Jarvis dał mi znać, że przed chwilą się obudził, więc szybko przyszedłem i byłem gotowy, żeby siedzieć przy nim i odpowiedzieć mu na wszystkie pytania, które miał. No i... ja też trochę ich miałem. Musiałem ustalić, co Peter pamiętał i co w zasadzie o mnie myśli.

-Cześć, Pete- powiedziałem cicho, gdy moim oczom ukazał się drobny chłopiec, leżący bokiem na łóżku. Wpatrywał się pustym wzrokiem przed siebie. Miał łzy w oczach.

Podszedłem bliżej i usiadłem na skraju łóżka, wcześniej upewniając się, że Peter nie ma nic przeciwko. Przyłożyłem wierzch dłoni do czoła młodszego i odetchnąłem z ulgą, czując, że gorączka spadła. Chłopiec wzdrygnął się delikatnie, gdy go dotknąłem. Westchnąłem cicho. Nie wiedziałem co powiedzieć. Od czego zacząć. Wszystko mi się poplątało i teraz kompletnie nie miałem pomysłu jak zacząć z nim jakąkolwiek rozmowę. Ale wiedziałem, że muszę to zrobić.

-Jak się czujesz, Pete? Boli cię coś? Mogę dać ci leki, jeśli chcesz- powiedziałem cicho, uśmiechając się lekko. Młodszy nie odpowiedział, a jedynie odsunął się delikatnie. Wypuściłem głośno powietrze. Nie ufał mi. Wciąż mi nie ufał. Musiałem to zmienić, tylko... jak? Jak sprawić, żeby Peter mi zaufał, skoro nie wiedziałem nawet, co dokładnie pamiętał? Co o mnie myślał? Za kogo tym razem mnie miał? Co miałem zrobić? Hej Pete, masz mnie za mordercę twoich rodziców, czy może już sobie mnie przypomniałeś? Przecież nie mogłem powiedzieć czegoś takiego. Westchnąłem cicho, spuszczając głowę- jesteś głodny, Pete? Może zjesz z nami śniadanie?- zawahałem się przez chwilę-... albo mogę ci tutaj przynieść, jeśli chcesz- znów spróbowałem. Brak odpowiedzi. Chłopiec zamknął oczy. Nie chciał ze mną rozmawiać. To było jasne. Niby czemu miałby? Tylko... co w takim razie miałem zrobić? Zostawić go? A jeśli wpadnie mu do głowy, żeby zwiać? Ale... z drugiej strony, nie mogłem zmuszać go do swojego towarzystwa. Nie mogłem pozwolić żeby znów czuł się tu jak więzień. To był jego dom. I musiałem mu to pokazać- ehh... mam sobie iść? Chcesz zostać sam, Pete?- spytałem w końcu, z rezygnacją w głosie. Nie chciałem na niego naciskać. Ku mojemu zdziwieniu, młodszy pokręcił przecząco głową, mocniej wtulając się w poduszkę.

-Nie... nie idź...- po pomieszczeniu rozbrzmiał wątły, słaby głosik dzieciaka. Uśmiechnąłem się delikatnie.

-Dobrze... zostanę- odparłem cicho. Spuściłem lekko wzrok, zastanawiając się, co zrobić. Wyciągnąłem dłoń, chcąc pogłaskać młodszego po włosach, jednak w tym momencie Peter wzdrygnął się i mimowolnie skulił. Zmarszczyłem brwi i cofnąłem rękę- nic ci nie zrobię, Pete... słowo- powiedziałem, obserwując z niepokojem jego reakcję. Chłopiec westchnął cicho i skinął delikatnie głową, nie otwierając oczu.

Był spokojny. Za spokojny. W zasadzie... sam nie wiedziałem, czego się spodziewać, ale... nie płakał, nie krzyczał... nie tego się spodziewałem. Tak bardzo chciałem wiedzieć, co działo się w jego głowie. O czym teraz myślał. W jaki sposób to przeżywał. Był wściekły? Jeśli tak, to na Hydrę, na siebie, czy na mnie? Czy może był smutny? Albo rozsadzało go poczucie zdrady? Może znów tęsknił za ciotką? O ile w ogóle ją pamiętał. Właśnie. Co pamiętał? Skoro pozwolił mi się zabrać, musiał choć częściowo pamiętać kim jestem. Ale z drugiej strony, mogło wystarczyć to, że przypomniał sobie, kim naprawdę była Hydra.

Without pastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz