Pov. StarkZacisnąłem lekko ramiona i uśmiechnąłem się, wciąż bardzo zaspany. Czułem ciężar na klatce piersiowej. Stłumiłem ziewnięcie i uchyliłem powieki. Momentalnie zmarszczyłem brwi i uchyliłem lekko usta. Peter na mnie leżał. Owinięty w niebieski kocyk, wtulał się w moją klatkę piersiową z drobnym uśmiechem na ustach i roztrzepanymi lokami. Obejmowałem go. Dopiero teraz przypomniało mi się, że, no cóż, rzeczywiście zasnęliśmy wczoraj w tej pozycji. Nawet całkiem wygodnej. Peter był bardzo drobny i lekki. A ja mogłem go przytulać. Nigdy bym się do tego nie przyznał. Nigdy, absolutnie nigdy. Przenigdy. Ale prawda była taka, że... no cóż, ja lubiłem się przytulać. Naprawdę lubiłem.
Palcem pogładziłem chłopca po policzku i uśmiechnąłem się z rozczuleniem. Naprawdę kochałem tego dzieciaka. Mojego małego chłopca. On do mnie wróci. Wierzyłem, że w końcu go odzyskam. Przecież... on nadal był moim synkiem. Tylko po prostu... po prostu tego nie pamiętał. Ale gdy tylko sobie przypomni, wszystko będzie tak jak dawniej. Może nie całkiem tak jak dawniej, ale będzie dobrze. Nauczymy się żyć z tym wszystkim. Przestanie tęsknić za Hydrą, jeśli będzie miał dom tutaj.
-Gdzie ja...- zaczął słabo Peter. Uśmiechnąłem się z politowaniem.
-W salonie, Pete. Zdaje się, że tu zasnęliśmy- zauważyłem. Chłopiec zadarł głowę i zmarszczył lekko brwi, gdy zdał sobie sprawę z tego, że leży na mnie.
-P-Przepraszam...- zająknął się, ewidentnie zawstydzony.
-Daj spokój, nie masz za co, dzieciaku- rzuciłem z rozbawieniem i pomogłem mu podnieść się do siadu. Chłopiec rozejrzał się po salonie, ziewnął, przeciągnął lekko i zsunął z moich kolanach, żeby ostatecznie wylądować na kanapie. Usiadłem obok niego, a wtedy Peter bezwiednie opadł do przodu, opierając się o moją klatkę piersiową. Zamknął oczy i wydał z siebie senne westchnienie.
Uśmiechnąłem się, wplatając palce w jego włosy.
-Oj, ktoś tu się nie wyspał- mruknąłem z politowaniem, a młodszy znów westchnął, nie mogąc dobrze się wybudzić. Jęknął cicho, z trudem otwierając oczy i posyłając mi nieco ponure spojrzenie.
-Nie mam pięciu lat- wymamrotał z wyrzutem, po czym znów opadł na moją klatkę piersiową i wtulił się we mnie z małym uśmiechem.
-Mhm, pewnie- rzuciłem cicho, uśmiechając się z politowaniem. Pogłaskałem go po włosach i oparłem głowę o zagłówek kanapy. Peter był już taki duży...
Pov. Bucky
Westchnąłem ciężko, podnosząc rękę. Zatrzymałem ją niecałe pięć centymetrów od klamki. Zamknąłem na chwilę oczy i zacisnąłem szczękę.
-Cholera!- syknąłem i warknąłem cicho z irytacją, gdy odsunąłem rękę. Postawiłem kilka kroków w tył i uderzyłem plecami w ścianę- cholera...- powtórzyłem, odchylając głowę. Chciałem z nim porozmawiać. Tak strasznie tego chciałem. Chciałem pójść do Petera i o wszystkim mu powiedzieć. Przeprosić go. Błagać o wybaczenie. Ale nie umiałem. Bałem się tam wejść. Bałem się... bałem się rozczarowania. Bałem się, że Peter będzie kimś zupełnie innym. Kimś, kogo nie znam. A kiedy go takiego zobaczę... śmierć mojego przyjaciela będzie faktem. I okaże się, że Hydra odebrała mi wszystko. Wszystko co tylko mogli.
Zatrzymałem się, widząc wypełzające z salonu błękitne światło. Uniosłem jedną brew i postawiłem kilka kroków w tył. Wiedziony ciekawością, wszedłem do pomieszczenia. Loki chłopca zawirowały w powietrzu, gdy dzieciak odwrócił się przez ramię. Wypuściłem powietrze. To dzieciak Starka. A skoro był dzieciakiem Starka, mogłem się tylko domyślać, jakie miał o mnie zdanie. Złożyłem ramiona na klatce piersiowej i zerknąłem wymownie na zegar.

CZYTASZ
Without past
Fiksyen PeminatNie pamiętam. Bardzo chciałbym pamiętać, ale nie pamiętam. Nie pamiętam mojej rodziny. Nie pamiętam, jak rozróżniać przyjaciół i wrogów. Nie pamiętam, kto mnie kocha, a kto oszukuje. Nie pamiętam, czym jest dobro, a czym zło. Nie pamiętam, jak się b...