Rozdział 12

879 80 57
                                    


Pov. Peter

Przekrzywiłem lekko głowę ze zdziwieniem, widząc metalorękiego. Co on tu robił? Jestem tu już jakiś czas, a do teraz tylko Stark się mną interesował. Dlaczego więc nagle przysłali kogoś nowego? Może Starkowi za dużo czasu zajmuje wydobywanie informacji, więc teraz to właśnie ten przeklęty zdrajca będzie mnie przesłuchiwał? Oczywiście szybko przyjąłem obojętny wyraz twarzy i posłałem mężczyźnie nieco rozbawione spojrzenie.

-A czemuż to zawdzięczam wizytę Zimowego Żołnierza?- spytałem z uśmiechem. Starszy zamknął oczy, jakby starał się nie wybuchnąć, na co mój uśmiech stał się szerszy. Widocznie irytowało go określenie "Zimowy Żołnierz". Trzeba będzie z niego częściej korzystać.

-Ja... chciałem ci o czymś opowiedzieć, Peter- oznajmił z zadziwiającą jak na taką kanalię łagodnością. Uniosłem brwi z rozbawieniem.

-Ach tak? A co takiego ma mi do opowiedzenia zdrajca?- zapytałem z niekrytą pogardą w głosie. Brunet zmarszczył lekko brwi, a w jego oczach zawirowało ogniki gniewu. Czy naprawdę tak łatwo go sprowokować? Hydra byłaby zawiedziona.

-Nie jestem zdrajcą- wycedził przez zęby. Uśmiechnąłem się z politowaniem.

-Nie? No patrz, a ja słyszałem coś zupełnie innego- stwierdziłem beznamiętnie. Starszy wziął głęboki oddech, całym sobą walcząc o zachowanie spokoju, co skutecznie, oraz z wielką satysfakcją, nagminnie mu utrudniałem.

-Posłuchaj mnie, Peter. Wysłuchaj mnie i dopiero wtedy oceniaj- powiedział stanowczo, jednak z niemą prośbą w głosie. Spuściłem wzrok i westchnąłem. W jaki sposób jego kłamstwa mogą niby na mnie wpłynąć? Czy to kolejna osoba, która będzie próbowała wmówić mi, że Hydra jest zła? Czy oni wszyscy naprawdę przyjęli tak żałosną taktykę? Przecież to chyba oczywiste, że i tak nie uda im się wmówić mi tej wyssanej z palca historyjki. Choć z drugiej strony, kłamstwem byłoby stwierdzenie, że kompletnie nie zaciekawił mnie ten człowiek i to, co chce mi powiedzieć.

W końcu ciekawość zwyciężyła.

-Proszę bardzo, mów- mruknąłem po chwili. Starszy odwrócił się i usiadł swobodnie na krześle pod ścianą, po czym oparł przedramiona na kolanach i wbił wzrok w ziemię.

Przez chwilę zdawał się zbierać myśli, by w końcu wydać z siebie zmęczone westchnienie i zacząć wywód.

-Ty... ehh, wydaje ci się, że Hydra jest dobra. Że to co robią jest dobre, ale... nawet nie masz pojęcia, co oni robią z ludźmi. To są... potwory, rozumiesz? Pieprzone potwory- zmarszczyłem brwi. Nie podobało mi się to, jak nazywa moją rodzinę. To był zdrajca i nie miał prawa ich tak nazywać. To on był tu potworem- oni... wcale nie dali mi szansy, jak to nazwałeś. Zniszczyli mnie, rozumiesz? Gdybym stamtąd nie uciekł... nie wiem, jak długo udałoby mi się przeżyć. Oni... torturowali mnie. Często robili to tak po prostu. Dla zabawy. Oni wszyscy... to są jebani sadyści. Bawi ich ludzkie cierpienie. Skoro opowiadali ci o mnie, to na pewno słyszałeś o programie Zimowego Żołnierza- zmarszczyłem lekko brwi. Nie. Nie słyszałem. A raczej... nikt nigdy nie chciał powiedzieć mi, czym on jest. Kiedy zapytałem o to pana Aristov, powiedział, żebym nie wtykał nosa w nie swoje sprawy, bo może się to dla mnie źle skończyć, więc... po prostu przestałem pytać- zmieniali mnie w bezwolną marionetkę, za każdym razem, gdy chcieli żebym kogoś dla nich zabił. I nikt mnie nie pytał o zdanie. Nawet nie masz pojęcia, ile tam przeszedłem. Wiem, że Hydra potrafi namieszać w głowie i może ci się wydawać, że chcą dla ciebie dobrze, ale...

-Przestań- przerwałem mu stanowczo. Mężczyzna dopiero teraz podniósł na mnie wzrok. Zmęczony, lekko zdezorientowany wzrok- nie chcę tego słuchać. Nie uwierzę w to, rozumiesz? Hydra nie zrobiła by czegoś takiego. A jeśli ktokolwiek zrobił ci tam krzywdę, to widocznie zasłużyłeś...- zacząłem ze złością. Byłem wściekły. Jak on do cholery śmiał wmawiać mi takie kłamstwa? Jaki trzeba mieć tupet, żeby mówić coś takiego o ludziach, których się zdradziło?!

Without pastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz