23.

2.8K 130 18
                                    

— Cześć, spozniłeś się — powiedział Tae słysząc dzwonek przy drzwiach.

— Przepraszam, były korki!

— Jak chodzisz pieszo — Taehyung spojrzał na przybysza zamykając książkę. Włożył ją do plecaka i ruszył do służbowego pomieszczenia. Gguk zrozumiał, że to koniec zmiany starszego, więc również udał się w tamtym kierunku po kurtkę. Gdy tam wszedł spotkał go Taehyung bez koszulki rozmawiający z chłopakiem, który wyjął z szafki taką samą koszulkę, jaką jeszcze przed chwilą miał na sobie Tae.

— Jest ruch?

— Nie za duży. Taki jak zazwyczaj.

Gguk stał w wejściu patrząc na chłopaka, na którego czekał. Po co właściwie tutaj wszedł?

— Tylko, jak rano przyjdzie Rose to nie śpij, rozumiesz, Kyungsoo?

— Raz mi się przytrafiło... — oburzył się niższy chłopak. Po chwili zauważył Jeongguka w drzwiach. — Wstęp tylko dla personelu, nie umiesz czytać?

— Ja...

— On jest ze mną — westchnął Tae zakładając bluzę. Widział, jak młodszy się na niego gapił. — Ubieraj się, Gguk.

— Ah, tak, jasne... — Chłopak sięgnął do swojej, równie drogiej jak buty, kurtki.

Nagle usłyszeli charakterystyczny dzwonek przy drzwiach. Kyungsoo pożegnał się przepraszając Jeongguka za naskoczenie na niego i udał się za ladę.

Taehyung wiedząc, jaka jest pogoda westchnął i ponownie otworzył swoją szafkę. Wyciągnął z niej zieloną bluzę i rzucił w młodszego.

— Nie obchodzi mnie, czy gryzie Cię w oczy, że bluza nie jest markowa, jest zimno i masz ją założył.

— Ja wcale...

— Mhmm, cokolwiek. Po prostu ją załóż.

Jeongguk nie lubił zakładać czyichś ubrań, A co dopiero takich tanich, to prawda. Natomiast w tamtej chwili mu to nie przeszkadzało. Nie chciał zamarznąc. I tutaj wcale nie chodziło o zapach bluzy. Wcale nie czuł na niej perfum starszego.

Zasunął kurtkę pod szyję i wyszedł na sklep.

— Ej, Ty... — zagadał do niego Soo, kiedy czekali, aż Tae zabierze wszystkie swoje rzeczy. — Jesteś jego chłopakiem?

— Ja? Nie, nie jestem... — odparł od razu Gguk. Na gust Kyungsoo za szybko.

— Jasne, ale ci się podoba?

— N-nie, skąd taki pomysł?

— Wiesz, jest dwudziesta druga, a Ty czekasz, aż on skończy pracę...

— To nie tak!

— Już, możemy iść — przerwał im Tae. Doskonale słyszał o czym rozmawiali, jednak nie skomentował tego. — Cześć Soo.

— Miło było! — pomachał im na odchodne.

Od razu po opuszczeniu budynku uderzył w nich zimny powiew wiatru. Tae zawinął się szczelniej szalikiem. Nie miał ochoty pokazywać Jeonowi gdzie mieszkał. Miał wystarczająco powodów, aby się z niego nabijać.

Gguk czuł, jak wieje mu po kostkach. Nie odzywał się. Nie chciał powiedzieć czegoś głupiego. Nawet jego zaskoczyło to, jaki zrobił się cichy. Nie obrażał biedniejszego od siebie, nie docinał mu. Może po prostu był zmęczony. Trudno było mu się przyznać do tego, że był wdzięczny starszemu za pomoc. Nie znali się praktycznie wcale, nie licząc szkoły, a on wyciągnął do niego pomocną dłoń. Racja, gdyby zdecydował się na pójście piechotą już dawno byłby w domu, jednak nie widziało mu się marznąc podczas godzinnego spaceru ma mrozie. Wolał przeczekać.

Szli w ciszy, gdy nagle Taehyung zatrzymał się pod niewielkim domkiem jednorodzinnym.

— Tylko ostrzegam, moje rodzeństwo jest dość specyficzne i nie mieszkam w jakimś luksusie.

Pchnął furtkę i nie odwracając się ruszył do drzwi, które otworzyły się, a z nich wybiegła mała dziewczynka.

— Taetae! — krzyknęła rzucając się ciemnowłosemu na szyję, który kucnął, aby ta dostała. — Wreszcie jesteś!

— Gdzie ty masz buty? Albo chociaż kapcie?

— Nie zdążyłam założyć, bo chciałam Cię zobaczyć!

Tae wziął młodszą siostrę na ręce i wszedł do domu. Nie przejmował się, czy Gguk za nim idzie, jednak słyszał za sobą co jakiś czas pociąganie nosem, więc wywnioskował, iż młodszy ruszył do budynku.

— A co to za pan, co z Tobą przyszedł? — spytała dziewczynka, zauważając nieznajomego. Schowała się za brata.

— To mój kolega, nie musisz się go bać.

— Cześć — odparł Gguk, na co dziewczynka wzięła nogi za pas uciekając w głąb domu. — Cóż, chyba mnie nie polubiła.

— A to mi niespodzianka — odparł starszy zdejmując z siebie płaszcz. — Rozbierz się i chodź do kuchni. Jest po lewo.

— Okej.

Jeongguk dawno nie był w domu, takim jak ten. Zazwyczaj gościł w modnych i nowoczesnych salonach, gdzie dało się wyczuć pieniądze. Tutaj jedyne, co czuł to mieszanka smrodu dziecka, alkoholu, jakiś tanich perfum i jedzenia. Nie przeszkadzało mu to. Zdjął kurtkę i wszedł do kuchni. Zobaczył tam siedzącą dziewczynkę, dwóch chłopców wykłócających się o widelec oraz nieco starszą dziewczynkę. Kiedy go zobaczyli ucichli i zaczęli mu się przyglądać.

— Siadaj — odparł Tae nie odwracając się nawet na sekundę od kuchenki.

— Kto to? — szepnął jeden chłopczyk do drugiego.

— Nie wiem, może chłopak naszego Tae.

— Żaden chłopak — przerwał ich wymianę zdań Taehyung stawiając przed nimi przygrzany makaron z sosem. — Smacznego.

— Dziękujemy! — odkrzyknęli chórem i zaczęli jeść.

— Jiwoon, chodź na kolację! — krzyknął jeszcze Tae stawiając kolejny talerz przy pustym miejscu.

Już po chwili do kuchni wbiegł uśmiechnięty chłopak, jednak widząc obcego szybko się wycofał.

— Nie mogę, intruz znajduje się na naszym statku — krzyknął z salonu.

— Intruz poddał się i przeszedł na naszą stronę, więc teraz chodź jeść! — krzyknął Tae zalewając sobie herbatę i młodszemu. Zdawał sobie sprawy, że była jedenasta, jednak jego rodzeństwo nie jadło kolacji, także godzina nie miała znaczenia.

Chłopak wrócił do kuchni i usiadł jak rodzeństwo przy stole.

— Ale Taetae, skoro przeszedł na naszą stronę, to musimy go nakarmić!

— Wiem wiem — zaśmiał się najstarszy i postawił na stole dwa talerze, jeden dla siebie A drugi dla Gguka. — Sorry, ale nie mam homara, więc makaron musi ci wystarczyć.

— Ja... Nie jestem głodny — odparł czując jak dzieci na niego patrzą.

— Musisz jeść! — krzyknął Jiwoon. — Kto nie zjada, nie ogląda bajki!

— Poważny argument — zaśmiał się Gguk i wziął do ręki widelca. Nie był wybredny jeśli chodziło o jedzenie. Wystarczyło, że było dobre, cena nie miała znaczenia.

Dzieci zjadły szybko, aby zasiąść przed telewizorem. Przed tym jeszcze przebrały się w piżamy, a Tae pomógł im się umyć. Gguk przez ten czas siedział w kuchni sącząc herbatę. Dopiero po jakimś czasie został pociągnięty do salonu, gdzie usiadł na rogu kanapy. Yoongi miał zjawić się lada moment.

...........

Sassy Moody Nasty || TaeGguk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz