22

1.2K 61 85
                                    

Wyszliśmy z budynku i poszliśmy do kawiarni. Gdzie wszyscy rozmawiali o tym gdzie mamy teraz mieszkać. Ja w tym czasie zobaczyłam, że Five który siedział przedemną w ogóle się nie odzywał. Kopnełam go lekko w nogę a gdy popatrzył się w moją stronę przechyliła głowę i lekko machnęłam brwiami patrząc w bok na znak żeby poszedł na chwile ze mną. Poszliśmy przed kawiarnie.

- Coś się stało? Po raz pierwszy się nie odzywasz. - Powiedziałam odrazu opierając się o ścianę.

- Nie nic. - Rzucił obojętnie chcąc wrócić do środka ale machnęłam ręką zamkając mu drzwi. Spojrzał się na mnie z pytającym wyrazem twarzy. - No przecież mówię, że nic się nie stało. - Wywrócił oczami.

- Jakoś nie masz nic po raz pierwszy do powiedzenia zwykle to się udzielasz w takich rozmowach. - Westchnęłam a on do mnie podszedł po jakiejś chwili siłowania się z drzwiami. - Tak swoją drogą to co ta laska pierdoliła? Jakie do chuja dziękuje? - Spytałam i uniosłam brew.

- Jezu czy ty musisz o wszystko pytać? - Powiedział podirytowany.

- Mam prawo. - Wzruszyłam ramionami.

- Masz prawo ale czy musisz? - Spytał i dalej siłował się z drzwiami. - Puść je. - Zarządał patrząc na mnie.

- Najpierw odpowiedz. - Uśmiechnęłam się złośliwie.

- Nie. Twój. Kurwa. Interes. - Wymamrotał pod nosem.

- Jak chcesz. - Wzruszyłam ramionami i puściłam drzwi a chłopak odrazu je otworzył.

Jak ona mu się podoba to stwierdzam, że Five to jebane bez guście jeśli chodzi o dziewczyny. Tamta laska śmiała się jak jakiś traktor a komentarze miała takie, że nic tylko jej wyjebać.

- Coś ty pomyślała dziwko? - Powiedział głos jaki słyszeliśmy w starym domu odwróciłam się w stronę głosu. Zobaczyłam tam brązowooką niską blondynkę.

- Popatrz na siebie kretynko. - Wzruszyłam ramionami.

- Ja kretynka? - Zaśmiała się swoim skretyniałym śmiechem.

- Dodam iż brzydka. - Odparłam obojętnie a dziewczyna zmierzyła mnie swoim sukowatym spojrzeniem.

- Brzydka? Ja? Wątpię skoro ja mam Aarona a ty? Ty jesteś sama i nikt cię nie potrzebuje. Dodam iż nawet nikt cię nie chcę. Nawet ten śmieszny brunecik. - Spojrzałam na nią i zaśmiałam się jak ona.

- Ha i widzisz tutaj możemy się pokłócić bo ja chociaż mam coś takiego jak „miły charakter" dla ciebie to wiesz może być trudne słowo ale mogę wytłumaczyć. - Powiedziałam na co dziewczyna mi strzeliła z plaskacza. Na co ja uderzyłam ją z pięści w policzek. - I idź do tego swojego „Aaronka" a mi daj spokój skoro musisz się dowartościowywać chłopakiem. - Uśmiechnęłam się złośliwie i weszłam do kafejki i zostawiając blondynkę samą trzymającą się za policzek.

- Gdzie ty do cholery byłaś?! - Spytał Five na go się nie odezwałam.

- Dobra chodźmy załatwimy jakiś hotel czy coś. - Wzruszyła ramionami Allison i wszyscy poszliśmy za nią.

Five próbował się do mnie odezwać cały czas a ja nie odpowiadałam.

-Skip Time-

- Ja chcę pokój sama. - Wywróciłam oczami gdy Allison rozmawiała z recepcjonistką.

- Urocze dziecko. - Uśmiechnęła się kobieta za ladą a ja wzruszyłam ramionami.

Allison gadała jakiś czas z recepcjonistką aż w końcu dała nam wszystkim klucze. Poza mną.

Zaraz czemu ona mi nie dała kluczy?!

Spojrzałam pytająco na Allison oczekując klucza.

- A ty idziesz do Klausa bo nie ma już wolnych pokojów. - Westchnęła a ja spojrzałam na Klausa.

Zajebiście jeszcze mam mieć pokój z nim. Super!

Wyciągnęłam rękę po klucze do Klausa ale go już nie było.

- Który on ma pokój? - Spytałam patrząc na wszystkich na co wzruszyli ramionami.

- Później się tym zajmiesz a teraz chodź bo musimy pogadać. - Wtrącił w końcu Pięć i pociągnął mnie za rękę.

Marne próby wyrywania się nie popłaciły. Five zaprowadził mnie do siebie.

- Jezu co ty chcesz? Temat podobno skończony. - Wymamrotałam pod nosem.

- Co nie zmienia jednego faktu, że z dupy zrobiłaś się.. Nie wiem.. Bardziej asertywna? - Powiedział patrząc na mnie. - Czemu? - Spytał.

*Skip Time do tego momentu kiedy porwali Kelly*

Siedziałam pilnowana przez mojego ex gorzej trafić nie mogłam. Jack siedział i jadł kanapkę podczas kiedy ja siedziałam związana na krześle.

- Czemu to zrobiłeś? - Spytałam patrząc na niego a on odłożył kanapkę.

- Zrobiłem? Co? - Przetarł usta z okruszków z kanapki.

- Byłeś ze mną, uderzyłeś mnie i porwałeś. - Zaczęłam mówić a on się zaśmiał.

- Ohh.. Kelly.. Kelly.. Kelly... Jesteś łatwym celem naiwna, słodka, lękliwa, wrażliwa i delikatna. Idealna na taką ofiarę. - Zakpił a ja spojrzałam na niego.

- A czemu nie ktoś inny? Kto kolwiek! Czemu akurat ja? - Pytałam prawie ze łzami w oczach.

- Nie jesteś asertywna, ani chociaż trochę agresywna, twarda, cwana też nie jesteś. Po prostu przykro mi to mówić ale jesteś frajerką. Szczerze powiedziawszy to do tego stopnia, że jak ktoś cię broni to ty go jeszcze zwyzywasz zamiast się odwdzięczyć albo chociaż podziękować. - Wzruszył obojętnie ramionami.

Mówił... Prawdę... Przez takie coś teraz jestem jakimś jebanym zakładnikiem! Jak tego nie zmienię to nawet Five urwie ze mną znajomość i zostanę... Sama... Na zawsze.... Muszę się koniecznie zmienić!

*Teraźniejszość*

- Powiedzmy, że ktoś mi uświadomił moje wady. Coś jeszcze chcesz? - Wzruszyłam ramionami przełykając kule która stanęła mi w gardle.

- Kelly! Ogarnij się do cholery! Ja rozumiem być czasem bardziej asertywnym czy coś z tych rzeczy ale nie przesadzaj! Ja nie polubiłem ani nie poznałem „Sukowatej Kelly" tylko miłą i delikatną serio weź się trochę ogarnij. - Odparł Five a mi prawie stanęły łzy w oczach.

Kelly! Kurwa ogarnij się i nie becz!

- T-To prz-przyzwyczaj się do nowej m-m-mnie.... - Zaczęłam się jąkać.

- Jak chcesz to się rozpłacz przynajmniej będę wiedział, że te 10% ciebie jeszcze zostało. - Powiedział a ja spojrzałam w sufit żeby się nie rozpłakać.

Zajebiście Five kojarzy mnie jako typową bekse.

- Nawet o t-tym nie m-m-myśl. - Dalej się jąkałam.

Czemu chciałam się rozpłakać? Z jednej strony sama nie wiem. A z drugiej to co powiedział Five sprawiło, że zrobiło mi się cieplej na sercu.

- J-Ja już pójdę. - Westchnęłam i poszłam do drzwi które próbowałam otworzyć telekinezą. - Czy t-ty je... - Nie dokończyłam bo Pięć pokazał mi kluczyk.

Dupek....

Nadal starałam się nie rozpłakać co przestało mi wychodzić.

- Naprawdę Five jak zaraz nie otworzysz tych drzwi to ci zajebie z całej siły. - Mówiłam już prawie przez łzy a chłopak mnie nagle przytulił. - Co ty.. - Nie dokończyłam bo zmusił mnie do odwzajemnienia uścisku.

- Czyli jeszcze jest w tobie trochę starej Kelly... - Wyszeptał a mi obraz stanął przed oczami i myślałam, że zaraz zemdleje.

Czemu ja teraz się czuje jakbym miała zemdleć ze szczęścia? Nie pierwszy raz mnie przytulał.

...
Wstawiłam kolejny rozdział! Tego samego dnia (Według mojej strefy czasowej w każdym razie) BRAWA DLA MNIE!!!

„To tylko kwestia czasu"//Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz