12

1.3K 56 39
                                    

Wyszłam z łazienki i zobaczyłam stojącego Jacka przed drzwiami.

- Jeszcze raz mi czegoś nie powiesz tylko będziesz uciekać do łazienki to zobaczysz co to znaczy prawdziwa złość. - Powiedział i odszedł w głowie zastanawiałam się.

Czemu odkąd pojawił się Five i to już pierwszego dnia wszystko zaczyna się jebać? Jack taki nie jest i nie był. A gdy pojawił się Five to mój chłopak ma do mnie jakiś problem! Meh w każdym razie przydałoby się iść do sklepu bo już nic w domu nie ma. Ubrałam kurtkę i buty po czym ruszyłam do sklepu.

W drodze o dziwo spotkałam... Piątkę? Chwila.. Five co on tu robi?! Szybko do niego podbiegłam i przytuliłam go z zaskoczenia.

- O jezu już spokojnie też tęskniłem. - Zaśmiał się po czym również mnie przytulił. - Co się stało, że teraz się do mnie postanowiłaś przytulić a nie wcześniej? - Spytał odsuwając mnie kawałek bo chyba zaczęłam go dusić.

- Po prostu tęskniłam a Jack mógł to zobaczyć i miałabym przesrane w zasadzie już mam Eh.. - Powiedziałam patrząc na niego a Five zrobił pytającą mine. - Nie ważne. - Dodałam na co Five wrócił do swojej obojętnej miny.

- Gdzie idziesz? - Spytał i uśmiechnął się.

- Na zakupy. - Również się uśmiechnęłam.

- Mogę iść z tobą? Pogadamy odrazu o paru sprawach. - Zaproponował a ja chwile się zastanowiłam bo Jack mógłby nas zobaczyć i zrobić mi awanturę ale ostatecznie kiwnęłam głową na tak. Ruszyliśmy odrazu powoli w stronę sklepu w tym czasie opowiadałam Five o moim życiu w latach sześćdziesiątych.

- Kelly jest sprawa... - Powiedział i zatrzymał się a ja odwróciłam się w jego stronę. - Bo.. Ugh... Ściągnęliśmy ze sobą apokalipsę.. - W tym momencie życie stanęło mi przed oczami.

- T-To jest możliwe? - Zająknełam się a Five wzruszył ramionami spojrzałam w ziemie.

- Apokalipsa będzie za dwa i pół tygodnia. Musimy do tego czasu się stąd wszyscy wrócić bo z tego co mi się wydaje apokalipsa wróci albo nawet zniknie. - Mówił a ja popatrzyłam na niego jedynie oczami.

- Nie mogę z wami wrócić j-ja.. Ja się czuje w tych latach lepiej.... Mam chłopaka, znajomych i dobrą pracę.. - Powiedziałam i przeniosłam wzrok na ziemie żeby nie patrzeć na Piątkę który najprawdopodobniej był już wkurzony.

*W tym samym czasie*
POV. Five

No tak ten jebany skurwysyn... Po co on niby się urodził? Znajomych to Kelly co prawda dużo nie ma.. Ale jak dla mnie i tak powinna wrócić a nie siedzieć tutaj!

POV. Kelly

- Popatrz na mnie. - Powiedział i podniósł mi podbródek palcami tak, że mój wzrok był skierowany na jego oczy. Nigdy tego nie widziałam ale serio ma piękne oczy.. - Musisz wrócić a mi pomóc szukać reszty, żeby zapobiec apokalipsie. - Powiedział a ja go przytuliłam do niego ponownie nie spodziewał się.

Nie wiem czemu chciałam ciągle z nim siedzieć i spotykać się ale to przynosiło mi jakiegoś dziwnego rodzaju spokój mentalny. A Pięć jak normalnie odepchnął by każdego to mnie przytulał. Odeszłam potem bez słowa do sklepu. Powiedzmy, że nawet chciałabym tam wrócić.. Jak miałabym spędzać cały dzień poza salonem i domem? To nie wykonalne! A swoją drogą to jakbym miała wrócić to nie miałabym tam tym bardziej po co żyć a tak mam chociaż chłopaka, znajomych i dobrą opinie publiczną. Tak się zamyślałam, że nawet nie wiem kiedy skończyłam robić zakupy.

*W domu Kelly*

Otworzyłam drzwi do domu i weszłam w kuchni zobaczyłam siedzącego Jacka. Nie odzywał się do mnie jak wchodziłam jak już wypakowywałam zakupy odezwał się.

- Gdzie byłaś? - Spytał dziwnie spokojny.

- W sklepie a gdzie miałam być? - Uniosłam brew a Jack popatrzył na mnie.

- Wiem, że byłaś z nim. - Powiedział ciszej nie ruszając się a ja zamarłam jednak starałam się zachować spokój.

- Z nim? To znaczy z kim. - Zaśmiałam się chowając jedzenie.

- Powiedz mi co cię śmieszy? Zdajesz sobie z tego sprawę, że wiem o tym, że mnie z nim zdradzasz? - W tym momencie zakrztusiłam się własną śliną. Niby, że ja i Five?

Śmieszne nie pasujemy do siebie jako para z resztą Five on... Nie był w moim typie znaczy.. Brzydki nie był charakteru chujowego nie miała ale po prostu NIE!

- Wiesz, że nie tylko ten kutas poniesie konsekwencje tego? Ty też je poniesiesz. - Powiedział i uderzył mnie w policzek za który odrazu się złapałam.

- I CO SIĘ Z TOBĄ STAŁO JACK?! KIEDYŚ BYŁEŚ.... NORMALNY! CZY WSZYSCY MUSZĄ SIĘ JEBAĆ?! JAKBYM CHCIAŁA CIĘ ZDRADZIĆ TO JUŻ DAWNO BYM TO ZROBIŁA Z PIERWSZYM LEPSZYM!- Krzyknęłam i odeszłam od niego po czym wzięłam moje najpotrzebniejsze rzeczy gdy już skończyłam się pakować zamknęłam walizkę. - Jak się do mnie odezwiesz któregoś dnia to pożałujesz tego, że się urodziłeś. - Powiedziałam tak żeby Jack na spokojnie mnie mógł usłyszeć i wyszłam z domu.

-Skip Time-

Chodziłam już od kilku godzin po Dallas i nie przemyślałam jednej sprawy.. Mianowicie tego, że nie mam się gdzie zatrzymać na noc czyli szykuje się spanie na ulicy.

Poczekałam aż nie będzie nikogo na ulicy po czym poszłam gdzieś usiąść ostatecznie padło na ciemną uliczkę. Czemu wybrałam akurat ją? Po to żeby nikt mnie nie widział niby mogłam wrócić do salonu i tam się przespać ale Jack mógłby mnie tam znaleźć i wejść bo też ma do niego klucze. Siedziałam i widziałam ludzi wychodzących z jakiegoś baru tylnymi drzwiami. Ostatecznie popłakałam się. Na policzku miałam czerwony ślad. Płakałam gdy nagle poczułam na sobie czyjś wzrok a był to..

...
Jestem złym polsatem

„To tylko kwestia czasu"//Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz