10

1.5K 53 46
                                    

Ostatecznie apokalipsa się pojawiła ale Five przeniósł nas wszystkich w czasie do różnych roków mnie wysłał do 1962.

Gdy tylko pojawiłam się w 1962 zaczęłam się rozglądać gdzie jest Luther, Diego, Allison, Klaus, Five i Vanya.. Nie nie było ani jednego z nich ale postanowiłam, że nie będę użalać się nad sobą tylko postaram się ułożyć swoje życie tetuaj. Po tygodniu spędzonym przezemnie na ulicy w Dallas znalazłam pracę. Tak potrafię się bardzo szybko zaaklimatyzować. Po roku miałam nawet chłopaka Jack'a był on wysokim brunetem z brązowymi oczami z którym nawet mieszkałam.

*Rok 1963*

Pov. Five

Wywaliło mnie z niebieskiego portalu przy czym prawie się wywaliłem. Nagle usłyszałem jakieś strzały wyszedłem z zaułka i zobaczyłem jakiś żołnierzy oraz czołgi. Podbiegłem szybko do jakiegoś urywku gazety żeby sprawdzić datę.

- 1963.. - Powiedziałem do siebie pod nosem - Co my znowu odwaliliśmy? - Powiedziałem sam do siebie a z czołgu wystrzelił nabój przez co się przewróciłem.

Zobaczyłem Vanye bladą tak samo jak wtedy kiedy zaczynała się apokalipsa w zasadzie z jej winy ale pomijając ten fakt rozwaliła nabój (Nie wiem jak mam opisać ten moment okej? XD Aha i to nie idzie w kolejności jak w zwiastunie ~Autorka).

Po chwili zobaczyłam Allison która najprawdopodobniej używała plotki bo żołnierzą nagle głowy się rozwaliły.

Po chwili mój wzrok przeniósł się na Klausa który używał mocy wzywania zmarłych chyba po to żeby wezwać jakiś zmarłych żołnieżów.

Obok Klausa zeskoczył skądś Luther (LMAO TA SCENA MI PRZYPOMINAŁA HULKA 😂 TAK PRZYDA CI SIĘ TA INFORMACJA XD ~Autorka) na jego nie szczęście strzelili mu w plecy które lekko zaczęły mu płonąc ale ogień szybko wygasł.

Następnie zobaczyłem Bena który był ubrany cały na czarno-szaro ze swoimi słynnymi jak cholera mackami.

A na końcu Diego do którego strzelali ale jak można się spodziewać z jego mocą nie trafili go. Niestety albo stety nigdzie nie było Kelly, Diego chyba mnie zauważył bo krzyknął do mnie.

- Five! Cholerny sukinsynu gdzieś ty był? - Krzyknął do mnie już chciałem się zerwać żeby im pomóc ale ktoś złapał mnie za ramie. Odwróciłem się w tamtą stronę gdzie stał Hazel tylko... Trochę przestarzały.

- Jeśli chcesz jeszcze żyć to chodź ze mną. - Powiedział puszczając mnie.

- Hazel co tu się do jasnej cholery dzieje?! Gdzie jest Kelly?!?! - Spytałem lekko zedenerwowany a on tylko złapał mi za rękę i znikneliśmy.

- HAZEL! PO JAKIEGO CHUJA NAS TU ZABRAŁEŚ?! MOJEJ RODZINIE TRZEBA POMÓC! MUSZĘ ZNALEŹĆ KELLY! - Krzyknąłem na niego.

- Jeśli będziesz martwy to im nie pomożesz. - Rzucił obojętnie.

- C-Co? - Zająkłem się po czym zrozumiałem, że wzieliśmy ze sobą apokalipsę.

- Apokalipsa będzie za dwa i pół tygodnia (Specjalnie wydłużyłam czas do apokalipsy ~Autorka) - Powiedział bez emocji po czym z jakiegoś vana wyszli jacyś blondyni prawdopodobnie ze Szwecji. Podeszli do nas i zaczęli strzelać do Hazel'a który przed zastrzeleniem wcisnął mi walizkę z komisji w ręce.

Przeteleportowałem się za jakiś samochód ale blondyni zaczęli strzelać też do mnie rzuciłem walizkę która wyglądała już gorzej niż gąbka i przeteleportowałem się na dach. A gdy odeszli wróciłem na ziemie idąc przez jakąś uliczkę zauważyłem jakiegoś faceta który szybko próbował się schować za zasłonami. Skrzywiłem się i wszedłem do budynku i zapukałem do jego drzwi.

„To tylko kwestia czasu"//Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz