70.

2.7K 107 79
                                    

Weszłam do gabinetu Fury'ego oczekując jego przyjścia. Poprawiłam ostatni raz sukienkę, po czym mój wzrok spoczął na ścianie ze zdjęciami. Na jednym była kobieta, a na drugim mężczyzna. Jego zarost i fryzura była mi bardzo znajoma.
- Howard Stark.- usłyszałam głos Fury'ego, na co uśmiechnęłam się pod nosem.
- Wiedziałam, że skądś go kojarzę. Widziałam go w gabinecie ojca w starej bazie Avengers. Mój dziadek.
- Owszem, a przy tym pierwszy założyciel tarczy. Warto, żebyś to wiedziała, skoro masz kontynuować jego dzieło.- stwierdził kładąc teczkę na biurko.
- A ta kobieta?
- Peggy Carter.
- Ma na sobie mundur.- zauważyłam.- Musiała być zdecydowaną kobietą.- po tych słowach odwróciłam się do szefa tarczy i usiadłam naprzeciwko niego.
- Czyli jesteś zdecydowana?- spytał pisząc coś w dokumentach.
- Tak.
- Nie ukrywam, że cieszymy się z twojej decyzji. Liczę tylko, że potraktujesz to poważnie.
- Oczywiście. Choć myślałam, żeby w między czasie dostać się do MIT, jak kiedyś ojciec, ale czas pokaże. Może wystarczy mi to, co mam.
- Samodoskonalenie zawsze jest dobre.- rzucił posyłając mi miłe spojrzenie. Uśmiechnęłam się lekko, po czym ten wstał z krzesła.- Chodź, oprowadzę cię.- powiedział, na co ja wstałam i ruszyłam za nim na korytarz.- Na piętrze piątym są pokoje Avengers, a ma trzecim nasze.
- Mamy swoje pokoje?
- Gabinety. Wyposażone w komputery i potrzebne maszyny. Jest też gabinet główny, w którym są narady.- mówił prowadząc mnie po budynku. Po przedstawieniu mnie załodze oraz oprowadzeniu wstępnym, Nick Fury pokazał mi mój gabinet. Na środku znajdowało się burko z krzesłem, a koło okna była mała kanapa, na której w razie potrzeby można się zdrzemnąć. Było też dużo półek i szafek, które mężczyzna określił mianem na moje rzeczy. Tak też zrobiłam. W przeciągu kolejnych miesięcy przeniosłam tu większość rzeczy z gabinetu ojca, w tym moją zbroje. Czułam się, jakby ojciec był ze mną. Poza tym miałam blisko do pokoju Petera, co często wykorzystywałam. Owszem, Peter zgodził się dołączyć do New Avengers. Z kolei May wzięła ślub z Happym, więc nie była samotna. Nie minęło dużo czasu, gdy i my z Peterem wzięliśmy ślub. Wraz z Mj skończyłyśmy MIT, co bardzo przydało mi się w pracy.
Jednak były też ciężkie momenty w naszym życiu. Na przykład ten, gdy Peter pojechał na misję i długo z niej nie wracał. Wtedy chodziłam na tyle zdenerwowana, że nie mogłam normalnie myśleć. Wpadłam pod samochód, co sprawiło, że spędziłam pół roku w śpiączce. Gdy się jednak obudziłam, zobaczyłam uśmiechniętą twarz Petera, a to od razu dało mi spokój.
- Jak mogłaś wpaść pod samochód?- spytał nie dowierzając chłopak, na co ja się cicho zaśmiałam.
- To twoja wina. Nie odzywałeś się, a nas doszły słuchy o bombie i... myślałam, że...- urwałam zrozpaczona.
- Nigdy cię nie zostawię, Thea.- stwierdził całując mnie w rękę.- Pamiętaj, że cię kocham.

*Trzy lata później
- Nie płacz, kochanie.- wyszeptałam gładząc jego małą główkę. Chłopiec przestał na chwilę płakać przyglądając się mi.- Kiedyś opowiem ci o wszystkim. O mnie i twoim tacie.- uśmiechnęłam się do malca, który słuchał moich słów, jakby rozumiał co do niego mówię.- Powiem ci o dziadku. Bardzo by cię pokochał. Już widzę jego uśmiech, gdy tuli cię do snu. Wyobrażam sobie czasem, że jest tutaj z nami. Że śmieje się, gdy przytulam twojego tatusia i rzuca żartami, od których mam ochotę się schować pod ziemię.- zaśmiałam się dotykając palcem noska syna.- Pewnie śmiałby się, że mówię sama do siebie. Ale ja lubię do ciebie mówić. Umiesz słuchać, po tacie. On też umiał mnie wysłuchiwać, przytulać i pocieszać. Obyś wyrósł na takiego przystojniaka jak on.- powiedziałam z szerokim uśmiechem.- Mój malutki, Tony. Mój mały synek.
- Znów mówisz do naszego synka?- usłyszałam łagodny głos Petera, który stał w progu pokoju.
- Lubi mnie słychać. Wtedy nie płacze.- stwierdziłam nie patrząc na niego.- Prawda?- spytałam, na co Tony zaczął znów płakać, a ja próbowałam go uciszyć.
- Daj mi go.- rzucił Peter biorąc małego na ręce.- Co jest Tonuś?- wyszeptał do syna chodząc z nim po pokoju. Lubiłam patrzeć na tych dwóch najważniejszych dla mnie chłopaków. Peter od kiedy Tony się urodził cały czas brał go na ręce i pokazywał mi równe rzeczy. Uwielbiał to, a ja uwielbiałam to oglądać.
- Myślisz, że będzie tak mądry, jak mój tata?- spytałam, na co ten wzruszył ramionami.
- Lepiej, będzie tak mądry jak ty.- stwierdził z uśmiechem, co wywołało u mnie rumieńce.
- I przystojny jak ty.- dodałam, na co ten prychnął.- Pet, jestem szczęśliwa. Z tobą, z małym. To wszystko dzięki tobie.- powiedziałam, a Peter nachylił się i pocałował mnie w głowę tak, jak kiedyś robił to mój ojciec.
- To ja dzięki tobie mam wszystko, Thea.



😭😭😭😭
Kochani, wiem, że pewnie tak jak ja nie możecie w to uwierzyć, ale tak, to koniec. Nie będzie kontynuacji książki. Każda historia w końcu ma swój koniec, a ta właśnie go otrzymała. Mam nadzieję, że pokochaliście tą książkę, tak samo jak ja♥️🥰  oczywiście od razu z tym rozdziałem dodam też bonusik, czy chcecie go dopiero jutro? Dajcie znać w komentarzach.
Dziękuję wam za całe miesiące komentowania, głosowania i doradzania 😥💔 jesteście kochani.
Zapraszam was też do obserwowania mnie, bo już niedługo, być może jeszcze dzisiaj pojawi się prolog do mojej nowej książki
Dzisiejsze słowa kluczowe, po raz ostatni:
Pamiętaj, że cię kocham - Asteria_Mikaelson

Ps. Wybacz AngryOmega, ale twoich słów nie mogłam nigdzie wcisnąć ♥️ niemniej dziękuję za nie i za twoją obecność w życiu tej książki

The Rich Man's Daughter | Tony Stark & Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz