*Peter
Siedziałem przy biurku grzebiąc w laptopie. Byłem pewien, że ta sytuacja ma drugie dno. To nie mógł być przypadek, że jednego dnia Starków nachodzi kobieta podająca się za matkę Thei, a kolejnego dostaje tajemniczy prezent. Na szczęście dzięki pomocy Neda udało mi się włamać do zapisu kamer z monitoringu pana Starka. Plan był prosty. Znaleźć kobietę na kamerze, odnaleźć ją i spytać o prawdę odnośnie jej pobytu w Nowym Jorku. Oczywiście ani Thea, ani pan Stark nie mogli się o tym dowiedzieć.
- Jesteś pewien, że to nie przypadek?- spytał Ned leżący na moim łóżku i bawiący się moją maską.
- Ned, ta kobieta nazwała ją swoją córką. Może to wariatka, a ja razem z nią, ale myślę, że to matka Thei.- wyjaśniłem przyglądając się filmowi z monitoringu, który leciał w przyspieszonym tempie.
- Skąd ta pewność?
- Kto by wbił do Avengers i postawił się panu Starkowi upierając się, że jest matką jego córki?
- Em...wariatka?- spytał z sarkazmem, na co ja westchnąłem opierając głowę o ręce.- To bez sensu. Nawet jeśli to prawda, to jak znajdziesz tą kobietę? W Nowym Jorku jest ponad osiem milionów mieszkańców.
- Nie wiem.- odpowiedziałem, po czym się poderwałem zatrzymując wideo.- Mam.- rzuciłem widząc na ekranie brunetkę rozmawiającą z moją dziewczyną i jej ojcem. Ned stanął obok mnie.
- Puść dalej, ale bez przyspieszenia.- zachęcił mnie przyjaciel, więc tak zrobiłem. Thea weszła do domu, a pan Stark oraz tajemnicza kobieta stali przez kilka minut pogrążeni w rozmowie.
- Szkoda, że nie ma dźwięku.- westchnąłem zawiedziony.
- Krzyczy na nią.- stwierdził Ned widząc jak pan Stark gestykuluje w nerwach rękami.
- Patrz, odchodzi.- rzuciłem widząc dalszy ciąg nagrania.
- Przejdź na kamerę z bramy.
- Jasne. Już...- włączyłem, po czym zobaczyliśmy tą samą kobietę idącą w kierunku pobliskiego przystanku autobusowego.- Godzina 22:27. Jaki autobus przyjeżdża wtedy pod domem Thei?- spytałem, na co Ned wpisał coś w swoim telefonie, a po chwili uśmiechnął się dumny z siebie.
- Nie uwierzysz. Autobus jedzie w stronę Queensu.
- Czyli może mieszkać w pobliżu.
- Chyba że wysiadła w połowie drogi.
- Prześlij mi przystanki autobusowe, przy których mogła wysiąść.
- Serio? Przecież nie dadzą ci nagrań z monitoringu.
- Racja, jestem niepełnoletni.
- I nie masz uprawnień.- rzucił zdziwiony Ned.
- To podpytam kierowcę.- stwierdziłem drukując zdjęcie kobiety z kamer monitoringu.
- Mogą się zmieniać. To bez sensu Peter. Jeśli to faktycznie matka Thei, to pomyśl, dlaczego jej ojciec skłamał.
- Bo nie chce jej oddać?
- A może to psychopatka i miał powody, żeby skłamać.
- Ale Thea musi znać prawdę, a...a pan Stark ją okłamuje. Czuję to.
- Chcesz namieszać między nimi?- spytał, a ja spojrzałem na niego wymownie.
- Nie chce... namieszać, ale zasługuje, żeby znać prawdę.- wyjaśniłem, po czym zabrałem kartkę ze zdjęciem kobiety i ruszyłem pod najbliższy przystanek wskazanego przez Neda autobusu. Było już późno, więc ten w mgnieniu oka dojechał na przystanek, a ja wsiadłem do środka.
- Sory młody, ale kurs skończony.- stwierdził kierowca.
- Szukam kobiety.- wyjaśniłem.
- To nie agencja towarzyska.
- To moja ciocia...jest chora na demencję, a z monitoringu wiemy, że wsiadła do tego autobusu.- na te słowa mężczyzna wyciągnął znacząco rękę, a ja wyjąłem z kieszeni zdjęcie kobiety oraz napiwek dla zachęty.
- Kiedy?
- W zeszłą sobotę. Kojarzy ją pan?
- Możliwe.
- Chce wiedzieć na którym przystanku wysiadła.
- Mam słabą pamięć. Pewnie przez ten wiek.- stwierdził, na co ja westchnąłem i wyjąłem z portfela kolejny banknot podając go mężczyźnie.
- Na którym przystanku?
- Przy dzielnicy Flushing.- odpowiedział.- Pamiętam, bo wyglądała na załamaną, więc spytałem ją czy jest turystką. Powiedziała, że tak.
- Mówiła na ile przyjechała?
- Nie na długo.
- Okej, okej...a widział ją pan ponownie wczoraj popołudniu?
- Tak, była. Wydawała się być szczęśliwą. Chciałem zagadać, ale ta rozmawiała z kimś przez telefon.
- Wysiadła na tym samym przystanku?
- Chyba tak.
- Chyba?- spytałem zdenerwowany, na co ten znów wyciągnął rękę, a ja dałem mu ostatni banknot.
- Tak, wysiadła na tym samym przystanku. Kierowała się w stronę hotelu.
- Że też na to nie wpadłem. Hotel.- rzuciłem pod nosem.- Dziękuję panu. Bardzo mi pan pomógł.
- I ja również dziękuję młody.- stwierdził trąc w dłoniach papiery, które mu dałem. Wtedy wysiadłem z pistego autobusu i skierowałem się we wskazaną przez mężczyznę dzielnice, a dzięki sieci w piętnaście minut dotarłem pod pobliski hotel, gdzie prawdopodobnie zatrzymała się kobieta. Podszedłem do rejestracji, gdzie siedziała elegancka pracownica.
- Dzień dobry.- powiedziałem, czym ta się nie przejęła.- Szukam cioci, która zatrzymała się w tym hotelu.
- Nazwisko?- spytała szukając czegoś w papierach.
- Nie pamiętam.
- Nie pamiętasz nazwiska cioci?
- Rzadko przyjeżdża do Nowego Jorku...Ale mam jej zdjęcie.- wyjaśniłem pokazując wydrukowany kadr z kamer.
- Nie kojarzę.
- Brązowe włosy, jasne oczy... przyjechała jakiś tydzień temu.
- A, turystka.- powiedziała widocznie kojarząc o kim mówię.- Ale nie mogę powiedzieć, gdzie...
- To ważne.
- Nie mogę zdradzić takich danych, więc lepiej wróć do domu.- powiedziała, na co ja zrezygnowałem i skierowałem się do wyjścia. Wtedy coś wpadło mi do głowy. Wszedłem po ścianie zerkając w okna. Niestety raz zobaczyłem kłócących się mężczyzn, a raz zabawiających się nastolatków. Podążyłem więc dalej. Nagle stanąłem przyglądając się kobiecie, która siedziała przy stole robiąc coś na laptopie. To była kobieta z monitoringu. Dalej to już poszło łatwo. Przemknąłem do schodów, a następnie na drugie piętro, gdzie przez chwilę szukałem właściwych drzwi. Zapukałem niepewnie, a gdy drzwi otworzyła ta szukana przeze mnie kobieta zamarłem. Miała jasne oczy, które były identyczne do tych Thei. Poza tym miała podobną twarz i równie gęste włosy. Byłem pewien, że dobrze zrobiłem przychodząc tu.
- Dzień dobry.- odezwała się zdziwiona.- W czym...w czym mogę pomóc?
- Ja...- urwałem. Czy powinienem z nią rozmawiać? Powiedzieć prawdę?- Pomyłka.- dodałem po chwili, po czym obróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę wyjścia. Kobieta wróciła do pokoju, a ja pojechałem zadzwoniłem do Neda.
- Znalazłeś ją?- spytał od razu.
- Tak i...to ona. Jestem pewien, że to matka Thei.
- Rozmawiałeś z nią?
- Nie musiałem. Są bardzo podobne. To nie może być zbieg okoliczności.
- Pewnie masz rację. To co teraz? Powiesz o tym Thei?- rzucił, na co ja zamilkłem rozważając tą opcję.
- Nie, na razie nie. Najpierw porozmawiam z panem Starkiem.
- Zwariowałeś? Jutro wigilia.
- No właśnie. Więc muszę pogadać z nim dzisiaj.
- Naprawdę oszalałeś. Jest już późno.
- Zadzwonię, jak wrócę do domu.
- Peter, nie rób tego...- zaczął, ale ja szybko się rozłączyłem i ruszyłem pod znany mi adres Starków.Stałem w biurze pana Starka podczas, gdy ten uzupełniał coś w papierach.
- Siadaj młody.- rzucił, ale ja byłem tak zdenerwowany tym, co odkryłem, że nie zareagowałem. Mężczyzna widząc to westchnął i spojrzał na mnie.- Co jest? Ktoś cię widział?
- Chodzi o Thea'e.- wyjaśniłem, na co pan Stark odłożył długopis i oparł się wygodnie o fotel.
- Mów.
- Wiem o tej kobiecie. I o pozytywce. Nie była ode mnie.- powiedziałem, na co ten potarł twarz dłonią.
- Co wiesz?
- To mama Thei, prawda?- spytałem łagodnie, a ten zamilkł.- Widziałem ją w hotelu. Nie rozmawiałem z nią, ale...
- Poszedłeś do niej?- rzucił nie dowierzając.
- Chciałem się upewnić i...okłamał pan ją. Thea'e.
- Mam ku temu powody.
- Jakie?- dopytywałem, choć widząc jego minę domyśliłem się, że za bardzo drążę. Nagle ten wstał z fotela i podszedł do szafki, z której wyciągnął garść papierów podając mi je.
- Czytaj.- polecił mi, na co ja wziąłem do ręki pierwszy list, a po pierwszym zdaniu wszystko zrozumiałem.
- Czy to są...?
- Listy babci Thei.- dokończył patrząc na mnie wyczekująco.- Wysyłała je przez całe szesnaście lat. Pisała o tym, co się dzieje w życiu Thei oraz przysyłała zdjęcie. W każdym jest też opisana jej tęsknota za matką.- wyjaśnił, a ja westchnąłem ciężko.- Zraniła ją. Bardzo. Wiem, że też nie byłem święty, ale ja jej nie porzuciłem. Wspierałem się finansowo, przesyłałem prezenty. A ta kobieta po prostu znikła. Nie było jej przez całe życie Thei, po czym wróciła. Jest za późno, by odbudować to, co zrobiła. Zniszczyła życie naszej córce.
- Nie wiedziałem, że...- urwałem zakłopotany.- że pan...
- Że ją chronię?- spytał, a ja przytaknąłem.- Nie mogę pozwolić by ta kobieta zbliżyła się do mojej córki.
- Rozumiem, ale...ta pozytywka?
- Jest od niej. Oczywiście. Domyśliłem się tego. Ty dałbyś jej prezent osobiście, więc to mogła być tylko Mia.- stwierdził, a ja spuściłem głowę.
- Przepraszam, że to przyszedłem.
- Nie musisz Peter. To świadczy, że zależy ci na szczęściu mojej córki.- powiedział łagodnie, na co ja na niego spojrzałem.- Cieszę się, że nie trafiła na kolejnego smarkacza, a na...dojrzałego chłopaka.- stwierdził, po czym podał mi rękę. Uścisnąłem więc jego dłoń, a następnie skierowałem się do wyjścia.- Peter?- spytał zatrzymując mnie.
- Tak?
- Nie wspominaj Thei o tej rozmowie.
- Oczywiście.- rzuciłem, na co ten przytaknął.- Dobranoc.
- Do widzenia młody.- odpowiedział, po czym wróciłem spokojnie do domu.Heeej
Czyż to nie słodkie, co zrobił Peter?
Co o tym myślicie?
Zapraszam do naszej zabawy oraz do zostawienia po sobie gwiazdki i miłego komentarza na ten szary poniedziałek ♥️♥️♥️
CZYTASZ
The Rich Man's Daughter | Tony Stark & Peter Parker
FanfictionJak to jest być nieśmiałą nastolatką, a przy tym córką najbogatszego człowieka w Nowym Jorku; bohatera, który ocalił świat; i człowieka, któremu nie jeden chce zaszkodzić? Thea wie o tym doskonale. Nie jest winna swoich genów, a jednak nie umie sobi...