Weszłam do domu, z którego rozchodziła się muzyka oraz głosy nastolatków. Nagle pojawiła się Liz, a na mój widok bardzo się ucieszyła.
- Hej, cieszę się, że przyszłaś.
- Dzięki.- odpowiedziałam rozglądając się po domu.- Wiedziałaś Mj, albo Patricka?
- Szczerze? Przyszło tyle osób, że nie umiem się tu odnaleźć.- stwierdziła wzdychając ciężko.- Nie mniej, witam i życzę miłej zabawy. Alkohol i przekąski są w kuchni, a za szkody wy będziecie płacić.- wypaliła, po czym poszła na tyły domu. Stałam chwilę zakłopotana, a następnie ruszyłam za nią licząc, że w centrum imprezy spotkam znajomych. Oparłam się o ścianę, obserwując bawiących się ludzi, gdy do domu wszedł Peter wraz z Nedem. Liz ich powitała, po czym ci weszli do salonu, gdzie muzyką zajmował się Flash. Na widok Parkera zaczął go wyśmiewać do mikrofonu, a reszta imprezowiczów śmiała się razem z nim. Informacja, którą odkryłam nie dawała mi postrzegać go jako zwykłego nastolatka. Był superbohaterem, mógł stłuc Flasha w pięć minut, a jednak dawał sobą pomiatać. Nagle zawstydzony chłopak spojrzał na mnie, na co ja lekko się uśmiechnęłam chcąc go wesprzeć.
- Cześć Peter.- odezwał się jakiś chłopak witający się z chłopakiem. Nagle ktoś pociągnął mnie do tyłu. Była to Mj, która wyglądała na zdenerwowaną.
- Nie wierzę, że tu jestem.- stwierdziła trzymając w ręce paczkę chipsów. Skierowała ją w moją stronę, a ja szybko włożyłam tam dłoń i wyciągnęłam garść przekąski.
- Ja też.- rzuciłam szeptem patrząc na nastolatków, którzy pili i tańczyli.- Jesteśmy niepełnoletni. Nie powinni pić.
- Im to jakoś nie przeszkadza.- powiedziała z pełnymi ustami. Wtedy z tłumu wyszedł Patrick z widocznym uśmiechem na twarzy.
- Jesteście.- powiedział.
- Tylko cieleśnie.- dodała Michelle, a ten jak zwykle zignorował jej słowa.
- Chcecie coś do picia?
- Ja nie. Na takich imprezach lepiej nic nie pić.
- A ty Thea?- spytał mnie mój chłopak, na co ja przytaknęłam, a ten poszedł do kuchni po napój. Po chwili przyniósł mi i sobie po kubku, którego ja bez zawahania przechyliłam, aż poczułam gorycz cieczy i z trudem przełknęłam łyk.
- Co to jest?- spytałam krzywiąc się.
- Piwo.- stwierdził ze śmiechem, a ja spoważniałam.
- Jestem niepełnoletnia.
- Nie przesadzaj. Każdy pije. Będę mieć cię na oku. Michelle też. Nie upijesz się.
- Ale ja nie chce.
- Thea ma rację. To nieodpowiedzialne.- rzuciła Mj, a mój chłopak spiorunował ją wzrokiem.- Pójdę po ciastka.- dodała oddalając się.
- Nie chce.- wyjaśniłam ponownie podając mi kubeczek.
- Serio wymiękasz?
- Nie wymiękam, a po prostu nie chce. Mam chyba wybór, prawda?
- Jasne, że tak, ale...jesteś strasznie spięta. A alkohol poprawia humor i rozluźnia.
- Spięta?- spytałam oburzona, na co ten złapał mnie za rękę.
- Nie chcesz się czasem rozluźnić? Zapomnieć o ojcu, szkole i reszcie?- powiedział, a ja się zastanowiłam. To brzmiało tak pięknie. Odciąć się od problemów i być beztroska. Spojrzałam na alkohol, po czym podniosłam kubek i wypiłam jego zawartość do dna. Chłopak zaśmiał się widząc moją skwaszoną minę. Wtedy wróciła Mj, a widząc moją minę zamarła.- Pójdę po dolewkę.- dodał mój chłopak idąc po piwo.
- Wypiłaś to?- spytała moja przyjaciółka.
- Piwo jest ochydne.- stwierdziłam zajadając gorycz słodyczami.
- Lepiej więcej nie pij, bo możesz mieć słabą głowę i zaliczyć zgon.
- Przestań, Pat się mną zaopiekuje.
- Nie powinien cię upijać.- wypaliła, a ja spojrzałam na nią zdziwiona.
- Jesteś zazdrosna?
- Niby o co?
- O Patricka.
- Nie lubię go.
- Albo ci się podoba i wkurzasz się, bo jest moim chłopakiem.
- Wiesz co? Pogadamy jutro, jak prawdziwa Thea wróci na miejsce.- rzuciła, po czym oddała mi ciastka i poszła w tłum. Zlekceważyłam jej słowa. Byłam pewna, że jest zazdrosna. Gdy wrócił Patrick, wypiłam z nim jeszcze kilka kubków piwa oraz drinki, a następnie poczułam tak zwany błogi stan. Nie myślałam o kłótni z Mj, o rodzicach i mojej przeszłości. Liczyła się tylko zabawa oraz mój chłopak. Bawiliśmy się kilka godzin, po czym poczułam, jak wszystko się kręci. Powiedziałam o tym Patrickowi, który bez zastanowienia zaprowadził mnie do pokoju Liz. Weszliśmy do środka śmiejąc się i zataczając na bok. Podeszłam do łóżka, gdzie się położyłam wciąż ze śmiechem. Nie widziałam co robił Patrick. Zobaczyłam tylko, że odchodzi od szafy dziewczyny, po czym położył się obok mnie gładząc ręką mój brzuch.
- Jesteś piękna wiesz?- spytał podnosząc lekko moja koszulkę i dotykając nagiej skóry.
- Patrick...- przeciągnęłam łapiąc za jego dłoń i ściągając ją z siebie.- Kręci mi się w głowie.
- Nie piłaś wcześniej?
- Nie.- rzuciłam, po czym ten pocałował mnie w usta, a później zjechał pocałunkami na moją szyję i dekolt.- Przestań, to pokój Liz.
- Nikt się nie dowie.- stwierdził rozpinając moje spodnie. Czułam ból głowy oraz mdłości, które z każdą sekundą były coraz bardziej niepokojące.
- Pat.- przerwałam mu wstając szybko z łóżka i podbiegając do kosza na śmieci, gdzie wydaliłam ostatni posiłek wymieszany z alkoholem. Chłopak podszedł do mnie, aby pogładzić mnie po plecach.
- Daj telefon. Zadzwonię do twojego taty.
- Nie potrzebnie tyle wypiłam.- powiedziałam łapiąc się za głowę i podając mu telefon.
- Przynajmniej trochę się wyluzowałaś.- wybrał numer i zadzwonił do ojca. Po kilku minutach wyprowadził mnie z domu, przed którym czekał już w samochodzie Stark.- Zadzwonię do ciebie jutro.- powiedział Patrick trzymający ręce w kieszeniach.
- Dzięki Pat.- rzuciłam uśmiechając się lekko, po czym wsiadałam do samochodu. Ojciec jednak nie odjechał tylko obserwował mojego chłopaka, który wrócił do środka.- Nie jedziesz?
- Tak, już jadę.- powiedział zakłopotany włączając silnik.- Ile żeś wypiła, że doprowadziłaś się do tego stanu?
- Sporo.- wydukałam przykładając głowę do zimnej szyby.
- Tylko nie zaśnij, imprezowiczko.- rzucił sarkastycznie, po czym ruszył kierując się do naszego domu. W odpowiedzi jęknęłam cicho zamykając oczy. Zimną szyba idealnie mnie uspokajała, a zapach mięty unoszący się w powietrzu sprawił, że czułam jak odpływam.Obudziłam się z bólem głowy i całkowitą pustką w głowie. Byłam w swoim łóżku opatulona kołdrą. Jak tu trafiłam? Pamiętałam drinki, imprezę i... Mj. Załapałam szybko za telefon i wybrałam numer przyjaciółki.
- Hej.- rzuciłam, gdy ta odebrała.
- Wow, jeszcze żyjesz. Po wczoraj myślałam, że odpłyniesz na dobre.- powiedziała.
- Przepraszam za wczoraj. Byłam zdenerwowana i jeszcze to piwo...
- Nie musisz mnie przepraszać. Masz własny rozum. Nie powinnam się wtrącać.
- Przeciwnie. Miałaś rację. Więcej nie tknę alkoholu.
- Masz kaca?
- Yhm...- przeciągnęłam.- Po co to piłam?
- Nie wiem, ale dziwię się, że dałaś radę chodzić. Pierwszy raz i tyle kubków. Masz mocną głowę.
- Jasne. Nic nie pamiętam od kiedy weszłam do samochodu taty.
- Dobrze, że po ciebie przyjechał, bo byś wylądowała w rowie.- rzuciła żartem, jednak ja tylko przewróciłam się na brzuch czując jak mi w nim burczy.
- Muszę iść coś zjeść, bo zaraz zwariuje z głodu.
- Jasne. Jak dożyjesz wieczora to daj znać. Chętnie opowiem ci o moich wczorajszych przygodach.
- Okej. Do później.
- Pa.- rzuciła. Rozłączyłam się, po czym poszłam do kuchni, by coś zjeść. Wzięłam garść kabanosów jednocześnie robiąc jajecznicę.
- Dzień dobry imprezowiczko.- usłyszałam od ojca, na co posłałam mu błagające spojrzenie. Obok niego stanęła Pepper, która była bardziej przejęta moim kacem.
- Chcesz coś przeciwbólowego?- spytała, a ja otworzyłam usta chcąc się odezwać, ale przerwał mi ojciec.
- Na kaca najlepsze są burgery i elektrolity.- stwierdził wyciągając z szuflady tube z tym drogim.
- Na razie chce tylko jeść.- powiedziałam gryząc kolejnego kabanosa.
- Typowe. Ale musisz też dużo pić, albo się odwodnisz.
- Dzięki.- rzuciłam, po czym skończyłam robić posiłek i poszłam do swojego pokoju, by go w spokoju spożyć.Piąteczek ♥️♥️♥️♥️
CZYTASZ
The Rich Man's Daughter | Tony Stark & Peter Parker
FanficJak to jest być nieśmiałą nastolatką, a przy tym córką najbogatszego człowieka w Nowym Jorku; bohatera, który ocalił świat; i człowieka, któremu nie jeden chce zaszkodzić? Thea wie o tym doskonale. Nie jest winna swoich genów, a jednak nie umie sobi...