68.

2K 99 10
                                    

Weszłam do salonu, w którym na kanapie siedziała Pepper. Wzięłam głęboki wdech i usiadłam naprzeciwko niej.
- Gdzie Morgan?- spytałam cicho.
- U siebie.- odpowiedziała smutno kobieta. Zapanowała cisza, w której przymierzałam się, żeby coś powiedzieć. W końcu odetchnęłam i się odezwałam.
- Możemy porozmawiać? O wszystkim?
- To znaczy?- spytała odkładając dokumenty, które czytała na stolik kawowy.
- Ostatnio wiele rzeczy zawaliłam. Okłamałam cię chcąc być fair wobec innej osoby. Okłamywałam też Petera z tego samego powodu. Przepraszam, że wcześniej nie zebrałam się w sobie, żeby z tobą porozmawiać, ale nie mogłam powiedzieć ci prawdy.
- Prawdy o czym?
- O tym gdzie wtedy byłam i z kim. Dlaczego cię okłamałam.
- Słucham.- zachęciła mnie łagodnie.
- Zacznę od początku. Użyłam zbroi od taty. Więcej niż raz. Uratowałam małe dziecko, które wpadło na ulicę.- wyjaśniłam dziwiąc przy tym mamę.- Dowiedział się o tym Nick Fury, który zaproponował mi spotkanie.
- Byłaś na tym spotkaniu?
- Tego dnia, gdy was okłamałam. Zapomniałam z nerwów o spotkaniu z Peterem i wszystko się wydało. Pan Fury zaproponował mi dołączenie do nowych Avengers.- powiedziałam, na co ta otworzyła szerzej oczy.- Odmówiłam mu dzisiaj z obawy przed kolejnymi kłamstwami i niebezpieczeństwem. Wtedy zaproponował mi coś innego. Chce, żebym dołączyła do tarczy, którą ten odnawia.
- To wspaniale.- stwierdziła z uśmiechem.
- Naprawdę?
- Jeśli tego chcesz.
- Chce, ale...- urwałam spotykając się z niezrozumieniem Pepper.- Ale cały czas myślę, co zrobiłby tata. Zaufałby Fury'emu?
- Usiądź tu.- poprosiła wskazując na miejsce obok mnie. Zrobiłam więc to, o co prosiła, po czym ta złapała moje ręce.- Posłuchaj mnie, kochanie. Tata robił wiele głupstw. Nawet gdy wierzył, że robi dobrze. Nie możesz myśleć, że w tej sytuacji znalazłby jedną dobrą odpowiedź. Bo tu nie ma złych decyzji. Myślę, że gdyby tu był, to powiedziałby ci, żebyś kierowała się swoim sercem.
- On by tak powiedział?- spytałam zdziwiona, na co ta cicho się zaśmiała.
- Innymi słowami, ale tak.- stwierdziła, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.- Może jeśli będziesz bliżej Avengers, to będziesz bliżej niego?- rzuciła, na co ja spojrzałam jej w oczy.
- Byłam okropną córką.
- Nie, po prostu byłaś uczciwa. Nigdy za to nie przepraszaj.
- Ale cię okłamałam.
- Ja też nie byłam wobec ciebie fair.
- Kocham cię, mamo.- powiedziałam łapiąc ją za szyję.
- Ja ciebie też, kochanie.- wyszeptała tuląc mnie do siebie. Siedziałyśmy tak chwilę, pogrążone w miłości.

- To koniec. W końcu.- rzuciła Mj odkładając do szafki książki.
- Mam nadzieję, że będziesz się odzywać. Nawet z drugiego końca kraju.- zaśmiałam się.
- Jadę tylko na kilka tygodni, a potem mamy dla siebie resztę wakacji, w tym twoje urodziny.- wyjaśniła, na co ja się uśmiechnęłam.- Planujesz coś?
- Biorąc pod uwagę, że to moje osiemnaste urodziny to...- przeciągnęłam zostawiając ją w niepewności.- Oczywiście, że tak.
- Super. Mam tylko nadzieję, że zdążę wrócić do twoich urodzin.
- Ja też.- stwierdziłam, po czym ta zamknęła szafkę i spojrzała na mnie.
- Jeszcze rok, a potem...
- A potem MIT.- dokończyłam mrugając do niej.
- Mam nadzieję, że faktycznie nas przyjmą.
- Przyjmą. Zobaczysz. Córka IronMana ma tam niezłe znajomości. Poza tym od lat Stark Industries wspiera finansowo tą szkołę.
- Jejku, to tylko pozazdrościć.
- Bez ciebie tam nie idę.- stwierdziłam łapiąc ją za rękę.- Albo obie, albo żadna.- dodałam, na co ta uśmiechnęła się szeroko.
- Gotowe?- spytał nagle Peter, który wraz z Betty, Nedem i Flashem stanął obok nas.
- Jasne.- odpowiedziałam łapiąc go za rękę. Poszliśmy całą naszą paczką na gofry, rozmawiając o ostatnim dniu w szkole oraz o tym, co wydarzyło się w tym roku, a było tego dużo. Powrót do rzeczywistości, wycieczka, Misterio, Peter, Ironheart. Dużo, za dużo. Po wszystkim wróciłam do domu, gdzie pożegnałam się z Pepper i Morgan, które pojechały do naszej dalszej rodziny ze strony oczywiście Pepper. Z kolei ja postanowiłam zostać i skupić się na tym, na czym nie mogłam przez ten rok. Czytanie. Wyjątkowo przerzuciłam się na romanse, co chyba nikogo nie dziwiło. Na każdym kroku dostrzegałam jak bardzo zmieniło mnie zamieszkanie z ojcem, poznanie mamy i zakochanie się w Peterze. Nie licząc superbohaterskich spraw. Moje życie nabrało sensu, a i ja nauczyłam się dużo.
Leżałam czytając książkę, gdy usłyszałam pukanie w okno. Było otwarte, więc zamiast wstać z łóżka, spojrzałam w tamtą stronę.
- Wejdź.- powiedziałam z uśmiechem widząc przy nim Petera. Ten sprawnie przeskoczył przez parapet, po czym usiadł obok mnie.
- Co czytasz?- spytał zainteresowany.
- Nic ważnego.- stwierdziłam odkładając książkę na szafkę nocną.
- Romanse? Już nie książki naukowe?- zaśmiał się, na co ja rzuciłam mu wrogie spojrzenie. Ten w odpowiedzi uśmiechnął się szeroko.
- Pepper i Morgan pojechały na kilka dni do rodziny.
- A ty nie chciałaś?- spytał, a ja wzruszyłam ramionami.- To co robimy? Jakiś film?- spytał, na co ja objęłam go za szyję, ciągnąc do siebie i zatapiając się w jego ustach.
- Pomyślałam, że chce spróbować.- wyszeptałam. Peter uśmiechnął się szeroko, po czym pocałował mnie namiętniej wisząc nade mną. Bez zastanowienia zdjęłam z niego kurtkę oraz bluzkę, przez co miałam dostęp do jego ciała. Gdy ten całował moją skroń oraz szyję, ja dotykałam jego pleców lekko je drapiąc. Nagle zdominowałam chłopakiem przewracając go na łóżko i siadając na jego biodrach. Peter wsunął swoje zimne dłonie pod moją bluzkę, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Całowałam jego usta, jednak chłopak wciąż próbował mnie zdominować wkładając język do mojej buzi. Nie przeszkadzało mi to. Czułam jak moje ciało waruje na punkcie jego oddechu, ruchu, ciała...
Zdjął ze mnie górną część odzieży, po czym podniósł się do pozycji siedzącej, by łatwiej całować moja szyję i dekolt. Jego dłonie błądziły na moich plecach, co chwile zahaczając o zapięcie mojego stanika. Spojrzał mi pytająco w oczy, na co ja przygryzłam wargę dając mu wymowną odpowiedź. Chłopak przybliżył się do mojego ciała, by zza ramienia dostrzec tył moich pleców. Delikatnie złapał za zapięcie od stanika, który zakrywał moje piersi, po czym go rozpiął, a ja złapałam go za policzki całując lekko jego wargi. Peter odsunął się, by zrobić między nami przerwę, a następnie przejechał palcem po moim ramiączku zjeżdżając nim w dół, w stronę piersi. Moje serce przyspieszyło, gdy przegładził przez stanik mój sutek. Zdjęłam jedno ramiączko, zastanawiając drugie chłopakowi. Na ten znak Peter nawet się nie zawahał, tylko powoli zsunął z mojego ramienia pozostałe ramiączko, a przy tym zdejmując ze mnie stanik. Jednym ruchem położył mnie na łóżko, wracając do pierwotnej pozycji. Zaśmiałam się cicho zaskoczona jego szybkością i zwinnością. Ten również się zaśmiał, po czym zaczął całować moje piersi oraz brzuch. Gdy zatrzymał się przed moimi spodniami, podniosłam głowę by na niego spojrzeć. Pet włożył dłonie w pasek od moich spodni, aby je zsunąć. W końcu zostałam w samych majtkach, których ten nie zdjął od razu. Wrócił ustami do mojej szyi, którą zaczął pieścić. Bawił się ze mną. Nie chciał być za szybko, co bardzo mi odpowiadało. Po kilku minutach rozpięłam jego spodnie, a ten je zdjął. Weszliśmy pod kołdrę, by się ukryć przed całym otaczającym nas światem. Spojrzał mi w oczy, jakby pytając po raz ostatni, czy tego chcę. Złapałam go za policzki i pocałowałam delikatnie w usta. Na ten gest Peter poszedł dalej, a ja czerpałam przyjemność z jego każdego ruchu, każdego gestu. Po wszystkim położyliśmy się w swoich ramionach. Zapanowała cisza, przerywana jedynie naszymi oddechami. Po chwili zaśmiałam się cicho, na co chłopak na mnie spojrzał zdziwiony. Również się zaśmiał rozumiejąc powód mojej radości. W odpowiedzi pocałowałam go namiętnie w usta, a ten pogłębił pocałunek dotykając mojego policzka.- Pet?- spytałam.
- Tak?
- Kocham cię i nigdy, ale to nigdy nie pozwolę, żeby coś się między nami popsuło.
- Ja też będę robić wszystko, żeby było jak teraz. Bo cię kocham, Thea. Najbardziej na świecie.- wyszeptał, na co wtuliłam się jeszcze bardziej w jego ciało.- Mogę o coś spytać?
- Yhm.- przytaknęłam zmęczona.
- Coś się zmieniło? Kiedyś miałaś w głowie to, jak zranił cię Patrick. Nie chciałaś bliskości, a teraz...- urwał patrząc mi w oczy. Nie chciałam odpowiedzieć, bo nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Miał rację. Dużo się zmieniło i wiedział o tym.- Zapomniałaś już o nim?
- A masz wątpliwości?- zaśmiałam się dotykając jego torsu, na co ten westchnął.- To przeszłość. A ja nie chce tracić tego, co mogę mieć, ze względu na dawne błędy.
- Może to nie błędy?- rzucił, co spotkało się z moim niezrozumieniem.- Myślę, że gdyby nie Patrick, nie poznała byś mnie w ten inny sposób. Widziała byś tylko Spidermana. A tak miałaś szansę poznać mnie mnie.
- Ależ się rozgadałeś.- stwierdziłam z uśmiechem, na co ten się zaśmiał.- Pewnie masz rację. Wolę ciebie ciebie, niż Spidermana. Wolę Petera.
- A ja wolę ciebie taką jaką jesteś teraz. Nie tą cichą, zamkniętą w sobie dziewczynę, choć to ją pokochałem. Zmieniłaś się. Na dobre.
- Dzięki tobie, Pet. Dzięki tobie.

😭😭😭😭
Nie wiem, czy w to uwierzycie, ale zostało nam góra dwa rozdziały 😭💔 będziecie tęsknić za tym? Jakie chcecie książki kolejne? I pamiętajcie o ostatnich słowach w komentarzach, które dodam do ostatnich rozdziałów🌟jeśli jeszcze nie udzielałeś się to tym bardziej napisz dowolne słowo, zdanie

The Rich Man's Daughter | Tony Stark & Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz