Jechaliśmy jakieś pięćdziesiąt minut, aż zatrzymaliśmy się przed wielkim domem, który zapewne był nową bazą Avengers. Wiedziałam, że ojciec nie mieszka w małym przytulnym domeczku, ale takiego budynku to się nie spodziewałam.
- Robi wrażenie co?- spytał kierowca, na co ja wypuściłam głośno powietrze z płuc, ukazując swój podziw.
- Mieszkają tu Avengers?- wypaliłam, gdy ten zatrzymał się na parkingu.
- Między innymi.
- I ja mam mieszkać w tym samym budynku, co oni? Przecież jestem tylko zwykłą nastolatką.- stwierdziłam, na co ojciec podniósł jedną brew.
- Nie jesteś zwykłą nastolatką, tylko moją córką.- zauważył, po czym wyszedł z samochodu. Zrobiłam to samo podchodząc za nim do bagażnika.
- Czyli, że zawsze będę inna, bo ty mnie spłodziłeś?- spytałam, a ten się zastanowił.
- Raczej tak, przyzwyczaj się.- rzucił, po czym wyjął z bagażnika moje rzeczy i zamknął go z hukiem. Następnie bez słowa ruszył do budynku, a ja poszłam w jego ślady. Już przy wejściu powitał nas elegancki mężczyzna przy kości, który wziął od ojca moje rzeczy.
- Jak minęła panu podróż?- spytał obcy mężczyzna.
- Dobrze. Pokój jest gotowy?
- Tak jak pan kazał.
- To Happy, mój pracownik. Będzie cię zawoził gdzie zechcesz i ogólnie będzie mieć cię na oku.- wyjaśnił mi Stark.
- Świetnie.- szepnęłam do siebie sarkastycznie. Zaczęliśmy iść wgłąb budynku do windy. Gdy do niej weszliśmy, mój ojciec przyłożył dłoń do nowoczesne klawiatury, a następnie wskazał na drugie piętro.- Co jest na drugim piętrze?
- Pokoje, kuchnia, łazienka i takie tam. Na pierwszym są pomieszczenia przeznaczone dla Avengers, a na trzecim gabinety i laboratoria. Pepper cię oprowadzi, ale trzymaj się tylko piętra drugiego i parteru.- nakazał, na co ja przytaknęłam dając mu znak, że zrozumiałam. Po chwili winda stanęła, a my z niej sprawnie wyszliśmy. Przeszliśmy szeroki korytarz, na którego końcu znajdował się mój nowy pokój. Happy otworzył nam drzwi, a ja stanęłam wryta w progu. Ściany były białe z tapetą wrzosową na jednej z nich. Naprzeciwko drzwi znajdowało się duże okno, a pod nim miejsce do czytania książek. W centrum pokoju stało duże łóżko, a przy ścianie z tapetą szafki i biurko.- To wersja wstępna. Na szybko. Jeśli będziesz chciała coś pozmieniać to zgłoś to Happy'emu.- mówił mój ojciec, gdy ja chodziłam powoli po pokoju podziwiając każdy jego centymetr. Po chwili spojrzałam na rodzica, nakrywając go na małym uśmiechu, który na mój wzrok szybko zniknął, a ojciec odchrząknął.- Rozpakuj się.- rzucił, po czym wrócił na korytarz.
Z kolei jego pracownik położył na moje łóżko bagaże i ruszył cicho za ojcem. Czułam się jak w innej rzeczywistości. Jakby to było tylko moje urojenie. Ale byłam tam, w tym pięknym pokoju, który od tego dnia miał należeć do mnie. Usiadłam powoli na łóżko, jakby bojąc się, że się rozwali. Gdy poczułam jego miękkość, opadłam całym swoim ciałem na fioletową pościel. Po chwili wstałam i zaczęłam wyjmować swoje ubrania do szafy, która była jak dla mnie ogromna. Swoje książki z kolei położyłam na biurku podziwiając przy tym jego budowę. Obok łóżka były też drzwi do łazienki, której nie zdążyłam niestety zwiedzić, bo usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę.- powiedziałam zaskoczona, na co drzwi się otworzyły i stanęła w nich elegancka kobieta z jasno rudymi włosami. Miała szeroki uśmiech, który o dziwo wydawał się być szczery.
- Cześć. Tony powiedział mi, że już przyjechałaś.- wypaliła.- Nie wiem, czy o mnie wspominał. Jestem Pepper...
- Partnerka mojego ojca.- dokończyłam z lekkim uśmiechem.- Wspominał. Thea.- przedstawiłam się, wywołując uśmiech u zagubionej wcześniej kobiety.
- Przykro mi z powodu twojej babci. Na pewno bardzo cię kochała.
- Z wzajemnością.- stwierdziłam, spuszczając głowę.
- Wiem, że to może cię trochę przytłaczać. To wszystko. Ale nikt z tego domu nie chce cię pogrążyć. I mnie i Tonemu zależy, żebyś czuła się tu jak w domu, więc jeśli będziesz mieć jakiś problem to mów śmiało.
- Jasne. Dziękuję.
- To co? Jesteś głodna? Pewnie nic nie jadłaś przez tą całą sytuację.
- Tak...
- Chodź. Pokaże ci kuchnie.- zachęciła mnie, po czym wspólnie wyszłyśmy z pokoju. Wróciłyśmy do windy, a na następnie skręciłyśmy w lewo, gdzie był duży salon połączony z jadalnią i kuchnią. Wszystko oczywiście było dopieszczone na ostatni guzik, co dawało zniewalający efekt.- Obiady, śniadania i kolację będziemy jadać razem, ale warto żebyś zapoznała się z tym pomieszczeniem, gdybyś chciała coś przekąsić. Tam jest lodówka, a za drzwiami spiżarnia. Częstuj się do woli. Jeśli będziesz chciała, żeby Happy kupił coś konkretnego to napisz to na kartce i przyczep do lodówki.
- A nie mogę sama robić zakupów?- spytałam zdziwiona, siadając przy ladzie.
- O to musisz już pytać Tonego. Jest jeszcze kwestia nowej szkoły, bo raczej nie będziesz w stanie dojeżdżać do starej.
- Ojciec nie załatwi mi helikoptera?- spytałam żartem, na co ta cicho się zaśmiała.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jesteście podobni.- stwierdziła, a moja mina zrzedła. Porównywać mnie, zwykłą dziewczynę z miliarderem, superbohaterem i przy okazji moim ojcem było co najmniej komiczne w negatywnym tego słowa znaczeniu.- Wracając, zrobiłam listę szkół w okolicy oraz w sąsiednich okręgach. Może będziesz chciała się z nimi zapoznać.- powiedziała i podała mi listę szkół.
- Wszystkie są prywatne?- spytałam, zauważając ten szczegół.
- Tak, sądziłam, że...- urwała.
- Wolałabym chodzić do publicznej.- wyjaśniłam nieśmiało, na co ta wzruszyła ramionami.
- Poszukam jakiejś dobrej w okolicy.- uśmiechnęłam się lekko na te słowa.Kilka minut później siedziałam w swoim pokoju, czytając książkę i zajadając się obiadem, który postanowiłam zjeść w samotności. Po chwili ktoś zapukał do drzwi, po czym wszedł do środka. Kto by się spodziewał, że to mój ojciec. W końcu tylko on nie czekałby na odpowiedź.
- Zazwyczaj czeka się na symboliczne ,,proszę" zanim wejdzie się do środka.- rzuciłam dalej zapatrzona w lekturę.
- Chciałem sprawdzić, czy wszystko gra.
- Dałeś mi prywatnego szofera, opiekunkę i ogromny pokój. To chyba mi wystarczy do szczęścia.- stwierdziłam biorąc kolejną frytkę do ust.
- To był sarkazm?- spytał, na co ja w końcu na niego spojrzałam, unosząc lekko brew.- Nie ważne, rozmawiałem z Pepper. To prawda, że chcesz się uczyć w szkole publicznej?
- Jak mówiłam wciąż jestem zwykłą nastolatką, albo przynajmniej chce nią pozostać.
- Przemyśl to jeszcze. Z tego co słyszałem twoje oceny są wzorowe, więc możesz się dalej rozwijać na wyższym poziomie.
- Doceniam, ale wolę chodzić do brudnej i śmierdzącej szkoły, do której chodziłam dotychczas i nie narzekałam.
- Nie narzekałaś? W dokumentach jest napisane, że wielokrotnie zmieniałaś szkołę.- zauważył, a ja spoważniałam.
- To nie przez szkołę.- rzuciłam krótko.
- Przecież się nie wyprowadzałaś, chyba że o czym nie wiem.
- Nie, nie wyprowadzałam się, ale miałam pewne problemy, z powodu których musiałam zmieniać szkołę.
- Jakie problemy?- spytał, na co ja wróciłam do posiłku, ignorując jego pytanie.- Thea?
- Powiedzmy, że nie dogadywałam się z rówieśnikami. Pasuje?- wypaliłam, by uniknąć rozmowy.
- Nie, nie pasuje. Caren nic nie wspominała mi o twoich zmianach szkół, a dzisiaj dowiedziałem się, że chodziłaś do ośmiu w ciągu ostatnich trzech lat. To dosyć dziwne, nie sądzisz?
- Nie chce o tym gadać.- rzuciłam w końcu, na co ten zamilkł, a ja wróciłam do czytania. Po chwili usłyszałam jak ten wychodzi zamykając za sobą drzwi.Kolejny rozdział♥️ jest nas coraz więcej, co bardzo mnie cieszy, bo niedługo akcja się rozkręci😍🤔
CZYTASZ
The Rich Man's Daughter | Tony Stark & Peter Parker
FanfictionJak to jest być nieśmiałą nastolatką, a przy tym córką najbogatszego człowieka w Nowym Jorku; bohatera, który ocalił świat; i człowieka, któremu nie jeden chce zaszkodzić? Thea wie o tym doskonale. Nie jest winna swoich genów, a jednak nie umie sobi...