Pobiegłam po Neda, któremu opowiedziałam o sytuacji przed szkołą oraz przekazałam wiadomość od Petera. Poszliśmy więc do sali informatycznej, gdzie ten miał zamiar pomóc przyjacielowi.
- Będę stać na czatach.- rzuciłam zatrzymując się przy drzwiach. Chłopak się zgodził i szybko uruchomił dwa komputery. Na jednym namierzał telefon Petera, a próbował dodzwonić się do Happy'ego. Nagle jego komórka zadzwoniła, a ten odebrał bez zawahania.
- Halo?- spytał.- Peter?- dodał po chwili, na co ja podeszłam do Neda, a ten przełączył na tryb głośnomówiący.
- Ned, słyszysz mnie?!- krzyknął Peter, a w tle dało się słyszeć pisk opon i klaksony.
- Tak, oboje słyszymy.- odpowiedziałam, co widocznie nie zdziwiło chłopaka.
- Musicie namierzyć mój telefon.
- A co? Zgubiłeś?- rzucił mój towarzysz wpisując coś w komputer.
- Zostawiłem go w samochodzie ojca Liz. On jest szefem tej szajki.- wyjaśnił, a my spojrzeliśmy po sobie.- Jak się tu włącza światła? Jadę furą Flasha.
- Ściągnę schematy.- powiedział mój kolega obracając się do drugiego komputera. Wtedy ja zasiadłam przy tym pierwszym śledząc wzrokiem samochód ojca Liz.
- Że co? Gwizdnąłeś Flashowi auto?- spytałam z rozbawieniem, gdy Ned wyszukiwał potrzebne informacje.
- Ta, gdybyś widziała jego minę.- dodał, na co ja się zaśmiałam.- To był zły pomysł.- dodał. Nagle ten krzyknął i rozległ się pisk opon.
- Peter? Wszystko dobrze?
- Nic mi nie jest. Dzwonicie do Happy'ego?- spytał, a ja spojrzałam na Neda, po czym zamieniliśmy się miejscami.
- Już to ogarniam.- rzucił do przyjaciela, gdy ja wyszukiwałam informacje o samochodzie. Panowała chwila ciszy, po czym rozległ się głos Happy'ego.
- Start za dziewięć minut.- powiedział do kogoś.- Halo? Kto mówi?
- Panie Happy, tu Ned...- zaczął, gdy ten mu przerwał.
- Kto?
- Wspólnik Petera Parkera. Mam bardzo ważne informacje...
- No chyba sobie żartujesz.- rzucił Happy, po czym się wyłączył.
- Jest tam ktoś?- spytał Peter, na co ja wzięłam telefon obok siebie.
- Tak, jestem.
- Jak z tymi światłami?
- Pokrętło na lewo od kierownicy. Przekręć w prawo.- wyjaśniłam, po czym ten wesoło przytaknął.
- Od razu lepiej. A gdzie jest mój telefon?- spytał, a ja obróciłam się do Neda trzymając w dłoni jego telefon.
- Już, już...- mówił patrząc na ekran.- Zatrzymał się w starej fabryce na Brooklynie.
- Co? To bez sensu. Mówił, że wyjeżdża.- stwierdził Peter, po czym ja przyjrzałam się mapie na ekranie.
- Dziwne.- rzucił Ned.- A ten pan Happy chyba cię nie lubi swoją drogą. To brzmiało jakby wsiadał do samolotu. Mówił coś o starcie za dziesięć minut...
- Czy mi się zdaje, czy ta fabryka jest blisko starej siedziby Avengers?- wypaliłam dostrzegając to na mapie. Ned przybliżył widok, po czym przytaknął.
- Tak, masz rację.
- Dziś przeprowadzka. Przenoszą klamoty. On chce obrobić samolot. Muszę mu przeszkodzić!- krzyknął zdeterminowany. Przeprowadzka? Jaka przeprowadzka? Wtedy dopiero przypomniałam sobie jedną z rozmów przy stole jaką prowadzili moi opiekunowie. Przenoszą stare rzeczy o bronie do nowej siedziby, gdzie ja zdążyłam się już zaklimatyzować.
- Muszę zadzwonić do taty.- stwierdziłam prawie szeptem.
- Dzwoń.- rzucił Peter, na co ja wstałam i wybrałam w swoim telefonie numer taty.
- Błagam odbierz, błagam odbierz...- powtarzałam, gdy mijały kolejne sygnały. Po chwili włączyła się poczta, a ja wróciłam do przyjaciół.- Nie odbiera, ale będę próbować znowu.
- Peter, zwolnij.- wypalił nagle Ned.- Fabryka po prawej.
- Co?- spytał chłopak.
- Skręcaj! W prawo!- zawołał mój towarzysz, po czym usłyszeliśmy pisk opon, a następnie huk.
- Ułć, to musiało zaboleć.- szepnął Ned.- Peter, jesteś cały?
- Tak.- odpowiedział spokojnie, na co mi spadł kamień z serca.- Thea, dzwoń dalej do pana Starka.
- Jasne.- rzuciłam, po czym zamknęłam oczy próbując się powstrzymać.- Proszę, nie daj się zabić.
- Nie dam.- stwierdził, po czym się rozłączył, a ja westchnęłam ciężko.
- To był zaszczyt Spidermanie.- wyszeptał Ned, po czym zapaliło się światło.
- Co wy tu robicie? Jest bal.- odezwała się nauczycielka, która stanęła w drzwiach.
- E...- przyciągnął Ned.- My...
- Przerzucamy zdjęcia z balu na Instagram.- powiedziałam spokojnie, by ta w to uwierzyła.- Nie mam internetu w telefonie, a chce pochwalić się nimi znajomym. To mój pierwszy bal i...nie chciałam czekać z tym do jutra.- wyjaśniłam, a Ned spojrzał na mnie zdziwiony.
- Rozumiem, ale nie siedźcie za długo. Bal jest na sali.
- Już skończyliśmy.- stwierdziłam szturchając przyjaciela i wstając z krzesła. Poszliśmy więc na bal, jednak szybko się z niego zerwałam, by dojechać do domu i powiedzieć ojcu o napadzie na jego samolot. Mj też wróciła do domu i o dziwo nie dociekała dlaczego chciałam zerwać się tak szybko. Gdy taksówka przywiozła mnie pod dom, byłam zdeterminowana by pomóc Peterowi. Już na wejściu zdałam sobie sprawę, że jestem tam sama. Kolejne godziny były przerażającego. Przeglądałam wiadomości w laptopie oczekując, że dowiem się czegoś o samolocie i chłopaku. Jednak media milczały, a ja wariowałam rozmyślając nad tym, co mogło się stać Peterowi. Szybko jednak zmęczenie wzięło górę i usnęłam na kanapie przykryta kocem oraz z laptopem na kolanach.
Obudziłam się w amoku, jednak gdy wydarzenia wczorajszego dnia do mnie dotarły poderwałam się otwierając laptopa, który leżał niż na stoliku kawowym.
- Dzień dobry.- usłyszałam, jednak ani nie drgnęłam słysząc głos ojca.- Czego szukasz?
- Mam.- rzuciłam odnajdując wiadomości z wypadku na plaży nie daleko wieży Avengers. Była tam informacja, że mężczyzna próbował okraść samolot, jednak ten rozbił się, co spowodowało pożar. Mężczyzna został złapany przez Spidermana, który zostawił po sobie list o zamiarach złodzieja.- Słyszałeś o Peterze?- spytałam obracając się do taty i pokazując ekran.
- Oczywiście, że tak.- odpowiedział jakby to było oczywiste zaparzając sobie kawę.- Happy mówi mi o wszystkim.
- Nic mu nie jest?
- Spytaj go w szkole.- stwierdził obojętnie, a gdy spojrzałam na niego zdziowina, ten wskazał na zegarek obok telewizora. Miałam ponad godzinę do pierwszej lekcji. Wstałam szybko i pobiegłam do łazienki by się umyć, po czym ubrałam się w luźną sukienkę oraz trampki.
W niecałe czterdzieści minut byłam już w szkole intensywnie szukając Neda bądź Petera. W końcu ich znalazłam. Szli błogo po korytarzu rozmawiając o czymś. Stanęłam naprzeciwko nich, na co ci coś powiedzieli, a Ned ominął mnie przywitając się i poszedł dalej. Z kolei Peter zatrzymał się przede mną z lekkim uśmiechem.
- Cześć, Thea.- powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
- Hej. Słyszałam, co się wczoraj stało i...cieszę się, że nic ci nie jest.- rzuciłam spuszczając głowę.
- Dzięki.- odparł, po czym zapanowała chwila ciszy.- Chce cię przeprosić.- rzucił, na co ja znów na niego spojrzałam.- Źle cię oceniłem.
- Fakt, że nie byłam zbyt fair wobec ciebie. I wobec taty.
- Przykro mi, że się przeze mnie pokłóciliście.- powiedział, a ja wzruszyłam ramionami.
- W porządku.- szepnęłam patrząc mu w oczy.
- Ja wiem, że Patrick bardzo cię zranił i w ogóle...
- Nie rozmawiajmy o nim. To już zamknięta sprawa.
- Wiem, ale...- urwał zakłopotany.- Chce ci tylko powiedzieć, że...mi się...podobasz.- dokończył niepewnie, na co ja zamrugałam kilka razy oczami.
- Co?- spytałam zszokowana.
- Lubię cię.- odpowiedział, co sprawiło, że odetchnęłam głęboko.- Bardzo.
- Peter, ja...- zaczęłam, po czym spojrzałam mu prosto w oczy.- Ja ciebie też lubie.- dokończyłam uśmiechem.
- Naprawdę?- spytał, a ja przytaknęłam głową.
- Bardzo.- rzuciłam zapewne się rumieniąc.
- To super.- powiedział z ulgą w głosie.- Może... mógłbym ci wynagrodzić to co się stało? Może chciałabyś pójść ze mną do kina, albo na spacer?
- Jasne.- odpowiedziałam nieśmiało.- Znaczy...tak. Chętnie.- poprawiłam się, na co ten się zaśmiał.
- Fajnie. To może dzisiaj? Po lekcjach?
- Super.- rzuciłam próbując ukryć jak bardzo się cieszę. Choć wiem, że wychodziło mi to średnio.- To do zobaczenia.- dodałam, po czym obróciłam się i zaczęłam iść w stronę biblioteki, gdzie mieliśmy mieć spotkanie koła naukowego. Poprawiłam kosmyk włosów, a następnie obróciłam się znów do chłopaka uśmiechając się szeroko. On też nie umiał ukryć swoich emocji. Widziałam, jak świeciły mu się oczy, gdy wyznałam, że odwzajemniam jego uczucie. Cóż, widocznie byliśmy sobie pisani. Córka Ironmana i jego podopieczny. Brzmi tak idealnie, że wręcz zbyt banalnie. Ale tak było. Byliśmy umówieni i nic nie mogło zepsuć mi wtedy humoru.Aaaaaaa!
Theter is true! ♥️♥️♥️
Wy też się bardzo cieszycie, że ta dwójka idzie na randkę? Napiszcie koniecznie, zostawcie gwiazdkę i w komentarzu napiszcie kolejne słówka (podpowiem, że najlepiej będzie coś co wpasuje się w klimat zwierzeń i randki ♥️🤫)
Dzisiejsze słowa kluczowe:
To zaboli - (trochę odmieniłam, bo bardziej mi pasowało) Stydia098To zły pomysł - AngryOmega
Wszystko dobrze - (dodałam ,,?") _niaki_
CZYTASZ
The Rich Man's Daughter | Tony Stark & Peter Parker
FanfictionJak to jest być nieśmiałą nastolatką, a przy tym córką najbogatszego człowieka w Nowym Jorku; bohatera, który ocalił świat; i człowieka, któremu nie jeden chce zaszkodzić? Thea wie o tym doskonale. Nie jest winna swoich genów, a jednak nie umie sobi...