Stałam na chodniku Nowego Jorku, pisząc jednocześnie smsa do Petera.
Ja: Gdzie jesteś?
Peter: Zaraz będę.
Westchnęłam ciężko obserwując mijających mnie ludzi. Niektórzy śpieszyli się na autobus, inni zamawiali taksówki, a pozostali spacerowali po mieście. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, co bardzo mi odpowiadało. Oczywiście zmieniło się to, gdy obok mnie pojawił się Spiderman.
- Hej.- rzucił Peter, mający na twarzy maskę.
- Hej.- odpowiedziałam, po czym spojrzałam na szczyt budynków.- Jesteś pewien?
- Przecież już to robiłaś.
- Wiem, ale...nie patrzyłam.- stwierdziłam, co zapewne wywołało u Petera uśmiech.- Dobra, zróbmy to.
- Serio?
- Bo się rozmyśle.- rzuciłam zdenerwowana, obejmując go za szyję. Ten złapał mnie w talii, po czym spojrzał na górę.
- Okej, trzymaj się mocno.- nakazał, a po chwili poczułam jak unosimy się w powietrzu. Pisnęłam w jego szyje, gdy wiatr uderzył w moją twarz. Lecieliśmy między budynkami z taką szybkością, że powietrze wręcz mnie odpychało. Owinęłam biodra chłopaka nogami, by na pewno nie spaść na ziemię.- Zobacz.- powiedział Peter, na co ja otworzyłam powoli oczy. Przemieszczaliśmy się już dużo wolniej, więc powietrze dało mi odetchnąć. Byliśmy wiele metrów na ziemią, ale na szczęście byłam już przyzwyczajona do wysokości. Spojrzałam na zatłoczone ulice, ludzi przyglądających się nam, budynki i parki. Wszystko.- Żyjesz?- spytał nagle Peter, a ja przyłożyłam nos do jego skroni wdychając zapach jego perfum.
- Dopiero teraz czuje, że żyje.- wyszeptałam w jego ucho, po czym musnęłam je wargą, a Petera z pewnością przeszedł dreszcz.
- Zrobimy sobie przerwę?- powiedział, na co ja się zgodziłam. Wylądowaliśmy na dachu jednego z wieżowców. Mimo wyładowania, ja dalej trzymałam kurczowo chłopaka. Nie ze strachu. Po prostu chciałam być blisko niego.- W porządku?
- Tak.- odpowiedziałam powoli.
- Możesz mnie puścić.- zaśmiał się chłopak.
- A jeśli nie chce?
- A jeśli ja też tego nie chce?
- To cię nie puszczę.- wyjaśniłam, wolną ręką zdejmując z twarzy Petera maskę.
- A jeśli tu są kamery?
- Mam to gdzieś.- wyszeptałam, po czym pocałowałam go w usta, a ten złapał moje policzki lekko je gładząc.- Gadałeś z ciocią i Happym?- spytałam między pocałunkami.
- Są jak dzieci. Sami nie wiedzą czego chcą.- wyjaśnił chłopak, na co ja znów go pocałowałam nie dając mu chwili na oddech.
- A co z Mj?
- To znaczy?- spytał odsuwając się minimalnie.
- Czegoś cię domyśla. Miałam jej to wyjaśnić po powrocie do domu, ale na razie ją zbywam.- wyjaśniłam gładząc jego policzek opuszkami palców.- Powinna wiedzieć.
- Racja. Już i tak wiele dla nas zrobiła.
- W sensie?
- Pomogła mi cię odzyskać.- stwierdził, a ja spojrzałam mu w oczy.
- Co?
- Martwiłem się, a nie chciałem się do ciebie zbliżać bez twojej zgody, więc Mj mi doradziła, czy działać, czy...poczekać.
- Boże, Peter.- wyszeptałam wzruszona.- Przez ten cały czas... gadaliście o nas? O mnie?
- Tak, a ty co myślałaś?
- Że coś między wami jest.- rzuciłam śmiejąc się z siebie.- Ale jestem głupia.
- Byłaś zazdrosna o Mj? Serio?- spytał również wybuchając śmiechem.- Przecież wiesz, że tylko się przyjaźnimy. Tak samo jak ty i Ned.
- Może i tak, ale... ostatnio serio dużo gadaliście.
- Ty i Brad też.- rzucił, a ja otworzyłam szeroko usta zszokowana jego słowami.
- Żartujesz sobie?
- Całą wycieczkę się do ciebie kleił.
- Byłeś zazdrosny.- zaśmiałam się, przez co ten się zarumienił.- Ależ ty jesteś głupi.- rzuciłam, na co ten podniósł na mnie brwi.
- Co?
- Brad jest zabawny, ale nie...jest...tobą.- wydukałam, a Peter się uśmiechnął.
- Serio?
- No, zresztą nieźle go z Mj załatwiłyśmy w Londynie. Wyszedł na gościa, który podgląda innych w łazience i robi im zdjęcia.
- Mówisz o tym, co wiedział w Pradze?
- Możliwe.- rzuciłam drocząc się z nim. Peter westchnął ciężko.
- Uwierzysz, jak ci powiem, że to sprawka Fury'ego?
- Uwierzę.- powiedziałam z uśmiechem.- Zwłaszcza, że wiem jaki Fury umie być dziwny i tajemniczy. Spotkałam go raz przed Thanosem i powiedział coś, czego do dziś nie rozumiem.
- To znaczy?
- Spytał mnie o konflikt między Kapitanem Ameryka i tatą...- przypomniałam sobie.- i to, czy było wyjście z sytuacji. Gdy odpowiedziałam dobrze, ten stwierdził, że się do mnie pomylił, i że nie jestem taka jak ojciec.
- To dobrze, czy źle?
- Chyba dobrze, choć...jak mówiłam, do tej pory nie wiem o co mu chodziło. Ostatnio tyle się działo, że nie miałam głowy, by jakoś to rozgryźć. Śmierć taty, Thanos, Morgan, ty, zbroja...
- Czekaj, co?- spytał, a ja cofnęłam się o krok w tył.- Jaka zbroja?
- Wybacz, zapomniałam ci o niej powiedzieć. Ojciec stworzył zbroje. Dla mnie.
- Zbroje...
- Taka samą, jak Ironmana, a jednak ma kolor fioletowy i ogólnie jest...mniejsza.- wyjaśniłam.- Nie wiem, co to oznacza. Sprawdziłam dane odnośnie zbroi, co zajęło mi kilka tygodni, bo jest tego sporo. Wychodzi na to, że jest bardzo zaawansowana.
- Dlaczego ci ją zostawił?
- Nie wiem.- powiedziałam, krzyżując ręce na piersiach i spuszczając głowę.
- Wybrał cię.- rzucił, a ja spojrzałam znów na chłopaka.- Wybrał cię na swojego następcę.
- Co to znaczy?
- Że jesteś kolejnym Ironmanem... Ironwoman.
- Daj spokój, Pet. Przecież mnie znasz. On też mnie znał. Nie użyje jej, a tym bardziej nie stanę się superbohaterem. Nie jestem ojcem.
- No właśnie. Może to miał na myśli Fury. Wtedy na imprezie. Powiedział, że nie jesteś panem Starkiem.- zastanowił się Peter.- Może dlatego właśnie ty masz stać się następcą ojca.
- Bo jestem...inna?
- Lepsza.
- Wątpię, żebym była lepsza niż ojciec.
- Chciał, żebyś stała się lepsza niż on. Dlatego cię nie przygarnął po wyjeździe twojej mamy. Chciał, żebyś doceniła to, co masz, a miałaś babcie, która cię kochała. Przy jego boku stała byś się nim, a chciał, żebyś taką nie była.
- O czym ty mówisz?- spytałam zakłopotana.
- Że to zaplanował. Twój ojciec. Fury, babcia, jej śmierć i twoja zmiana życia. Nawet ja.- rzucił, a w jego oczach dostrzegłam dziwny błysk.- Dlatego ciągle pytał cię o mnie. Dlatego wysłał cię do tej samej szkoły. Chciał, żebyś mnie poznała. Żebyś doceniła różne rzeczy, które on docenił po latach.
- Peter, to...przerażające.- powiedziałam zagubiona.
- Ale przyznaj, że brzmi jak idealny plan, który twój ojciec mógł się stworzyć.
- No mówiąc szczerze, to brzmi prawdziwie, ale...- urwałam.- Sądzisz, że nim został Ironmanem planował moją rolę w jego życiu?
- Nie, może nie. Może wtedy faktycznie cię zostawił, ale gdy został Ironmanem i się zmienił mógł cię przygarnąć. Może nawet o tym myślał, ale w ostatniej chwili zrezygnował.
- To brzmi źle. Według tego, co mówisz mój ojciec był psychopatą, który zaplanował moją przyszłość.
- Nie psychopatą, a realistą, mózgowcem i odpowiedzialnym człowiekiem.
- Chyba nie był odpowiedzialny, skoro zostawił mi tak ważną rolę. Jestem tylko jego córką. Nie jakimś geniuszem. Jestem Thea.
- Może czas, żebyś była Starkiem? Całe życie przed tym uciekałaś, a teraz musisz się z tym zmierzyć.- zastanowił się chłopak, jednak ja tylko spuściłam głowę rozmyślając nad jego słowami.- Albo to ja upadłem na głowę, a ty nie powinnaś mnie słuchać.- dodał po chwili Peter, po czym złapał mnie za rękę.- Wracamy? Robi się późno.
- Tak, jasne.- odpowiedziałam cicho. Złapałam go ponownie za szyję, a po kilku minutach byliśmy w tym samym miejscu, w którym się spotkaliśmy.
- Zadzwoń jak dojedziesz do domu.
- Okej.- rzuciłam dotykając ręką jego policzka, schowanego pod maską. Wtedy chłopak skoczył na latarnie, skąd mi pomachał. Już miał odlecieć, gdy na bilbordzie pojawił się ważny komunikat, z którego wynikało, że Misterio przed śmiercią nagrał filmik mówiącym o złych intencjach Spidermana. Zrobił z siebie kozła ofiarnego. Jednak nie to było najgorsze.
- Spiderman to...- urwało się nagranie.- Spiderman to tak naprawde Peter Parker.- dokończył, a na ekranie pojawiło się zdjęcie Petera.
- O kurwa.- wyszeptałam pod nosem, po czym rozległ się krzyk mojego chłopaka.
- Co do kur...?!O cholipka, ale rozdział 😲♥️ co jest mocniejsze? Wątek zbroi Thei czy Spidermana i jego tożsamości???
Zapraszam do naszej zabawy (jeśli nie użyłam słów w tym rozdziale to użyje w kolejnym)
Dzisiejsze słowa kluczowe:
O kurwa - Asteria_Mikaelson
CZYTASZ
The Rich Man's Daughter | Tony Stark & Peter Parker
FanficJak to jest być nieśmiałą nastolatką, a przy tym córką najbogatszego człowieka w Nowym Jorku; bohatera, który ocalił świat; i człowieka, któremu nie jeden chce zaszkodzić? Thea wie o tym doskonale. Nie jest winna swoich genów, a jednak nie umie sobi...