18.

4.5K 193 31
                                    

Staliśmy przed autobusem czekając, aż nauczyciel sprawdzi stan pojazdu, gdy nagle podbiegł do nas spakowany w plecak Peter.
- Ej, to Peter.- powiedział zwracając uwagę wszystkich Abraham.
- Peter?- spytała zdziwiona Liz.
- Hej, pomyślałem sobie, że wrócę...do drużyny.- powiedział niepewnie Parker.
- Nie, stary.- odezwał się Flash.- Najpierw to rzucasz, a potem wracasz i myślisz, że wszyscy będą cię witać?
- Hej, witaj z powrotem Peter.- rzucił nasz opiekun, który sprawdził już autobus.- Flash, jesteś pierwszym rezerwowym.
- Co?- spytał wkurzony chłopak, na co ja się uśmiechnęłam pod nosem.
- Zajmie twoje miejsce.- rzucił jeden z chłopaków, a Mj wyszła do przodu.
- Przepraszam, możemy już jechać? Miałam nadzieję, że zdążę sobie jeszcze poprotestować przed jedną ambasadą, więc...- powiedziała.
- Protest to element demokracji.- stwierdził nauczyciel.- Wskakujcie.- dodał, po czym Flash zdjął z siebie żółtą marynarkę, którą każdy z nas miał i podał ją wkurzony Peterowi. Wszyscy zaczęli wsiadać, a ja podeszłam do chłopaka zakładającego nakrycie.
- Mała zmiana planów?- spytałam, a Peter się zaśmiał.
- Tak jakby.- odpowiedział, po czym spojrzał znacząco na schody, na co ja się uśmiechnęłam i weszłam przed nim do autobusu. Usiadłam obok Mj, która jak zwykle coś czytała. Podczas drogi Liz robiła to, co zwykle czyli nas odpytywała. W trakcie pytań Peter wstał mając w dłoni telefon.- Mogę odebrać tak szybko?- spytał dziewczyny.
- Jasne.- odpowiedziała, a ten przeniósł się na tyły autobusu. Spojrzałam wtedy do swojej książki, którą ze sobą zabrałam. Na szczęście szybko dojechaliśmy do Washingtonu, a ja o Mj przeniosłyśmy się z bagażami do naszego wspólnego pokoju w wielkim hotelu.
- Rozmawiałaś wczoraj z ojcem i jego partnerką?- spytała Mj, gdy zajadałyśmy się przekąskami.
- Tak, powiedziałam mu o Patricku. Skończyło się na tym, że temat spadł na moją mamę, a potem dokończyliśmy kolację i poszłam się pakować.
- Serio nic o niej nie wiesz?
- Nie, porzuciła mnie po porodzie, a babcia o niej nie wspominała.
- O własnej córce? Może się pokłóciły?
- Nie wiem. Szczerze? Mam dość rozmyślania i pakowania się w kłopoty. Jesteśmy na wycieczce, a przy okazji na olimpiadzie naukowej. Musimy odreagować.
- To nie wycieczka.- stwierdziła dziewczyna.
- Jak to nie? Śpimy w dużym i eleganckim hotelu. Będziemy też zwiedzać Washington, więc to jakby wycieczka.
- Twój dom jest większy niż ten hotel.- zauważyła Mj, a ja przewróciłam oczami. Wtedy ktoś zapukał do naszych drzwi, na co ja poszłam je otworzyć.
- Hej.- odezwała się Liz stojąca w progu.- Punkt jedenasta przy basenie.
- Co?- spytałam zdziwiona.
- To wycieczka, a na wycieczce trzeba się bawić.- rzuciła, a ja spojrzałam z satysfakcją na przyjaciółkę, która westchnęła ciężko.- Będziecie?
- Jasne.- odpowiedziałam za nas dwie, co bardzo ucieszyło Liz. Gdy ta poszła, ja wróciłam do Mj.
- Nie idę.- rzuciła z pełną buzią.
- A ja tak.- odparłam patrząc jej w oczy.
- Jesteś świrnięta.
- Ty bardziej, skoro wolisz to siedzieć i czytać tą samą książkę, którą skończyłaś w autobusie.- stwierdziłam rzucając w nią poduszką. Wieczorem przegrałam się w strój kąpielowy, po czym zabrałam ręcznik i razem z innymi członkami naszej grupy poszłam na basen. Po drodze spotkaliśmy Petera, który właśnie wychodził ze swojego i Neda pokoju.
- Hej Liz.- powiedział, gdy ta stanęła obok niego.
- W samą porę. Idziemy pływać.- wyjaśniła szeptem dając nam znak, że możemy iść. Ruszyliśmy za nią w stronę basenu, a Flash przechodząc obok chłopaka klepnął go w tyłek, na co ten się zburzył. Jako jedyna zatrzymałam się przy Peterze.
- Idziesz?- spytałam, a widząc jego minę zmrużyłam oczy i spuściłam wzrok na jego rękę, gdzie było widać kawałek jego stroju ukrytego pod bluzą.- Czyli po to tu przyjechałeś?
- Muszę coś załatwić.
- Mój ojciec wie o tym czymś, co masz do załatwienia?
- Nie, ale nie może się dowiedzieć.
- Działasz za jego plecami?
- Tak. Nie. To skompkowane.- stwierdził łapiąc się za głowę.- Powiesz mu?
- Nie.- odpowiedziałam ku jego widocznym zaskoczeniu.
- Serio?
- Chyba że spyta. Nie chcę mieć przed nim tajemnic.
- Rozumiem.
- Poza tym przyjmijmy, że to nie przysługa, a spłacenie długu.
- Jakiego długu?- spytał, a ja zawahałam się chwilę, po czym podeszłam bliżej niego i cmoknęłam go w policzek, co zaskoczyło Petera.
- Za Patricka.- wyjaśniłam krótko, po czym zaczęłam iść w stronę basenu. Czułam, że ten siedzi m je wzorkiem, ale nie odwróciłam się, a szłam dalej przygryzając wargę, by ukryć uśmiech. Naprawdę byłam mu wdzięczna. Obronił mnie przed Patrickiem i na dodatek go przestraszył. Byłam pewna, że ten przez pewien czas nawet się do mnie nie zbliży.
- Gdzie Peter?- spytała Liz, gdy stanęłam przy basenie.
- Jednak nie przyjdzie. Powiedział, że źle się czuje.- wyjaśniłam krótko kryjąc chłopaka.
- Ta, pewnie nie umie pływać.- zaśmiał się Flash, a ja weszłam do basenu, gdzie byli już moi znajomi.
- Widzieliście jak ostatnio załatwił Patricka?- odezwała się Betty.
- Ta, gostek trząsł portkami, gdy ten mu przyłożył.- dodał Abraham.
- Pozazdrościć ochroniarza.
- Zmieńmy temat.- zaproponowała Liz widząc moją minę. Rozmawialiśmy o różnych sprawach. O zawodach, szkole, plotkach i nauczycielach. Było całkiem miło. Po kilku godzinach wróciliśmy do swoich pokoi, po czym szybko usnęłam przygotowując umysł na jutrzejszą olimpiadę. Rano wszyscy ubraliśmy nasze naukowe mundurki, po czym zamknęliśmy pokoje na klucz i poszliśmy do autobusu.
- Wszyscy są?- spytał nasz nauczyciel, a ja spojrzałam na telefon, na którym tkwił sms od niego ojca:
POWODZENIA NA OLIMPIADZIE
Odpisałam mu szybko, po czym usłyszałam to stwierdzenie Neda.
- Nie ma Petera. Ma problemy z żołądkiem i musiał zostać w pokoju.- wyjaśnił.- Pewnie czymś się zatruł po przyjeździe.
- Jako pedagog powinienem sprawdzić jego stan.- stwierdził nauczyciel, na co ja spojrzałam wymownie na Neda. Ten jednak nie zrozumiał mojego przekazu więc westchnęłam i spojrzałam na naszego opiekuna.
- Spóźnimy się na konkurs.- powiedziałam chcąc uniknąć problemów Petera.
- No właśnie.- poparła mnie liz.- Zadzwonimy do niego w czasie przerwy.
- Dobra. Jedziemy Winston.- rzucił do kierowcy, po czym usiadł na miejscu, a autobus ruszył. Napisałam szybko smsa do Petera z zapytaniem, gdzie ten jest, jednak nie odpowiedział. Miałam źle przeczucia, ale musiałam skupić się na olimpiadzie. W końcu Peter wie, co robi.




♥️♥️♥️♥️

Ps: wiem, że nie dodałam żadnego słowa z waszych komentarzy, ale po prostu już napisałam rozdział, po cusn sobie o nich przypomniałam 😭 spróbuję je oraz te pod tym rozdziałem umieścić w 19 rozdziale ♥️

The Rich Man's Daughter | Tony Stark & Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz