52.

2.1K 91 9
                                    

Minęło kilka dni. Udało mi się otrząsnąć po śmierci ojca. Głównie dzięki zajęciu się czymś innym, a mianowicie zbroją. W piwnicy spędzałam cały wolny czas, zakrywając często też nocki. Pepper nie wiedziała o tym, a może wiedziała, ale nie zwracała mi na to uwagi. Przynajmniej nie miałam czasu, żeby myśleć o ojcu i płakać w poduszkę.
W końcu nadszedł ten dzień, w którym postanowiłam wrócić do szkoły. Wiedziałam, że nie będzie to dla mnie łatwe, ale z całych sił chciałam zapomnieć o bólu, jaki czułam wracając do rzeczywistości. Liczyłam, że to mi pomoże wziąć się w garść. Morgan też chodziła do przedszkola, a Pepper do pracy, więc wolałam wróćcie do szkoły, niż siedzieć w pustym domu ze swoimi myślami.
Szłam korytarzem rozmawiając z Mj o  tym, co się w ostatnich latach wydarzyło. Obie zniknęłyśmy na te pięć lat, więc obie równocześnie byłyśmy zakłopotane tym wszystkim, ale jako moja przyjaciółka domyśliła się, że nie chce w szkole myśleć ciągle o tacie i jego śmierci. Opowiedziała mi między innymi o wycieczce do Europy, która miała być w przyszłym miesiącu. Mj bardzo się na nią cieszyła, jednak ja byłam pewna, że nie chce tam jechać. Szłyśmy rozmawiając o tych, którzy nagle stali się od nas starsi, gdy przy wejściu zobaczyłam Petera. Zamarłam gdy spojrzał w moją stronę. Mj dalej coś mówiła, ale ja skupiłam się na twarzy chłopaka, która lekko się do mnie uśmiechnęła. Nie był to jednak uśmiech radości, a raczej współczucia, którego tak bardzo nie chciałam wtedy czuć.
- Zapomniałam książki z szafki.- rzuciłam słabym głosem, po czym obróciłam się w przeciwną stronę i ruszyłam w tamtą stronę. Niestety Mj poszła za mną.- Nie musisz mnie pilnować.- powiedziałam zatrzymując się przed szafką.
- Nie pilnuję.- stwierdziła, ale ja spojrzałam na nią zmuszając ją do powiedzenia prawdy.- No dobra, ale w dobrej mierze.
- Nie chce widzieć się z Peterem.
- Dlaczego? Wiem, że to dziwne widzieć go po pięciu latach rozłąki, ale...
- Nie o to chodzi Mj.- stwierdziłam wzdychając.- Zerwałam z nim.
- Co? Dlaczego?
- Bo potrzebuje przerwy po...tym wszystkim.- wyjaśniłam nie przekonując jednak dziewczyny.
- Potrzebujesz jego.
- Nie prawda. Potrzebuję...czasu.- wyjaśniłam spuszczając głowę.
- Okej, ale wiesz, że Peter też jedzie na wycieczkę.
- A ja nie.- rzuciłam opierając się o szafkę.
- Niby dlaczego?
- Bo to...nie właściwy moment.
- Przeciwnie. Potrzebujesz się wyrwać.- stwierdziła łapiąc mnie za rękę.- Jedziesz i koniec.- dodała ciągnąc mnie na lekcje. Usiadłyśmy na naszych starych miejscach zdając sobie sprawę, że skład naszej klasy bardzo się zmienił. Oprócz zaledwie garstki osób wszyscy byli od nas o pięć lat młodsi...znaczy teraz już nie. Cały czas czułam na sobie spojrzenia Petera, które jednak starałam się unikać. Nie było to łatwe, zwłaszcza gdy na biologii mieliśmy pracować w grupach i jak na złość ja trafiłam do grupy z Peterem.
- Proszę wziąć odpowiedni sprzęt i rozciąć ciało żaby pośrodku klatki piersiowej.- powiedziała nam nauczycielka, na co ja odchrząknęłam prostując się na krześle. Wzięłam skalpel, po czym przyłożyłam go do ciała martwej już żaby. Zamarłam jednak przy jej klatce zamykając oczy.
- Mogę to zrobić.- odezwał się Peter, a ja nie patrząc na niego pokręciłam głową.
- Dam radę.- rzuciłam otwierając oczy i nadcinając lekko zwierzę. Ręce mi się trzęsły, co nie umknęło uwadze chłopaka. Nagle poczułam jak jego dłonie obejmują moje, zabierając przy tym skalpel z moich rąk. Westchnęłam ciężko kładąc ręce na kolanach. Peter spojrzał mi w oczy, a gdy spuściłam wzrok ten zajął się naszym zadaniem. Odwróciłam wzrok na Mj, która była w grupie z Bradem Davisem. Uśmiechnęłam się lekko widząc, jak żartują.- Gotowe.- powiedział Peter odkładając żabę na róg ławki. Spojrzałam tam krótko, po czym mój wzrok spocząć na chłopaku.
- Dzięki.- wyszeptałam. Lekcja na szczęście szybko się skończyła, a po kilku kolejnych pojechałam do mojego domu, który w przeciwieństwie do poprzedniego znajdował się w Queens.
- Hej, Thea. Jak było pierwszego dnia?- spytała Pepper, witając mnie w przedpokoju. Wzruszyłam ramionami, na co ta posmutniała.
- Wszyscy mówią o zmianach w wieku i wycieczce do Europy.- wyjaśniłam siadając na kanapie i podkulając nogi. Pepper ruszyła za mną, po czym pogładziła mnie po włosach.- Widziałam też Petera.- wyznałam podciągając nosem.
- Jedzie do Europy?
- Tak.
- Nie musisz jechać, jeśli nie chcesz.
- Nie wiem czego chce.- stwierdziłam smutno.- Gdzie Morgan?- spytałam chcąc zmienić temat.
- Pojechała z Happym po zakupy.- odpowiedziała, po czym usiadła obok mnie.- Kochanie, wiem, że jest ci ciężko, ale nie możesz zamykać się w sobie.
- Nie robię tego.
- Robisz, Thea. Widzę to. Myślisz, że nie wiem o twoich nocnych zajęciach w piwnicy? O tym, że spędzasz tam każdą wolną chwilę?- spytała, na co ja spuściłam głowę.- Ale to minie. Ten ból.
- Kiedy?- spytałam drżącym głosem, na co ta przytuliła mnie mocno do siebie.
- Nie wiem, skarbie. Ale możesz mi wierzyć na słowo, że w końcu tak się stanie. Wtedy będziesz szczęśliwa i patrząc na to, co się stało będziesz myśleć, że to nie tragedia, a dar.
- Dar? Tata uratował świat poświęcając swoje życie. To jest dar?
- Tak, Thea. Nie zrobił tego, żebyś rozpaczała, a żebyś mogła żyć. Dlatego myślę, że powinnaś się otrząsnąć. Może na wycieczce, a może w domu. Tylko nie zamykaj się na innych. Na mnie, Mj, Petera...
- Nie mówmy o nim, proszę. Nie chcę o nim myśleć.
- Ale będziesz go widywać w szkole i na wycieczce. Dasz sobie radę?
- Tak. Dam. Jestem silna.
- Wiem, że jesteś. Ale czy aż tak?- spytała, a ja zastanowiłam się nad jej słowami. Nie byłam tak silna. Nie byłam w ogóle silna, zwłaszcza wtedy. Chciałam zamknąć się w pokoju i płakałać, ale udawałam, że wszystko jest dobrze. Próbowałam zaprzątać sobie głowę zbroją, jednak nie zawsze go działało. Jednak przy bliskich wciąż udawałam, że mnie to nie ruszyło aż tak. Nie dla siebie, a dla Pepper i oczywiście Morgan, która była cudownym dzieckiem. Bardzo przypominała mi tatę. Siedząc przy niej czułam, jakby obok był ojciec. Z Peterem było inaczej. On przypominał mi tamtą chwilę, gdy stałam nad ciałem taty, albo jego pogrzeb. Nie chciałam tego pamiętać. Chciałam żyć dalej, ale jak? Po takiej stracie nie da się już normalnie żyć.
Gdy Pepper kończyła robić obiad, ja siedziałam na kanapie przykryta kocem pisząc z przyjaciółką. Nagle drzwi się otworzyły, a przez nie wbiegła Morgan.
- Mamo, kupiliśmy z wujkiem maliny do gofrów.- powiedziała ucieszona, na co ja oderwałam się od telefonu i spojrzałam na siostrę.
- To świetnie, ale najpierw zupa.- powiedziała Pepper gładząc ją po włosach.
- A jaka jest?
- Dyniowa.
- Fuj. Nie lubię jej.- rzuciła pięciolatka, a ja zaśmiałam się widząc jej reakcje.
- Jak zjesz to później zrobię wam gofry.- odpowiedziała jej mama, po czym ta jęknęłam, a do pokoju wszedł Happy niosący torby z zakupami.
- Wszystko co chciałaś.- wyjaśnił widząc, jak Pepper zagląda do siatek.
- Dziękuję Happy.- powiedziała chowając produkty do lodówki.
- Hej Thea.- rzucił do mnie mężczyzna, na co ja się uśmiechnęłam.
- Cześć Happy. Jak było na zakupach?
- Świetnie. Morgan ma tyle energii, że chyba spaliłem całe dzisiejsze śniadanie.- stwierdził, a pięciolatka podeszła do mnie siadając na skraju kanapy.
- Dałaś wujkowi wycisk?- spytałam biorąc ją na kolana i przykrywając kocem.
- Nie prawda.- upierała się, na co ja się zaśmiałam.
- Zostaniesz na obiad?- spytała Happy'ego Pepper.
- Nie, muszę lecieć do firmy. Jakbyś coś jeszcze potrzebowała to dzwoń.
- A może przyjedziesz na kolację? Dawno cię u nas nie było, a poza tym ciągle zawracam ci głowę Morgan i zakupami.
- Chętnie pomogę przyjaciołom.- stwierdził Happy zerkając na mnie.- A poza tym jestem umówiony na wieczór.
- Z kobietą?- spytałam, a ten potwierdził gestem głowy.- Kim jest? Sekretarką z firmy?
- Nie, jestem umówiony z May.- wyjaśnił, na co ja otworzyłam szeroko usta.
- May Parker?- spytała za mnie Pepper.- To życzę ci powodzenia Happy.
- Dzięki, przyda się.
- Chwila, ty i May?- spytałam nie dowierzając.
- Lecę. Pa.- rzucił wychodząc z domu. Spojrzałam pytająco na Pepper, która tylko się zaśmiała.
- Dziwne. Bardzo dziwne.- powiedziałam przytulając mocniej siostrę.
- Pobawisz się ze mną w księżniczki?- spytała nagle Morgan, a ja spojrzałam na nią udając zastanowienie.
- No nie wiem... miałam nauczyć cię czytać.
- Proszę.- rzuciła łapiąc mnie za policzki i lekko je ściskając.- Proooosze...- przeciągnęła, na co ja wywróciłam oczami.
- Jeśli zjesz ładnie zupę.
- To niesprawiedliwe!- krzyknęła, a z kuchni dało się słyszeć śmiech Pepper.
- Pół miski.
- Stoi.- odpowiedziała Morgan, po czym zeszłam z moich kolan i poszła do swojego pokoju. Uśmiechnęłam się pod nosem wyświetlając nową wiadomość od Mj.

,, JEDŹ DO EUROPY, PROSZĘ. NIE CHCE BYĆ TAM SAMA. BĘDZIE FAJNIE."

Tego dnia podjęłam decyzję na temat wycieczki. Jeśli ktoś nas potrzebuje, to nie możemy go zawieść.




Kochani dzisiaj wigilia ♥️ z tej okazji życzę wam wszystkiego czego pragniecie, miłość, przyjaźni, pysznej kolacji, super prezentów i abyście nie zwariowali na końcu tego zwariowanego roku 🥰🥰🥰
Dzisiejsze słowa kluczowe:
Miałam nauczyć cię czytać - _niaki_

The Rich Man's Daughter | Tony Stark & Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz