- Thea!- krzyczała za mną Mj, na co ja się obróciłam.
- Hej, co tam?- spytałam, gdy mnie dogoniła.
- Nie uwierzysz, co widziałam. Ktoś zrobił zdjęcie twojej zbroi i nazwał ją Ironheart.
- Nie nazwał, a ja ją tak nazwałam. Poza tym nie zbroi, a mnie. Byłam wczoraj na mieście.
- W zbroi?- spytała zdziwiona.- Co tam robiłaś?
- Latałam i uratowałam pewne dziecko. Prawie potrącił je samochód.
- Czyli...- urwała patrząc na mnie niepewnie.
- Tak.- odpowiedziałam wiedząc, co ma na myśli moją przyjaciółka.
- Ale się porobiło. A twoja mama wie?
- Nie, ale się dowie.- stwierdziłam, po czym zobaczyłam na korytarzu Petera i Neda. Uśmiechnęłam się lekko na ich widok, co nie uszło uwadze Mj.
- A Peter, mam nadzieję, wie.- powiedziała cicho.
- Tak, wie. Znaczy o wczoraj nie, ale wie o... Ironheart.
- Cholipka. Wy to macie życie. W wolnych chwilach latacie po mieście i ratujecie ludzi, a ja siedzę przed książką i myślę, co zjeść na kolację.
- Bardzo śmieszne.- rzuciłam przewracając oczami.- Idziemy się przywitać?
- Ty idź, ja pójdę po książkę do biblioteki.
- Okej.- odpowiedziałam idąc w stronę chłopków.
- Hej, Thea.- powiedział pierwszy Ned.
- Cześć. O czym gadacie?
- O szkole.- wyjaśnił szybko Peter, nie dając dojść do słowa przyjacielowi.- Robisz coś dzisiaj?
- Ja? Nie, a co?
- Może wpadnę wieczorem?
- Jasne.- odpowiedziałam, gdy zadzwonił mój telefon.- Nieznany numer.- stwierdziłam zdziwiona.
- Pewnie jakaś reklama.- powiedział Peter, ale ja i tak odeszłam na bok, żeby odebrać telefon.
- Halo?- spytałam po odebraniu.
- Jestem Ironheart, córką Tonego Starka i jego następczynią. Chce zmienić ten świat, abyśmy nie zaprzepaścili tego, co zrobił mój ojciec.- zacytował męski głos, który już kiedyś słyszałam.- Wymyśliłaś ten tekst na poczekaniu, czy napisał ci go twój chłopak?
- Z kim rozmawiam?- spytałam idąc jeszcze kawałek dalej od znajomych.
- Z kimś, kto chce znać twoje zamiary odnośnie Avengers.
- Nick Fury, prawda?- rzuciłam rozpoznając w końcu ten niski i kulturalny ton.
- Prawda. Musimy porozmawiać, Stark. Dzisiaj.
- Dzisiaj...
- Bądź gotowa o osiemnastej.
- Gotowa, ale gdzie?
- Happy będzie wiedział. Tylko nie mów o tym nikomu.- dodał, po czym się rozłączył, a ja zamilkłam zszokowana.
- Thea?- usłyszałam obok siebie głos Petera.
- Hm?
- Kto to był?
- Reklama nowego...banku.- wyjaśniłam działając według ustaleń Fury'ego.- Idziemy do klasy?
- Tak.- odpowiedział łapiąc mnie za rękę.Wieczorem przed moim domem czekał już Happy, który na mój widok lekko się uśmiechnął.
- Dzień dobry, Happy.- powiedziałam wsiadając do samochodu.
- Cześć, Thea.- odpowiedział, po czym ruszył w nieznanym mi kierunku, a ja zamilkłam myśląc, co spotka mnie na końcu podróży. Ochrzan od Fury'ego, czy przeciwnie? Przez całą drogę serce waliło mi tak, że myślałam, że zaraz wyskoczy. W końcu samochód się zatrzymał, a ja otworzyłam się szeroko usta widząc częściowo odbudowaną bazę Avengers.
- Prawie skończyli.- odezwał się w końcu Happy, a w moich oczach pojawiły się łzy. To tu spędziłam najpiękniejsze chwile mojego życia. To tu poznałam bliżej tatę i Pepper. To tu pierwszy raz spotkałam moją matkę i ostatecznie to w tym miejscu pożegnałam ojca.- Jesteśmy na miejscu. Trafisz do środka?
- Em...- przeciągnęłam niepewnie.- Nie możesz pójść tam ze mną?
- W sumie to mogę.- stwierdził z uśmiechem, po czym wysiadł z samochodu, a ja ruszyłam za nim. W środku było inaczej, a sam budynek też różnił się od pierwowzoru. Nie był taki wielki i ciepły, jak kiedyś. Wjechaliśmy windą na pierwsze piętro, po czym udaliśmy się do wielkiego pomieszczenia ze stołem i krzesłami. Pośrodku pokoju stał Nick Fury oraz jego prawa ręka - Maria Hill.
- Dziękuję Happy za dostarczenie Thei.- odezwał się mężczyzna stojący do nas tyłem.
- Poczekam w samochodzie.- rzucił do mnie kierowca, po czym wycofał się z pokoju, zostawiając mnie samą.
- Dawno się nie widzieliśmy, prawda?- spytał dalej patrząc na jakieś wykresy.
- Owszem.- odpowiedziałam spokojnie podchodząc bliżej mężczyzny.
- Gdy ostatni raz rozmawialiśmy, byłaś zagubioną w świecie ojca dziewczyną, która chciała pozostać w swojej normalności.- stwierdził, po czym obrócił się w moją stronę.- Minęło trochę czasu, a ty i Parker zatruwacie mi życie.
- To znaczy?- spytałam zdziwiona, na co ten nie odpowiedział, tylko ciągnął swój monolog
- Wiedziałem, że prędzej czy później staniesz się Tonym. Albo raczej, że będziesz chciała go zastąpić. Nie wiedziałem jednak, że stanie się to tak szybko.
- Minęło kilka miesięcy od śmierci taty. Długich kilka miesięcy. Myślę, że to najwyższy czas, żebym...
- Tu ci przerwę.- rzucił, na co ja przytaknęłam milcząc.- Co właściwie chcesz zrobić? Zastąpić ojca? Jeśli tak, to już na dzień dobry każe ci skonfiskować twoją zbroje.
- Dlaczego?- spytałam zaintrygowana.
- Bo nie potrzebujemy drugiego Tonego. Ani Steve, czy Nataszę. Wiesz dlaczego?
- Bo umarli.
- Dokładnie. Potrzebuję ekipy, która może umrzeć dla świata, ale znajdzie też inne sposoby.
- Ekipy?- rzuciłam.
- New Avengers.- wyjaśniła Maria Hill, na co ja zamrugałam kilka razy.
- Co?
- Większość Avengers nie żyje lub rezygnuje ze stworzenia nowej grupy. Dlatego zbieramy nowych superbohaterów, którzy wraz z pozostałymi będą działać w inny sposób, niż wcześniejsi Avengers.
- Niech zgadnę, każdy musi podpisać dokument z Sokovii i podlegać pod rząd?
- Nie, będą podlegać pod tarczę.- wyjaśnił Nick Fury.
- Przecież nie istnieje.
- Ona również się odnawia.
- Okej, ale co ja tu robię?- spytałam w końcu, na co mężczyzna się zaśmiał pod nosem.
- Powiedz, co chcesz osiągnąć zakładając strój?- powiedział z uśmiechem.- Chcesz latać po mieście i ratować małe dzieci przed wypadkiem, czy chcesz czegoś więcej?
- Więcej? Mówi pan o Avengers?- spytałam, a ten przytaknął. Spojrzałam to na niego, to na jego asystentkę, po czym prychnęłam zszokowana.- Ja...nie wiem. Ojciec zostawił mi zbroje. Nie zostawił mi żadnej instrukcji, listu. Nie wiem, co powinnam zrobić. Ponad dwa miesiące zajęło mi, żeby ją założyć. Kolejne tygodnie, żeby się ujawnić i wylecieć w miasto.
- Czyli nie jesteś gotowa.- stwierdził mężczyzna, a ja pokręciłam głową.
- Nie to mam na myśli.
- Powiedziałaś, że będziesz służyć i dbać, by ten świat się rozwijał i nie zapomniał co zrobili dla ludzi Avengers.- zacytował moje słowa.
- Skąd pan...?- urwałam kręcąc głową.- Nie ważne. Owszem powiedziałam to. W impulsie.
- Czyli, że tak nie myślisz?
- Myślę, ale...to się dzieje za szybko.- wyjaśniałam z podniesionym głosem, po czym szybko się uspokoiłam.- Muszę to... przemyśleć.
- Rozumiem. Zapewne masz obawy, biorąc pod uwagę to, jak skończył Tony. Ale myśl o ludziach. O tym, że drugi Thanos może nie mieć z kim walczyć. Jesteśmy tylko naiwnymi i słabymi ludźmi. Dlatego potrzebujemy takich jak ty. Jak Parker.
- On wie? O Avengers?
- Najpierw pytam ciebie. Wiem, że jeśli ty się zgodzisz, to on też. Żeby coś chronić. Ty zrobiłabyś to samo. A chce, żebyś podjęła decyzję sama. Bez emocji.- wyjaśnił Fury, na co ja westchnęłam ciężko.- Masz czas do soboty. Przemyśl to. I nie mów o tym nikomu.
- Nawet Peterowi?
- Zwłaszcza jemu.- zaznaczył mężczyzna, więc się zgodziłam. Wróciłam do samochodu, w którym dalej czekał Happy.
- I jak było?- spytał patrząc na mnie przez lusterko.
- Szkoda gadać.- stwierdziłam smutno opierając głowę o szybę.
- Co powiesz na krążki cebulowe na poprawę humoru?- rzucił, a na moich ustach pojawił się uśmiech.
- Chętnie.- odpowiedziałam, więc mężczyzna ruszył do knajpy z fastfoodami, a po posiłku odwiózł mnie do mojego domu.
- Hej!- zawołałam wchodząc do przedpokoju.
- Gdzie byłaś?- spytała Pepper patrząc na mnie gniewnie.
- U Petera.
- U Petera?- powtórzyła po mnie.- Idź do swojego pokoju.
- Co?
- Idź.- rzuciła kierując się do salonu. Spojrzałam na nią zdziwiona, po czym poszłam do wskazanego przez nią miejsca. W środku zastałam mojego chłopaka. Przeklnęłam w duchu przypominając sobie, że miał do mnie wpaść.
- Szlag, przepraszam. Całkowicie zapomniałam...- zaczęłam podchodząc do siedząco na fotelu chłopaka.
- Gdzie byłaś?
- Z Happym na burgerach.
- Tak późno?- dopytywał, a ja spojrzałam na niego pytająco.
- Jeśli chcesz, to do niego zadzwonie i potwierdzi moją wersję.
- Thea, twoja mama myślała, że jesteś w pokoju.
- Bo to wyszło spontanicznie i...
- Co się z tobą dzieje?- spytał wkurzony. Zamarłam pierwszy raz widząc jego w takim stanie.- Gdzie byłaś?
- Mówię, że z Happym.
- Czyżby? Ile jedliście te burgery? Cztery godziny?
- Pojechaliśmy do knajpy obok mojego starego domu. Poza tym nie będę ci się tłumaczyć.
- Wiesz, że nie o to chodzi. Mówiłaś Pepper o zbroi?
- Jeszcze nie.
- Znów się odcinasz?
- Nie, ja...ja po prostu...- urwałam, na co ten westchnął, wstał i skierował się do wyjścia.- Pet, proszę cię.
- Dobranoc.- rzucił na wychodne, a ja spojrzałam na sufit, powstrzymując cisnące się na moje oczy łzy.O cholipka, ale sporo tu się wydarzyło
Jak myślicie? Jak rozwinie się wątek NEW AVENGERS oraz Theter?!?
Napiszcie na dole swoje odczucia oraz słowa, które dam do następnych rozdziałów ♥️😘
![](https://img.wattpad.com/cover/233957769-288-k765173.jpg)
CZYTASZ
The Rich Man's Daughter | Tony Stark & Peter Parker
FanficJak to jest być nieśmiałą nastolatką, a przy tym córką najbogatszego człowieka w Nowym Jorku; bohatera, który ocalił świat; i człowieka, któremu nie jeden chce zaszkodzić? Thea wie o tym doskonale. Nie jest winna swoich genów, a jednak nie umie sobi...