29.

3.4K 159 31
                                    

Wróciłam do domu, gdzie już z windy dało się wyczuć spaghetti. Poszłam, więc do salonu zastając tam Pepper, która rozmawiała przez telefon.
- O, już wróciła. Thea, to twój tata.- wyjaśniła podając mi telefon. Bez zawahania chwyciłam za niego i usiadłam na kanapie.
- Hej, wszystko u ciebie w porządku?- spytałam podkulając nogi.
- Nudno trochę, ale mam nadzieję, że za kilka dni ten cyrk się skończy i wrócę do Ameryki.- wyjaśnił.- A jak w szkole?
- Bez zmian.
- Pepper wspominała coś, że się nie wysypiasz. Wszystko...dobrze?
- Tak, to pewnie przez tą pogodę. Strasznie się ostatnio popsuła.- stwierdziłam, na co ten westchnął.
- Na pewno nic się nie dzieje?- spytał, a ja przygryzłam wargę patrząc na Pepper, która czując, że chce być sama uśmiechnęła się i poszła do innego pokoju.
- Tato?- rzuciłam drżącym głosem.- Wiesz jaki dzisiaj dzień?
- Środa.- powiedział obojętnie.
- Chodzi mi o datę.
- 23 listopada.- odpowiedział, a ja przytaknęłam głową.
- Urodziny mamy.- wyjaśniłam, na co ten zamilkł. Oboje milczeliśmy chwilę, aż ten się odezwał.
- Jak wrócę to o niej porozmawiamy, dobrze?
- Dobrze.- wydukałam pod nosem.- Kocham cię.
- Ja ciebie też księżniczko.- rzucił, po czym się rozłączył, a ja położyłam się na kanapie wciąż zwinięta w kłębek.
- Nałożyć ci obiad?- spytała nagle Pepper.- Thea?- podeszła do mnie, a widząc moją minę usiadła obok.- Kochanie, co jest? Tony coś powiedział?
- Nie, po prostu mam ciężki dzień.- wyjaśniłam.
- Chcesz pogadać?
- Nie.- odpowiedziałam szeptem, na co ta pogładziła mnie po głowie.- Jestem umówiona z Peterem.- rzuciłam po chwili podnosząc się z kanapy.
- Wrócę późno, więc nie czekaj na mnie z kolacją.
- W porządku, zjem coś u niego.- stwierdziłam smutno.
- Dobrze, ale daj mi znać jak wrócisz do domu, żebym się nie martwiła.
- Jasne.- odpowiedziałam kierując się do pokoju, gdzie się przebrałam, a następnie Happy zawiózł mnie pod dom mojego chłopaka.
Leżeliśmy na jego łóżku oglądając film, jednak ja nie myślała o jego treści. Po prostu oglądałam ruchy aktorów, a ich słowa przelatywały przez moją głowę bez odbioru z mojej strony. Nie uszło to uwadze Petera, który zamknął laptopa patrząc na mnie wyczekująco.
- Przepraszam.- wydukałam.- Nie mam nastroju na film.
- Widzę.- stwierdził spokojnie.- Może chcesz w coś zagrać, albo...
- Opowiedz mi coś.- rzuciłam przerywając mu. Widziałam, że był zdziwiony moimi słowami, ale szybko się otrząsnął.
- Na przykład co?
- Nie wiem, cokolwiek.- wyjaśniłam, po czym spojrzałam w jego oczy widząc jak się zastanawia.
- No dobra.- powiedział, a ja poprawiłam się na łóżku.- Więc gdy byłem młodszy, czułem się bezbronny. Każdy mógł mnie uderzyć, albo poniżać i nie mogłem nic z tym zrobić. Później dostałem tych mocy, a mój wujek został zastrzelony. Chciałem zabić tego, kto zabił go. Byłem niczym w szale.
- W końcu go znalezłeś?
- Tak. Ale gdy spojrzałem w jego oczy zdałem sobie sprawę, że wielka siła to wielka odpowiedzialność. Nie zabiłem go, ale oddałem w ręce policji.
- Zachowałeś się mądrze.- stwierdziłam spokojnie.- Ja bym tak nie umiała. Jestem zbyt...emocjonalna.
- Mówisz o tamtym dniu?
- Tak.- odpowiedziałam przeszywając go wzrokiem. Miałam sobie za złe, że płakałam przy nim. Nie jestem histeryczką, a jednak wtedy straciłam nad sobą kontrolę.- Masz rację. Boje się stracić tatę, bo...bo mam tylko jego. Oczywiście, że mam ciebie i Mj, i Pepper, ale to nie to samo. Straciłam już mamę i babcie, a reszty rodziny nie posiadam. Dlatego wariuje odkąd wyjechał. Nie mogę spać, jestem...na skraju wytrzymałości i łatwo mnie złamać.
- To nie świadczy o tym, że coś jest z tobą nie tak.- stwierdził krzyżując ręce na piersiach i patrząc w sufit.- Myślę, że to dobra oznaka. Nawiązałaś z panem Starkiem mocną więź, choć mieszkasz u niego dopiero dwa miesiące.
- Nie chodzi tylko o niego.- rzuciłam, na co Peter się obrócił na bok patrząc mi w oczy.- Boje się stracić o ciebie. Pepper miała rację, że to będzie dla mnie trudne. Ten związek. A raczej fakt, że jesteś Spidermanem. Za każdym razem gdy będziesz wyciągać ludzi z płonącego budynku będę patrzeć, czy ty z niego wyszedłeś. Gdy będziesz łapać bandytów, będę modlić się, by żaden z nich cię nie zabił.
- Hej...- powiedział łapiąc mnie za ręce, po czym delikatnie je pocałował.- Nie stracisz mnie. Nigdy.- na te słowa kącik moich ust lekko się uniósł, jednak nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo do pokoju weszła ciocia Petera. Szybko doskoczyliśmy od siebie, a chłopak spojrzał na nią zdenerwowany.
- Hej, nie wiedziałam, że masz gościa.- odezwała się zakłopotana, na co ja usiadłam po turecku by spojrzeć na kobietę. Była szczupła i miała koło czterdziestu lat. Mimo to wyglądała na zadbaną i elegancką.
- Tak...Ciociu, to Thea.- przedstawił mnie, a ja uśmiechnęłam się do kobiety.
- Dzień dobry.
- Cześć, Peter mówił mi o tobie, ale chyba nie zamierzał nas sobie przedstawić.
- Co?- wtrącił się Peter, na co ja się zaśmiałam.- To nie...
- Mów mi May.- rzuciła przerywając chłopakowi.
- Miło mi poznać.- powiedziałam.
- Mi również. Jesteście głodni? Kupiłam hamburgery.
- Już idziemy.- odpowiedział, na co ta się uśmiechnęła i poszła do kuchni, a ja spojrzałam z rozbawieniem na chłopaka.- Co?
- Miałeś zamiar nas sobie przedstawić?- spytałam żartem.
- Bardzo śmieszne.- rzucił, po czym złapał mnie za rękę i poszliśmy za kobietą. Usiedliśmy w salonie zajadając się hamburgerami, gdy May zaczęła wypytywać mnie o różne rzeczy.
- Więc od dawna jesteście razem? Peter ostatnio za dużo mi nie mówi.
- Nie długo mówiąc szczerze.- wyjaśniłam zerkając na chłopaka.
- Znacie się ze szkoły prawda? Peter wspominał coś o kole naukowym.
- Tak, chodzimy razem na zajęcia, a poza tym jesteśmy w jednej klasie. Ale znam go też przez ojca.
- Ojca?- spytała.
- Tak, bo...mój ojciec...
- To Tony Stark.- dokończył za mnie mój chłopak, na co kobieta spojrzała na mnie zaskoczona.
- Tony to twój tata? Ależ niespodzianka. Dopiero teraz widzę, że jesteś do niego podobna. Ten nos, uśmiech. Jak mogłam nie zauważyć.
- Każdy mówi, że jestem bardziej podobna do mamy, więc mogła się pani nie domyśleć.
- Do mamy? Widziałam ją w telewizji i nie jestem pewna, czy jesteś do niej aż tak podobna.
- Nie... Pepper Pots nie jest moją mamą.- powiedziałam szybko.- Znaczy, nie biologiczną.
- Czyli twoi rodzice nie są razem?
- May.- upomniał ją Peter, ale ja postanowiłam odpowiedzieć.
- Nie, nie są. Wychowałam się z babcią, a dwa miesiące temu zamieszkałam u taty, więc...nie, nie są.- odpowiedziałam spokojnie, choć w środku mną trzęsło z emocji. Nigdy nie myślałam o tym, jakby to było, gdyby mój ojciec związał się z moją mamą po moich narodzinach. Może wtedy ta by nie znikła?
- No nic, na mnie już czas. Mam dzisiaj nockę w biurze, więc nie spal domu pod moją nieobecność.- powiedziała kobieta do Petera szykując się do pracy.- Miło było cię poznać Thea i mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
- Ja również pani...May.- poprawiłam się widząc jak piorunuje mnie wzorkiem.
- Pa.- rzuciła wychodząc.
- Pa ciociu.- odpowiedział jej Peter.- W porządku? Przepraszam za nią. Jest wścipska...
- Przestań. Nic się nie stało.- odparłam, po czym ten się uśmiechnął z ulgą. Pomogłam mu posprzątać po posiłku, a następnie wróciliśmy do jego pokoju, gdzie dokończyliśmy i tak nie interesujący mnie film. Gdy ten się skończył, Peter wyłączył laptopa i spojrzał na mnie wymownie. Moje oczy kleiły się, przez co nie miałam siły wstać, by wrócić do domu.- Chcesz się zdrzemnąć?
- Ym...- przeciągnęłam pocierając oczy.- Nie spałam porządnie od kilku dni i takie są tego skutki.- wyjaśniłam.
- Jeśli chcesz to możesz tu przenocować.- zaproponował.- Jest już późno, więc pewnie usuniesz po drodze, a ja i tak mam wolny dom.- spojrzałam mu w oczy. Był zatroskany, co było bardzo miłe.- Oczywiście będę spać na drugim łóżku.- dodał zakłopotany, na co ja się zaśmiałam.
- Nie musisz. Ufam ci Peter.- wyszeptałam, a ten pocałował mnie w ramię. Obróciłam się do niego tyłem, na co ten od razu zrozumiał, że chce żeby mnie objął. Tak więc się ułożyliśmy na tak zwaną łyżeczkę. Czułam na sobie jego oddech, który jednak mnie nie odrzucał, a uspokajał. Nawet nie wiem kiedy straciłam kontakt z rzeczywistością i odpłynęłam w głęboki sen.





Cóż więcej rzec? Kończymy nasz maraton. Wiem, że trochę przeciągnęłam, bo jest już 1:03, ale nie miałam kiedy skończyć ostatnie rozdziału ♥️ nie mniej myślę, że dałam wam tyle słodkości, że aż miło będzie wam spać 🥰😘 dobranoc i miłego poniedziałku

The Rich Man's Daughter | Tony Stark & Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz