1. Zaczęło się od przewodu

522 19 2
                                    

Żółta  Mazda cięła zakręty na przełęczy Myogi. Silnik ładnie grał, opony  odpowiednio przylegały do asfaltu. Chwila prostej, odbicie w lewo.  Chociaż Keisuke Takahashi znał już trasę na pamięć, to nie mógł sobie  pozwolić na błąd podczas sobotniego wyścigu Red Suns przeciwko Night  Kids. Nie mógł. Docisnął gaz myśląc o tym, jak ściera uśmiech z twarzy  Nakazato, naczelnemu kierowcy zespołu z Myogi. Wziął ostro zakręt. To  był najwyższy czas na zakończenie treningu. Zjeżdżając z góry, chłopak  wyczuł, że coś nie gra. Silnik odpowiadał inaczej. Słabiej. Zaniepokoiło  go do tego stopnia, że postanowił to sprawdzić, nim wróci na Akagi. W  końcu u stóp góry stał jakiś warsztat.

Keisuke  zatrzymał się na podjeździe. Otwarte, duże drzwi garażowe zachęcały do  wejścia. Wewnątrz stało już kilka samochodów, co dowodziło, że rodzinna  firma ma klientów. Takahashi wszedł do zakładu i rozejrzał się  dokładniej. W środku też wyglądał całkiem profesjonalnie. Podnośniki,  narzędzia, stojące pod ścianą części.

- Jest tu ktoś? Potrzebuję pilnie przeglądu.

- Już idę.

Z  kąta sali wyłoniła się dziewczyna. Ubrana w zieloną sukienkę, z  fantazyjnie zaczesanych brązowymi włosami i z mocnym makijażem wcale nie  wyglądała jak mechanik.

- Jest tu jakaś obsługa?

- Idę sprawdzić - mruknęła z przekąsem.

Zniknęła za drzwiami do pokoju dla obsługi. Wróciła po chwili z kubkiem pełnym soku.

- Chyba zostałam ci tylko ja.

Wzruszyła ramionami.

- Mam zajrzeć pod maskę, czy jedziesz gdzie indziej?

Keisuke sparaliżowało. Patrzył jak dziewczyna popija sok i odstawia szklankę na maskę stojącego obok niej samochodu.

- Decyduj się szybciej, za pół godziny mam imprezę.

Chłopak  skinął głową i zaparkował w warsztacie. Szatynka podniosła maskę.  Przetarła trochę kurz z silnika i rozpoczęła inspekcjonowanie maszyny.

- Przetarta uszczelka, ciut podrdzewiały kabel, tu przewód się poluzował - mamrotała pod nosem.

Przystawiła  sobie kuferek pełen narzędzi. Wygrzebała klucz francuski, zaczęła coś  dokręcać. Keisuke przypatrywał się, jak ona w tempie trudnym do  określenia wymienia przewód i wydłubuje resztki jakiegoś pyłu spomiędzy  uszczelek. Dosłownie dwadzieścia minut minęło od jego wejścia do  warsztatu, a przegląd już dobiegł końca.

- Przejedź się - mruknęła zamykając maskę.

Takahashi  przekręcił kluczyki w Maździe. Silnik zagrał przyjemnie. Samochód  jechał równo, reagował poprawnie. Wysiadł z żółtego auta.

- Wszystko gra.

- Jeśli jeździsz downhill, upuść trochę powietrza z opon.

- Co? - zirytował się. Przydrożna mechanik nie będzie mu mówić, jak ma ustawić samochód. Miał przecież od tego specjalistów.

- To, co słyszysz.

Zacisnął  pieści, ale nic więcej nie powiedział. Chociaż miał głęboką ochotę  wygarnąć jej, że nie wie sama o czym mówi. W końcu, co przydrożna  pracowniczka warsztatu może wiedzieć o wyścigach?

Niekonwencjonalnie  ubrana mechanik pomachała mu przed oczami rachunkiem. Zdążyła w  międzyczasie wytrzeć ręce z kurzu i brudu. Co ciekawe, jej  butelkowozielona sukienka była wciąż nienagannie czysta. Wręczył jej  odpowiednią sumę. Już miał odjeżdżać, kiedy usłyszał jej głos.

- Takahashi, kto z Red Suns jedzie w sobotę?

- Ja.

Odjechał zaciskając dłonie na kierownicy.

Keisuke  parsknął cicho kierując się w stronę Akagi. Czyli wiedziała kim jest.  Ale nie była fanką. Wydawało mu się, że tej dziewczynie całkowicie  obojętne były zmagania na górskich przełęczach. Z drugiej strony, jej  uwaga o oponach świadczyła o czym innym. Tych rozważań było już za  wiele. Naprawiła samochód, tyle wystarczyło. A ciśnieniem w kołach zajmą  się specjaliści. Niewiele myśląc zaparkował na podjeździe równolegle do  białej Mazdy.

***

Tymczasem srebrna Honda zatrzymała się pod niewielkim domem. Wszystkimi możliwymi szparami uciekała z niego donośny muzyka.

- Kida! - jakaś blondynka rzuciła się na szyje wysiadającej z samochodu dziewczyny ubranej w zieloną sukienkę.

- Urumi, nie przewróć mnie! - szatynka zachwiała się na wysokich obcasach.

- Chodź lepiej, już się zaczęło!

- To przecież tylko impreza...

Mimo  to, blondynka zaciągnęła przyjaciółkę do pełnego ludzi budynku. Od  środka, oprócz tłumu, rozsadzała go muzyka. W salonie tańczyło  kilkanaście osób, w kuchni kilka innych mieszało sobie kolorowe  alkohole. Przeciskały się przez tłok w kierunku machającego w ich  kierunku z poziomu kanapy chłopaka.

- Gdzie Shingo? - Urumi ledwo przekrzykiwała muzykę.

- Y - Takeshi zawahał się - skąd mam wiedzieć, gdzie on jest?

- Daj spokój, wasza rywalizacja o bycie numerem jeden w Night Kids nie musi negować przyjaźni.

- Wzajemnego tolerowania się - poprawiła ją Kida. 

- Minimum optymizmu! Muszą się kiedyś polubić!

Takeshi pokręcił głową. Szatynka poszła w jego ślady. Urumi rozciągnęła usta w wąską kreskę.

- Idę po napoje - westchnął chłopak. - Przynieść wam coś?

- Ja proszę! - blondynka wykrzyknęła z zaskakującym entuzjazmem.

- Nie, dzięki.

Takeshi  Nakazato wstał i ruszył w kierunku kuchni. Dziewczyny popatrzyły się po  sobie. Leciał kawałek wyjątkowo znany tej wiosny, więc zaczęły  podśpiewywać te bardziej rozpoznawalne fragmenty.

- Jak leci? - korzystając z nieobecności Takeshiego, koło przyjaciółek pojawił się Shingo.

- Dobrze - odpowiedziały zgodnie.

- A u ciebie?

- Będę już iść. Jeszcze ktoś pomyśli, że się z nim lubimy - wskazał podbródkiem wracającego z trzema szklankami Nakazato.

- Znowu to robicie? - jęknęła Urumi.

Shingo  nie przejął się za bardzo uwagą koleżanki i zniknął tak szybko, jak  tylko się pojawił. Blondynka pokręciła z dezaprobatą głową. Uśmiechnęła  się ponownie, gdy tylko dostała do ręki szklankę z kolorowym napojem.

- Może cię to zainteresuje, ale naprawiałam dziś samochód młodszemu z Takahashich.

Nakazato uniósł brew zaciekawiony, więc Kida kontynuowała.

- Ma zbyt dopompowane opony. Podczas driftu będzie mieć mniejszą przyczepność.

- Takeshi przecież nie driftuje! - zdziwiła się Urumi.

- Ale Takahashi tak.

- Kwestia strategii. Można to wykorzystać - mruknął chłopak. Uniósł szklankę wypełnioną alkoholem. - Za zwycięstwo.

- Za zwycięstwo Night Kids - zderzyli się kubkami i upili trochę swojego napoju każdy.

Zbieg Okoliczności   |Initial DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz