Walenie do drzwi. Kida przewróciła się na drugi bok. Przecież nie mogło być tak późno. Przecież i tak miała wolne. Zawinęła się kołdrą jeszcze ciaśniej.
- Kida, wstawaj!
Do pokoju wszedł Keisuke z telefonem przy uchu. Miał poważną minę, więc zapowiadało się coś ciężkiego. Dziewczyna zerknęła na zegarek.
- Dopiero dziewiąta.
- Ktoś do ciebie - mimo jej protestów, Keisuke wcisnął szatynce telefon.
Jęknęła, niezadowolona.
- Dzień dobry z tej strony Ichida Sada - dobiegł ją przesłodzony głos z słuchawki - chciałabym przeprowadzić z panią wywiad w związku z osadzeniem w areszcie znanej prawniczki...
- Nie życzę sobie, by robiono sensację z mojej tragedii - warknęła. - Wywiadu nie będzie, proszę nie drążyć i nie nalegać.
Kida wcisnęła Keisuke telefon.
- Zabierz to ode mnie.
Posłał jej oceniające spojrzenie, przyłożył komórkę do ucha i wyszedł z pokoju.
Kida niewiele myśląc, zgarnęła paczkę papierosów z szafki nocnej. Zalała ją fala wspomnień przyprawiających o dreszcze. Zapaliła. Kto to widział tak z rana ją denerwować? Nawet wstać na dobre nie zdążyła.
Podniosła się z łóżka i usiadła na parapecie. Puszczając kółka z dymu, wpatrzyła się w okno. Ryosuke był już na uczelni, a przytłumiony głos jego młodszego brata dobiegał zza drzwi. Wciąż rozmawiał z dziennikarką, ale ona nie potrafiła wyłapać poszczególnych słów z tej rozmowy. Kolejna seria kółek z dymu.
Na głowie miała więcej poważnych problemów niż nachalna kobieta próbująca dalej kręcić aferę z jej tragedii. Bo czego by nie mówić, cała sprawa była szeroko komentowana w prasie. Nie codziennie renomowany prawnik jest oskarżany o handel ludźmi.
Pozostawała teraz sprawa warsztatu. Co zrobić z propozycją rodziców?
Pieniądze miały spłynąć w przeciągu tygodnia na konto Kidy. Miała szansę kupić własny warsztat. Pewnie też starczyłoby na poprawę wyposażenia i do tego jeszcze własne mieszkanie.
Tak, mieszkanie. Przecież obiecała sobie i braciom Takahashi, że zniknie stąd, kiedy wszystko się już zakończy. No i zakończyło się. Spektakularnym sukcesem, że nic tylko oczekiwać sloganu „happy end" i napisów końcowych.
Ale teraz na pierwszy plan zeszły inne kwestie. Teraz trzeba było podejmować zdecydowane działania i decyzje. A one okazywały się być trudniejsze, niż Kida kiedykolwiek mogła przypuszczać.
Bo jak odrzucić propozycję opieki nad warsztatem, który kochała od dziecka? Jak zamieszkać samemu w cichym mieszkaniu? Jak wybrać tego chłopaka, któremu da nadzieję? Przecież po tym, co dla niej zrobili, nie mogła zostawić ich tak bez słowa. A może to właśnie było rozwiązanie? Może rzucić wszystko w cholerę i wyjechać? Przecież żaden z nich sobie nie odpuści.
Kida zaśmiała się histerycznie, aż zachłystując się dymem papierosowym. Jeszcze kilka miesięcy temu odrzuciłaby w przedbiegach każdego chłopaka z „dobrego domu"!
Papieros dobiegł końca. Wgniotła go w prowizoryczną popielniczkę. Mimochodem rzuciła okiem na wydruk wyroku, dokładniej: wysokość odszkodowania. Szybko dokonała kalkulacji - od całości wynagrodzenia za szkody odjęła cenę warsztatu. Pozostawała spora sumka. Do tego trochę na remont, a nadal pieniędzy pozostawało aż nadto.
Po dziewiątej. Takeshi musiał być już w pracy. Nie musiała się długo zastanawiać. Lista priorytetów stawała się jasna i przejrzysta.
- Cześć, Zołzo. Co cię sprowadza? W pracy jestem.
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
أدب الهواةOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?