- Uciekasz? - będąc w połowie pokoju do wyjścia, Kida usłyszała ten obojętny głos. Już trochę ochrypły od alkoholu, albo i nie tylko. Spojrzała śmiało w rozszerzone źrenice blondyna.
- Nie.
- Czyżby? - przysunął się do niej niezdarnie. Zrobiła krok do tyłu.
- Przestrzeń osobista - warknęła.
Ignorując chłopaka ruszyła w kierunku stolika z napojami. To było jasne, że będzie musiała go wysłuchać. W innym przypadku nie da jej odejść. Ale na razie była na to zdecydowanie za trzeźwa. Do świeżego kubeczka wlała sobie trochę whiskey. Upiła łyk.
- Dobry wybór - na karku czuła oddech Keisuke. Zamarła na chwilę.
- Nie potrzebuję, byś oceniał mój gust - odwróciła się twarzą w kierunku rozmówcy i oparła się plecami o stół. Otaksował ją leniwym spojrzeniem. Nie podobało się jej ono, ale nic nie powiedziała na ten temat.
- Jesteś piękna - mruknął.
- Alkohol zmienia percepcję - prychnęła sucho.
Pokręcił głową rozbawiony.
- Pomaga zapomnieć - wybełkotał zbliżając się o pół kroku. Oparta o stół z napojami, ułożyła obcas na jego udzie odpychając chłopaka o krok od siebie. Nie oponował. Kontynuował tylko swój wywód. - Ryosuke uświadomił mi dziś, że kogoś kocham. Widziałem ją dziś dwa razy z innym chłopakiem. Piękną, uśmiechniętą. Nie wiesz, co to za uczucie.
- Bo nigdy nie zakochałam się w cholernej dziewczynie - przerwała mu ostro. Uśmiechnął się. Nie to było celem wtrącenia Kidy.
- Irytujesz mnie, wiesz?
- Moja specjalność - prychnęła. Nie miała nawet ochoty przywoływać na twarz tego bezczelnego uśmiechu, którym częstowała przyjaciół w takich sytuacjach. Upiła jeszcze łyk bursztynowej cieczy.
- Widzę. Pięknie pachniesz. To cytrusy?
Wypuściła ze świstem powietrze z płuc. Miała ochotę zacząć się śmiać z prawiącego jej po pijaku komplementy chłopaka. Narastała w niej też frustracja, zdenerwowanie. Mimo komizmu, sytuacja nie była ani trochę dla niej zabawna.
- Papierosy i smar - warknęła w końcu.
- Nie chciałabyś może mojego numeru? - jego pijacka pewność siebie była godna dobrego kabaretu.
- Słuchaj - zaczęła ostro. - Nie znasz mnie, ale zdradzę ci sekret. Nienawidzę być cudzym substytutem. Więc lepiej idź do tej swojej dziewczyny i jej daj swój numer.
Kida energicznie odstawiła plastikowy kubek na stół. Trochę bursztynowej cieczy rozlało się na jednorazowy obrusik. Nie przejmując się ani tym, ani chłopakiem, ruszyła przez pokój w kierunku wyjścia. Powiódł za nią wzrokiem zupełnie nieświadomy tego, co właśnie zaszło. Szatynka zaś opuściła dom i wyszła w noc.
Rozejrzała się dookoła. Takeshi wesoło rozmawiał z Eiichim. Znów palił swoje heretyckie papierosy, ale nie miała ochoty tego komentować. Podeszła do nich. Obaj byli solidnie podpici, ale to jeszcze nie był poziom jaki osiągnął Keisuke.
- Nakazato, muszę wracać.
- Coś się stało? Jeszcze nawet nie północ.
- Jak rozumiem, nie zamierzasz wracać? - skrzywiła się. Pokręcił przecząco głową.
- Gość nie jest taki zły jak mówiłaś.
Eiichi popatrzył na tę dwójkę zdziwiony. Chyba nie dotarły do niego w pełni słowa wypowiedziane przez Takeshiego. Lepiej dla niego.
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
FanfictionOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?