Śniadanie okazało się być dla szatynki wyjątkowo ciężkim przeżyciem. Było jej niedobrze, głowa bolała, a pragnienia nie dała rady zaspokoić nawet całym dzbankiem herbaty. Tak więc podkładała się na stole, będąc zbyt dumną, by poprosić o aspirynę. Dochodziły do tego złośliwe uwagi blondyna, który siedział obok i zajadał się własnym posiłkiem.
- Ty wiesz, że tutaj mamy lepszy alkohol niż ten syf, ci piłaś na mieście?
- Nie chce wiedzieć, skąd wiesz, co piłam - jęknęła, pocierając skronie.
- Lepiej więc powiem ci, co robiłaś - zaśmiał się.
- Oszczędź wstydu - jęknęła Kida. Nie miała pojęcia, co się z nią działo. Nie wiedziała, jakim cudem obudziła się w koszulce Keisuke, obok półnagiego chłopaka. Tego zdecydowanie wiedzieć nie chciała.
Była świadoma, że pamięć zaczęła się jej zacierać mniej więcej od trzeciej kolejki kolorowych drinków. Pamiętała jeszcze zamawianie taksówki, ale sama podróż całkowicie wyparowała jej z głowy. Z dalszej części wieczoru miała już tylko prześwity tego, że była niesiona po schodach. Więcej nie było już nic. Oprócz kilku pocałunków, których pamiętać zdecydowanie nie chciała. Już na samą myśl oblała się szkarłatem.
- Nie będę miał litości. Gdyby nie aniki, skończylibyśmy uprawiając seks.
- Stop, nie chce wiedzieć więcej - jęknęła, pragnąc momentalnie zapaść się pod ziemię.
Do jadalni wszedł starszy z braci Takahashi. Powiódł wzrokiem od leżącej na blacie Kidy, która nawet nie tknęła śniadania, do uśmiechniętego drwiąco Keisuke. Przywitał się z nimi, po czym zasiadł do stołu.
- Dzięki, Ryosuke. Uratowałeś wczoraj resztki mojej godności - podniosła na chwilę głowę z blatu.
- Chyba nie udało się w całości - mruknął, zachowując przy tym minimum emocji w głosie.
Kida spojrzała na niego pytająco.
- Na szyi.
Jej dłoń mechanicznie dotknęła skóry. Niemalże zachłysnęła się powietrzem, wiedząc już, co się tam znajduje. Jej twarz pokryła się jeszcze mocniejszym szkarłatem. Z głośnym hukiem opuściła głowę na blat.
- Nie chcę wiedzieć nic więcej - zakwiliła cicho.
Wstała od stołu. Wciąż słabo obsługując własne nogi, ruszyła w kierunku schodów. Wszystko, by uniknąć oceniających i drwiących spojrzeń. Zamknęła się w łazience i przyjrzała w lustrze śladom zeszłej nocy. Jeden mocno ciemnofioletowy, drugi na szczęście ledwo co zaróżowiony. Jęknęła, opadając głową na krawędź zlewu. Ciężko będzie to jakkolwiek zakryć.
Ale trzeba było posprzątać ten bałagan, który Kida sama sobie narobiła. Westchnęła. Pozostało jeszcze odebrać samochód spod baru. I do końca dnia, lub dłużej, znieścić przytyki tego idioty.
Przebrała się szybko, zgarnęła torebkę i ruszyła ponownie na dół.
- Idziesz gdzieś?
- Muszę odebrać samochód spod baru. Przy moim wczorajszym stężeniu alkoholu we krwi nie ryzykowałam prowadzenia.
- Przy jakimkolwiek stężeniu ryzykujesz? - w głosie Ryosuke wybrzmiała reprymenda. Jednak Kida nie poczuła się ani trochę winna.
- Zdarza się czasem.
Czarnowłosy chłopak chciał coś jeszcze powiedzieć, ale uświadomił sobie, że jego brat nierzadko robił to samo.
- Dobra, lecę - mruknęła łapiąc za klamkę.
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
FanficOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?