72. Ostatni akt

31 6 6
                                    

Leżała na kanapie z papierosem w ustach. Pod sufitem unosiła się warstwa dymu, popiół opadał na kanapę. Rika wyszła do sklepu, więc to Kidzie miał przypaść ten niewdzięczny obowiązek rozpakowywania przyniesionych przez nią zakupów. Chociaż mieszkanie ze współlokatorką miało swoje wady, bezsprzecznie przeważała ilość zalet.

Dziewczyna zaciągnęła się dymem. Wypuściła spokojnie kilka kółek, po czym ponownie przytknęła szluga do ust.

Ze znudzenia wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi.

Ale nie była to Rikasa. Ona by od razu zaczęła narzekanie na ciężkie torby. A to nie nastąpiło.

Kida zacisnęła palce na trzymanym w kieszeni scyzoryku. Przygryzła zębami peta. Wzięła cichy oddech i ostrożnie podniosła się z kanapy. Jej przenikliwy wzrok od pierwszej chwili padł na drzwi. Serce zabiło jej szybciej.

Zamarła.

Z rozchylonych ust wypadł jej papieros. Palce zaciśnięte na scyzoryku momentalnie rozluźniły uchwyt. Nie potrafiła złapać w płuca powietrza. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie.

- Twój odwyk nie poszedł najlepiej - słowa poraziły ją jak piorun.

Momentalnie ocknęła się z transu, dotarł do niej zapach przypalanego obicia kanapy, nożyk wypadł z dłoni. Zderzenie z rzeczywistością było jeszcze brutalniejsze niż jej zatrzymanie.

- Tu nigdy nie chodziło o nikotynę - oznajmiła spokojnie.

Oddech wracał do normy, ale bicie serca pozostało przyśpieszone. Czuła na sobie ciężkie spojrzenie cholernego Keisuke Takahashi. Nie tak to miało wyglądać. Ale czy nie tego właśnie chciała?

- Wykończysz się.

- Od wyjazdu palę jeszcze więcej - pewna duma w jej głosie wybiła chłopaka z rytmu.

Przypatrywał się Kidzie jak egzotycznemu zwierzęciu. Nie rozumiał. Nie rozumiał tak wielu rzeczy.

- Widzisz - kontynuowała, by wyjaśnić mu o co chodzi. - Kiedy odstawiasz jeden narkotyk, naturalną koleją rzeczy zastępujesz go kolejnym. Mój odwyk - zawahała się - nigdy się nie udał.

Pokiwał powoli głową. To on był narkotykiem. Nadal nie rozumiał, ale przystał na jej tłumaczenie. Z ust dziewczyny wyrwało się ciche westchnienie. Strzepała popiół z kanapy, zgniotła peta i wyrzuciła na talerzyk wyznaczony na popielniczkę.

Podniosła się z kanapy, wciąż powłócząc spojrzeniem po podłodze.

- Herbaty? - zapytała niezręcznie.

- Poproszę.

Kida udała się do kuchni. Keisuke nie wiedząc, co innego może zrobić, poszedł za nią. Oparł się o blat i w milczeniu obserwował, jak dziewczyna napełnia czajnik.

- Mamy tylko zieloną - oznajmiła spokojnie, wrzucając torebki do kubków. - Nie wiem kiedy Rika wróci z zakupów.

- Nie problem.

Cała sytuacja była niezręczna. Dziewczyna rozpaczliwie wręcz odwracała wzrok, zaciskała palce na dowolnych przedmiotach. Wszystko, byle nie nawiązywać kontaktu z blondynem, który włamał się do jej mieszkania. On zaś wpatrywał się w nią, obserwował, gotowy zrobić wszystko, by zwrócić jej uwagę.

- Tęskniłem - wyszeptał, podchodząc do niej o kilka kroków.

Nie powiedziała nic, jedynie wręczyła mu kubek pełen parującego napoju. Sama umieściła zniszczone dłonie na swoim naczyniu. Nie chciała słuchać. Jej umysł chciał, by Keisuke wyszedł. Szybko bijące serce pragnęło, by został jak najdłużej.

Zbieg Okoliczności   |Initial DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz