62. Pierwszy dzień

39 10 6
                                    

Cóóóóż, no to jestem.

Po ponad roku

Rok był do dupy

Ale w końcu znalazłam trochę odwagi by pozmieniać wszystko i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Ktoś jeszcze żyje?

————

Kida jeszcze raz przeleciała wzrokiem po zawartości przepastnej torebki. Podpisana umowa, klucze do mieszkania, portfel, dokumenty. Wszystko na miejscu. Biorąc ostatni głęboki oddech, wyszła z mieszkania. Nogi powiodły ją ku civic, a samochód niemalże sam prowadził się pod wskazany adres.

Chociaż miasto dopiero budziło się do życia, to parking pod torem był właściwie pełny. Kida zatrzymała się na wolnym miejscu parkingowym. Zanim wysiadła, rozejrzała się powoli dookoła.

Coś jej nie grało.

Nigdy wcześniej tu nie była, a jednak to miejsce wydawało się nazbyt pełne jak na ten dzień tygodnia i na tą godzinę. Zamknęła oczy. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Z westchnieniem na ustach, dziewczyna wysiadła z samochodu. Pewnym krokiem skierowała się ku boksom i warsztatom.

Bez większego trudu zlokalizowała miejscówkę Uematsu Racing. Cały boks został ozdobiony charakterystycznym pomarańczowo-niebieskim logiem i nazwami licznych sponsorów.

Zanim jednak zdołała dotrzeć w tamto miejsce, jak z podziemi pojawiła się przed nią grupa dziennikarzy sportowych. W jednej chwili każdy podsuwał jej pod nos włączony dyktafon, a flesze aparatów wprowadziły ją w stan oślepienia.

W tej plątaninie słów i dźwięków nie była w stanie wychwycić nic. Było prawie tak samo jak w budynku sądu po pierwszej rozprawie.

- Uh, przepraszam - spróbowała niezręcznie przepchnąć się przez krąg głodnych informacji dziennikarzy.

„Jest pani pierwszą od dawna kobietą wchodzącą w świat profesjonalnych wyścigów, jak się pani czuje?"

„Co skłoniło panią do takiej decyzji?"

„Czy cieszy się pani z ostatniego zwycięstwa ekipy Projektu D?"

Pytań było za dużo. Kidzie zakręciło się w głowie. Podparła się dłonią o kolano, by nie upaść.

- Przepraszam - jęknęła cicho - nie chcę odpowiadać na żadne pytania.

Jej głos utonął wśród fleszy i kolejnych prób wyciagnięcia od niej jakichkolwiek informacji.

- Już, dość tego!

Kida zorientowała się, że ktoś powiedział cokolwiek dopiero po chwili. Średniego wzrostu postać stanęła między nią a głodną wiedzy hołotą. W tej chwili była w stanie wyłapać tylko tyle, że trzymał on w dłoni kask wyścigowy.

- No już, wywiady tylko po wcześniejszym umówieniu.

Wściekła hołota zaczęła niechętnie się rozchodzić, poganiana gestami młodego mężczyzny. Kiedy już się rozbiegli, ten zwrócił się ku Kidzie.

- Cóż - spojrzał się niezręcznie na trzymany w dłoni kask - ojciec wspomniał, że możesz okazać się ewenementem. Przepraszam bardzo za to.

Dziewczyna przybrała na twarz delikatny uśmiech.

- Dzięki za ratunek.

- Nie mogę pozwolić na to, by zjedli mi mechanika - chłopak odwzajemnił uśmiech. - Uematsu Sakutaro.

- Sunada Kida.

Przedstawili się sobie grzecznie. Korzystając z tej chwili, przyjrzała się swojemu nowemu współpracownikowi. Był dość podobny do ojca, te same ciemne włosy utrzymane w nieładzie, te same oczy w chłodnym odcieniu brązu. Tylko rysy twarzy miał sympatyczniejsze.

Zbieg Okoliczności   |Initial DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz