64. Powroty

36 9 5
                                    

Przez następne tygodnie wszystko zdało się wrócić na poprzednie tory. Eiichi z większą ulgą powrócił do trybu życia uniwersytet-kancelaria-mieszkanie, a Kida codziennie rano jechała na tor.

Właściwie, to bardziej niż jako mechanik pracowała jako rozmówca dla Sakutaro. Ku rozbawieniu ojca i reszty zespołu, ta dwójka rozumiała się ponadprzeciętnie dobrze. Łączył ich też ukrywany przed szefem zespołu sekret - kierowca podrzucał Kidę do domu po każdym dniu. Sakutaro wiedział, że jego ojciec byłby wściekły, gdyby się dowiedział. Twierdził, że drogi miejskie to puste odzwyczajanie się od toru.

Ten dzień nie miał być inny. Krótko przed rozpoczęciem dnia pracy Kida zaparkowała przed torem. Teraz, gdy prasa sportowa przyzwyczaiła się do jej obecności na wyścigach, już nie musiała się przejmować czyhającymi na nią pojedynczymi dziennikarzami.

Sakutaro machał ku niej z przeciwległego końca parkingu. Na jego twarzy malował się dziecięcy uśmiech, a w jego dłoni tkwiła starannie zwinięta gazeta.

- Kida! Już wydrukowali!

W szatynce zaczęła narastać ekscytacja. Podbiegła do przyjaciela, prawie potykając się o własne nogi.

Rozwinął przed nimi gazetę. Przewrócił kilka kartek, po czym dumnie wypinając pierś wskazał na zdjęcia najlepszych drużyn z poprzednich zawodów.

- To my!

W jego głosie brzmiała dziecięca radość. Nikt nigdy by nie przypuszczał, że profesjonalista może cieszyć się w tak przyziemny sposób. Kida też nigdy by nie przypuszczała, a jednak. Stali sami na wypełnionym samochodami parkingu i skakali jak dzieci, wpatrując się w zdjęcie.

- Państwo raczą się pojawić? - w drzwiach prowadzących na tor pojawił się koordynator treningów. Nerwowo stukał palcami o podkładkę.

- Idziemy, idziemy - Sakutaro wymamrotał niechętnie, składając trzymany "Przegląd Sportowy".

Ruszyli ku wyjściu, wymieniając się spojrzeniami, jakimi wymienia się rodzeństwo skarcone przez rodzica. Mężczyzna zamknął za nimi drzwi, wciąż znajdując sposób na denerwująco nierytmiczne uderzanie o podkładkę na dokumenty.

- Coś się stało? - zapytał kierowca, kiedy przemierzali pobocze toru.

- Nie.

Sakutaro i Kida ponownie wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. Sposób, w jaki mężczyzna odpowiedział w żaden sposób nie sugerował, że wszystko jest w porządku. Mimo wszystko, przeszli do porządku dziennego. Kolejne zawody zbliżały się wielkimi krokami. I chociaż nawet nie zostały jeszcze ogłoszone listy zakwalifikowanych, to w drużynie panowało przekonanie, graniczące z pewnością, że się dostali.

Większość czasu zajął intensywny trening. Kida siedziała w boksie razem z resztą drużyny, słuchając komunikatów wydawanych przez koordynatora ćwiczeń. Raz na kilka przejazdów musiała poprawiać ustawienia samochodu, lecz im dłużej dzień się ciągnął, tym mniej zmian było do wprowadzania.

W końcu Sakutaro wyplatał się z pasów po raz ostatni, na dobre uziemiając samochód w garażu. Kida z ulgą przyjęła to jako koniec dnia pracy.

Uprzedzając kumpla, że będzie czekać przy samochodzie, szybko ulotniła się z garażu. Dalej już spokojnym krokiem udała się na zadaszony parking.

Kiedy tylko zamknęły się za nią drzwi, usłyszała echo znajomych głosów. Przygryzła policzek od środka. Nie była gotowa teraz mierzyć się z przeszłością. Nie teraz. Nie kiedy wszystko zaczynało powoli się układać. 

Sztywnym krokiem ruszyła ku swojej Hondzie. Im wyraźniej słyszała głosy, tym mocniej zagryzała wnętrze policzka i tym sztywniejszy stawał się jej krok. Z narastającym napięciem, zatrzymała się przy samochodzie. Zaczęła przegrzebywać torebkę w poszukiwaniu kluczyków, gdy usłyszała za sobą ciche chrząknięcie.

Zbieg Okoliczności   |Initial DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz