- Gdzie jesteśmy? - Rikasa rozejrzała się po małym parkingu, na którym wysiadły.
Dwupiętrowy budynek z charakterystycznymi drzwiami garażowymi oddzielony od reszty zabudowy, do tego kilka samochodów zaparkowanych na placyku.
- To dom - Kida zawahała się. - Dom moich rodziców. I warsztat. Chcą, bym go przejęła.
Dziewczyna odszukała w przepastnej torebce klucze i otworzyła wielkie drzwi. Weszły do środka.
- Ale ty kupisz sobie własny, prawda? Tak, jak zawsze chciałaś.
Kida przeniosła ciężkie spojrzenie na przyjaciółkę. Potarła twarz dłonią, jakby próbowała odgonić zmęczenie.
- Nie wiem.
Upuściła na ziemię torebkę, z blatu wzięła rękawiczki robocze. Jej rękawiczki. Przyjrzała się im z tkliwością.
- Nie mam tu pianina, ale pokażę ci, jak radzę sobie z negatywnymi emocjami. Może ci pomoże.
Rikasa wciąż rozglądała się po wnętrzu. Nowoczesny podnośnik, guziki nie wiadomo czemu służące, klucze leżące na blatach, pedantycznie ułożone śrubokręty i schludne stosy opon. Nie wspominając o oprzyrządowaniu, które było jedynie zagadką dla młodej arystokratki.
- No nie wiem.
- To też wymaga manualnej precyzji. Tak, jak gra na instrumentach.
Rikasa niepewnie zsunęła z ramion płaszcz i równo złożony ułożyła na torebce Kidy. To była jedyna rzecz w całym pomieszczeniu, w której czystość nie wątpiła. Chociaż brunetka nie dostrzegła jeszcze ani grama kurzu.
- Możesz sobie wyobrazić, że samochód to pianino. Skomplikowany mechanizm, którego wszystkie poszczególne części muszą być odpowiednio nastrojone, by działać.
Rika pokiwała głową. Związała ciemne włosy apaszką i przyjęła od Kidy rękawiczki. Były prawie dobre.
Szatynka rzuciła okiem na karteczkę wetkniętą za wycieraczkę pierwszego z brzegu auta. Należało zrobić zwykły przegląd i dolać oleju. Podniosła maskę.
- To jest silnik.
- Nie jestem głupia.
- Miało to zabrzmieć dumnie. Ale to chyba nie moment.
Rikasa skrzywiła się. To zdecydowanie nie był moment na żarty tego kalibru. Zwłaszcza, że wciąż nie była przekonana do tego pomysłu.
- Musimy wymienić olej, sprawdzić powietrze w oponach, hamulce i takie tam. Lepiej zacznijmy. Tu jest wlew oleju - wskazała na jedną z ciemnych pokrywek. Odkręciła ją, wyjmując kawałek druta ze środka. - Olej nie może zejść poniżej tego poziomu, inaczej można uszkodzić silnik.
- Mhm.
- Podaj proszę tamten kanisterek.
Rika posłusznie przyniosła pojemnik. Kida z nawyku, nawet bez lejka, dolała trochę cieczy do zbiornika.
- Skąd wiesz, ile dolać?
- Wyczucie. Robiłam to niemalże dzień w dzień odkąd skończyłam jakieś czternaście lat. Zaczynałam od prostych rzeczy. Jako ośmiolatka naciskałam guziki na podnośniku, podawałam ojcu narzędzia - Kida zaczęła opowiadać, oporządzając otwarty przed nią samochód. - Później czyściłam części, zmieniałam opony, dolewałam płynu do spryskiwaczy i oleju. Potem szły pierwsze tuningi, samodzielne przeglądy. To w ogóle zabawna sprawa była, bo na papierach z przeglądów musi się podpisać certyfikowany mechanik, by dokumenty były ważne podczas kontroli. Więc wieczorami tata siadał i podpisywał te wszystkie papiery - szatynka uśmiechnęła się do wspomnień.
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
FanfictionOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?