Kida przebudzała się powoli. Mimo tego, że wciąż czuła na sobie dotyk wilgotnych tkanin, czuła otaczające ją ciepło. Westchnęła cicho przewracając się na drugi bok. Wciąż miała zaciśnięte oczy. Nie skora je otwierać, przeciągnęła się delikatnie. Powoli rejestrowała wszystkie bodźce dochodzące do jej zaspanego umysłu. Promienie słońca na twarzy, przyjemny zapach męskich perfum i dobrego alkoholu... Naraz poderwała się. Spadła z hukiem na ziemię.
- Cholera! - zaklęła na głos.
Przetarła oczy i rozejrzała się dookoła. Przyczyną jej bolesnego ześlizgnięcia się na podłogę okazały się koce, którymi została ciasno owinięta. Cichy śmiech dobiegający zza jej pleców. Z trudem obróciła się, wyplątując ręce z nadmiaru tkanin.
- Jak się spało?
- Mogłam się domyśleć, że to twoja sprawka - warknęła w kierunku Keisuke.
On sam musiał dopiero co się obudzić, miał na sobie wygniecione ubrania z dnia poprzedniego, a jego zwykle wystylizowane włosy sterczały swobodnie na wszystkie strony.
- Widzisz... Niezbyt lubię, kiedy moi goście zamarzają mi na tarasie.
- Gdybym była sześćdziesięcioletnim facetem też obudziłabym się w twoim łóżku?
- Nie podoba ci się spanie z przystojnym chłopakiem? - podniósł się z posłania.
- Narcyz - prychnęła.
- Właśnie przyznałaś, że jestem przystojny. Robisz postępy - wyszczerzył się.
- Co?
- Według mitologii Narcyz był przystojny.
- Nauczył się ktoś co to słownik? Z definicji jest to osoba zakochana w sobie.
Kida do reszty wyplątała się z dwóch koców. Już lekko poirytowana miała szczerą ochotę opuścić ten pokój. Jej wzrok mimowolnie padł na zegarek. Widząc dziewiątą na wyświetlaczu zaklęła paskudnie.
- Gdzie mój telefon? Muszę zadzwonić, spóźniłam się - jak zwierze w amoku zaczęła rozglądać się po pokoju.
- Spokojnie, Słodka - chłopak zatrzymał ją kładąc ręce na jej ramionach. Wzdrygnęła się.
- Cholera, spóźniłam się do pracy! Wyleją mnie!
Śmiech.
- Jest sobota.
Naraz z Kidy zeszło całe powietrze. Zakryła twarz dłonią w zażenowaniu. Czuła, jak pieką ją czerwieniące się policzki. Właśnie zrobiła z siebie kompletną idiotkę. Przynajmniej dowiedziała się, że jest dzień wolny i może spokojnie odpocząć od biegania z tacą i notesem. Może pogrzebie coś pod maską? Z zamyślenia wyrwał ją głos Keisuke.
- Ziemia do Kidy - potrząsnął nią delikatnie.
Nieprzygotowana na to, zachwiała się i gdyby blondyn jej nie podtrzymał, upadłaby na ziemię. Poczuła, jak jej purpurowe policzki ciemnieją jeszcze mocniej. Załamana sobą westchnęła tylko. Ponownie rzuciła okiem na zegarek.
- Będę już iść się ogarniać.
Ruszyła w kierunku drzwi.
- Ah, bym zapomniała - zatrzymała się na progu i zdjęła z siebie nie swoją bluzę. Oddała ją chłopakowi. - Niechętnie przyznaję, ale całkiem ładnie pachnie.
Keisuke zaśmiał się cicho przyjmując swoją własność.
- Wolisz zapach perfum czy whiskey?

CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
FanfikceOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?