Czas mijał nieubłaganie, a Kida wciąż stała przy drzwiach, oparta o ścianę budynku, w którym się odbywało przyjecie. Nie zajrzała tam nawet na chwilę. Chociaż na podwórku robiło się coraz zimniej, to trwała tam ubrana w lekką granatową sukienkę z odsłoniętymi ramionami. Wszystko, byle by nie musieć mieć do czynienia z tymi wszystkimi bogatymi ludźmi, z którymi od kilku lat próbowali ją zasymilować wujek z ciocią. Wypaliła ostatniego papierosa ze swojej paczki. Wyjęła więc ten kartonik, który oddał jej Nakazato. Przeczytała wszystkie formułki zawarte na etykiecie.
- Ze zmniejszoną zawartością nikotyny? - tak sfrustrowało ją to, co przeczytała, że aż wyrwało jej się to na głos. - Jakim cudem Takeshi pali taki syf?
- Poczęstuj się moim.
Wzdrygnęła się. Oparty o framugę drzwi stał nie kto inny jak Keisuke Takahashi. Na dodatek wyciągający w jej kierunku paczkę fajek.
- Nie, dzięki.
Kida niechętnie wyciągnęła papierosa z opakowania, które zostawił jej naczelny kierowca zespołu Myogi Night Kids. Zdegustowana przyjrzała mu się tak, jakby patrzyła na największą herezję, jaka powstała na świecie. Jeszcze gorszą niż frytki z czekoladą. Keisuke wzruszył ramionami i chował swoją paczkę do kieszeni spodni od garnituru.
- Będziesz stać tu cały czas? Zimno ci.
Machnęła ręką, jakby nie obchodziła jej gęsia skórka na jej nogach, ramionach i właściwie całym ciele.
- Byle tylko nie wchodzić na tę stypę. A co ty tu robisz?
- Wyszedłem zapalić.
Kida kiwnęła głową i mimo przemożnej niechęci, wywołała w swojej zapalniczce drobny płomień i przytknęła do niego koniuszek szluga. Nie minęła chwila, a zatlił się on lekko.
- Ognia?
- Poproszę.
Takahashi też odpalił swojego papierosa od zapalniczki dziewczyny. Zaciągnął się dymem. Wziął głęboki oddech i zaczął:
- Chciałbym porozmawiać.
- Nie ma o czym.
- Ryosuke mówi, że jest o czym.
- Czyli wypełniasz genialny plan starszego brata?
- Jak zwykle.
Kida z obrzydzeniem wtłoczyła do płuc dym z papierosa. Był obrzydliwy. Wypluła go z siebie tak szybko, jak tylko mogła.
- Cholera, tego nie da się palić! - cisnęła niedopałek na ziemię i przydeptała go obcasem.
Z nadzieją, że kolejny szlug będzie lepszy niż poprzedni, zaczęła przerzucać zawartość swojej torebki.
- Dużo dziś wypaliłaś - Keisuke objął spojrzeniem płytę chodnikową dookoła dziewczyny. Cała była usłana zgaszonymi niedopałkami.
- To nie jest mój rekord.
Poddała się i nie wyciągnęła kolejnego papierosa z pudełka. Raczej nie miał szans na bycie lepszym od poprzedniego. Zadowoliła się tym, że wdycha dym palącego obok chłopaka. Marny substytut, ale zawsze coś.
Zawiało. Zrobiło się jeszcze chłodniej. Kida potarła dłońmi marznące ramiona. W myślach klęła na siebie, że nie zabrała ze sobą nawet najlichszego bolerka, czy innej marynarki. Przecież wiedziała, że skończy się to tak, jak się skończyło. Że będzie stać przed wejściem i palić , byle tylko nie musieć być miłą dla tych wszystkich osób. Oderwała plecy od ściany. Przeszedł ją dreszcz.
- Będę już iść.
- To nie tak, że jesteś tu gospodarzem i powinnaś zostać do końca?
- Postawmy sprawę jasno. Nie mam nic wspólnego z tymi ludźmi, którzy siedzą w środku. To bogata część rodziny chce zrobić ze mnie damę.
- Czyli mamy coś ze sobą wspólnego. Też do nich nie pasuję. Byłem chuliganem, teraz jestem kierowcą na nielegalnych wyścigach.
- Idę.
- Jakieś plany na resztę wieczoru?
- Ktoś usilnie próbuje się stąd wyrwać?
Uniosła brew taksując oceniającym spojrzeniem blondyna. Momentalnie wyostrzyły mu się rysy twarzy.
- To takie dziwne?
- Nawet cię rozumiem - uniosła lekko kącik ust. Szybko jednak jej wyraz twarzy wrócił do zobojętniałej normy. - Ale nikt cię tu nie trzyma.
- Oprócz brata, który zrobi mi wykład jeśli odkryje, że wróciłem do domu „bo tak".
- A jak pojedziesz ze mną, to co cię chroni od wykładu?
- Będę przecież - zrobił cudzysłów z palców - wypełniał genialny plan starszego brata.
- Wracam na do warsztatu.
- I co tam będziesz niby robić?
- Przed świtem postawie na nogi może ze dwa auta. Potem pójdę spać i będę udawać przed rodzicami, że świetnie się bawiłam.
- Jestem mniej nudny niż myślisz.
- I na pewno mniej skromny.
Kida ruszyła w kierunku parkingu. Wsiadła do swojej szarej Hondy i odpaliła silnik. Wyjechała na ulicę. W lusterku widziała żółtą Mazdę. Czyli nie pozbyła się natręta. Westchnęła ciężko. Zacisnęła dłonie mocniej na kierownicy i powoli ruszyła w kierunku warsztatu. Nie miała ochoty na niczyje towarzystwo. Tym bardziej na towarzystwo chłopaka, którego ledwo co kojarzyła. Był zdolnym kierowcą, ale wszystko przysłaniał jej fakt, że jest bogaty. Poprawka. Jego rodzice są bogaci. Nie lubiła takich ludzi. Jeszcze ostatnie światła, skręt w lewo, prosta.
Zaparkowała na parkingu rodzinnego biznesu. Zaraz obok jej auta zatrzymało się FD Keisuke. Westchnęła po raz ostatni. Pocieszając się myślą, że na blacie w pokoju socjalnym czekają na nią normalne papierosy, wysiadła z samochodu. Myśl o papierosach, myśl o papierosach - powtarzała sobie w myślach, kiedy blondwłosy chłopak kierował się za nią na halę warsztatową.
Kida zapaliła światło, Keisuke zamknął drzwi. I dopiero teraz dotarło do niej, że utknęła z nim na następny czas. Co gorsza, bez możliwości taktownego dania znać chłopakowi, że nie życzy sobie jego towarzystwa. Powiodła spojrzeniem po warsztacie. Przyciągnęła skrzynię narzędzi do wyjątkowo starego samochodu i podniosła jego maskę. Poczuła wyjątkowo dużą ochotę na popisanie się swoimi zdolnościami naprawczymi.
- Nie zdziw się, czasem przy pracy mówię do siebie.
Chłopak wzruszył ramionami, jakby właściwie nawet nie chciał się tu znaleźć.
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
FanfictionOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?