Bonusik z piosenką, która okropnie bardzo kojarzy mi się z tym rozdziałem. Być może słuchałam jej na pętli pisząc to ^.^
Kida niemalże w amoku wpadła do mieszkania. Kiedy wysiadła z samochodu, ledwo czuła cokolwiek. Zmartwiała. Teraz zaś ilość kłębiącej się w niej energii mogłaby doprowadzić do eksplozji. Zatrzasnęła za sobą drzwi i opadła na fotel.
Zaraz poderwała się z siedzenia. Nie potrafiła siedzieć.
Zaczęła nerwowo chodzić po pokoju. W palcach szybko obracała wiszący wciąż na jej szyi pierścionek.
Sakutaro miał rację. On dostał się do następnego wyścigu.
Jej serce przyspieszyło, całkowicie tracąc rytm. Zatrzymała się na chwilę. Kręciło się jej w głowie od tego wszystkiego. Obraz Tokio zza okna wirował jej przed oczami, mieszając się z obrazami z przełęczy, na których się wychowała. Złapała się oparcia fotela, by nie upaść. Mimo tego, osunęła się na chłodną podłogę.
Dziewczyna oparła czoło o podłokietnik. Włosy uciekły z luźnego kucyka, rozsypując się po jej ramionach i wpadając do oczu. Zacisnęła powieki.
- Wdech i wydech - zaczęła dyktować sama sobie. - Wdech... i wydech.
Nie myślała, że to aż tak w nią uderzy. Nie myślała, że gdy przeszłość ją dopadnie, aż tak ją to obejdzie. Puściła kurczowo trzymany pierścionek. Zabrzęczał cicho, opadając na jej pierś.
Naraz uderzyła ją własna głupota. Przecież od początku było jasne, że tak się to skończy. Że On będzie chciał podbić świat profesjonalistów. Mówił jej przecież niejednokrotnie. Głupotą była ta ucieczka. Głupotą była ucieczka w miejsce, w którym tak prosto było ją odnaleźć. Głupotą było pozostawienie tego rozdziału niedokończonego.
- Idiotka - wyszeptała sama do siebie.
Cichy głos odbił się echem po zakamarkach jej umysłu, wsiąkając głęboko w serce i duszę.
Jak zza mgły dobiegł ją dźwięk przychodzącego połączenia. Nie potrafiła jednak zmusić się, by je odebrać. Bała się czyje imię zobaczy na wyświetlaczu.
Poczuła palące łzy pod powiekami. Zakryła twarz dłońmi, zupełnie jakby ktoś miał ją zobaczyć w tym stanie. Znów miała trudność w złapaniu oddechu. Łkanie nie pozwalało jej zaczerpnąć powietrza, łzy dławiły resztki stabilności.
W takim stanie znalazł ją Eiichi. Na progu upuścił wszystkie dokumenty. Podbiegł do dziewczyny, padając przy niej na kolana. Syknęła, gdy dotknął jej obolałego ciała. Leżenie skuloną w jednej pozycji przez wiele godzin jej nie służyło.
- Kida... W-wszystko w porządku?
Pokręciła nieznacznie głową. Niemalże słyszała skrzyp własnych zastałych stawów.
- Ja... nie wiem.
Nagle obejmujące ją ramiona wydały się być tak obce. Zapach świeżego prania i jakiś męskich perfum okazał się być niewystarczający. Nawet spokojny głos szepczący jej do ucha kojące słowa nie dawał jej nic. Jedynie przyprawiał o dalsze drżenie.
W tym momencie nie czuła nawet własnych kończyn. Nie czuła nic. Tylko pustkę i ucisk w żołądku. Ucisk tak mocny, że miała ochotę zwymiotować, chociaż przez ostatnie godziny wypłakała z siebie resztki jakiejkolwiek wody. A co dopiero mówić o jedzeniu.
- Dzwoniła Rikasa. I Urumi. Podobno nie odbierasz telefonów... Wszyscy się o ciebie martwią... Ja się martwię...
Kida niemo pokręciła głową.
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
FanfictionOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?