31. Impuls do zmiany

76 10 1
                                    

Przepraszam za ewentualne błędy, nie mam głowy do sprawdzania tego teraz. Także jeśli coś jest nie tak, można śmiało dać mi znać
— — —

Zza otwartego okna do pokoju docierał nieśmiały blask księżyca. Kida siedziała na parapecie, wpatrzona w gwiazdy paliła leniwie papierosa. Wiatr rozwiewał jej włosy, chłodne powietrze suszyło pozostałe na policzkach łzy. Popiół opadał gdzieś między krzewy rosnące przy elewacji, a stojąca na podjeździe srebrna Honda połyskiwała delikatnie. Westchnienie wydarło się spomiędzy ust dziewczyny.

To był trudny dzień. Oprócz poranka, cały dzień spędziła w pokoju. Sama. Nie zeszła na obiad, ani na kolację. Właściwie to śniadanie było większe niż jej racja żywności na cały dzień w domu ciotki, więc skurczony żołądek nie potrzebował więcej jedzenia. Gorsze było to, że niby była już wolna, a jednak z własnej woli siedziała zamknięta w czterech ścianach. Na chwilę wszedł tylko Keisuke i zostawił na szafce nocnej stworzony z drutu przedmiot, który wyglądał jak kluczyki do Civic. Nie odezwał się ani słowem, nie zaszczycił szatynki nawet spojrzeniem.

Kolejne westchnienie. Kida zgasiła w popielniczce papierosa i zeskoczyła z parapetu na podłogę. Klnąc pod nosem na zimną podłogę, przeszła kilka kroków i znalazła się na łóżku. Spojrzała na zegarek. Po pierwszej w nocy. Zagrzebała się pod kołdrą, starając się uciąć maraton myśli. Ale nie potrafiła. Do tego pościel była jakaś zimna. Szatynka przewróciła się na drugi bok. Posłała tęskne spojrzenie za okno.

Ile by dała, by cofnąć czas o dwadzieścia lat... Teraz wszystko by wyglądało inaczej. Budziłaby w swoim łóżku, na obiad jadła godne porcje najlepszego ramen na ziemi, pracowałaby z ojcem w warsztacie, a wieczorami spotykała z chłopakami z Night Kids i Urumi. A po powrocie w późnych godzinach nocnych kładłaby się spać we własnym łóżku, we własnym pokoju. Marzenia rozgrzały zamarznięte smutkiem serce Kidy. Uśmiechnęła się pod nosem. A potem znów przeniosła ciężki wzrok na sufit. Rzeczywistość była niestety taka, że nie można cofnąć czasu.

Z westchnieniem na ustach, szatynka uświadomiła sobie, że będzie musiała sobie poradzić z konsekwencjami działań jej rodziców. Kupić nowy telefon, znaleźć mieszkanie i nową pracę. Z hotelu pewnie dawno ją wylali. Przepadła bez słowa na wiele tygodni. Jeszcze pozostanie rozwiązanie sprawy z ciotką. Wystarczy tylko pół miliona jenów, by w sposób nie angażujący organów ścigania zakończyć ten cały cyrk. Na policję nie mogła pójść. To naraziłoby rodziców. A Kida chciała tego uniknąć. Była im to winna.

Nie mogąc ani zapaść w sen, ani zatrzymać maratonu myśli, usiadła na łóżku i oparła się o zagłówek. Do pokoju wtargnął chłodny podmuch wiatru. Tak, wypadałoby zamknąć okno. Szybko zmieniła zdanie, gdy zapachniało słodkawą, chemiczną wonią. Drażniła ona zmysły dziewczyny. Zdawało się, że dochodzi ona zza zamkniętych drzwi. To albo Ryosuke przeprowadzał jakiś eksperyment, albo Keisuke spieprzył przygotowanie jedzenia w proszku. Zapach przyprawiał o mdłości. Kida owinęła się kołdrą i ponownie przeniosła na parapet.

Czas mijał, a woń nie zmieniała swojej intensywności. Dziewczynie tylko coraz bardziej kręciło się w głowie. Przeklęła paskudnie, po czym podeszła do leżącej na ziemi walizki. Wygrzebała z niej sweter, naciągnęła go na siebie. Nim podniosła się z klęczek, ktoś wszedł do pokoju.

Ciemna sylwetka postaci o zasłoniętej twarzy. Przez ułamek sekundy wydało się szatynce, że osoba ta jest równie zaskoczona co ona, ale to był tylko moment. Napastnik ruszył dziarskim krokiem w jej kierunku. Zmęczony umysł dziewczyny dopiero po chwili doszedł do tego, co się dzieje. Wypuściła kołdrę z rąk i puściła się pędem. Wybiegła z pokoju. On był tuż za nią. Krzyknęła. Nogi się jej plątały, w głowie się kręciło. Upadła. Czarna postać podeszła do niej sprawnie.

- Zostaw mnie! - nieudolnie odepchnęła mężczyznę.

Z pokojów wybiegli obaj bracia Takahashi. Ryosuke wydawał się nie wiedzieć co się dzieje, ale Keisuke wiedział. Kidzie wydawało się, że blondyn robił to już setki razy. Podchodząc do niedoszłego porywacza podciągnął rękawy piżamy i z pieści uderzył go w twarz.

Rozpoczęła się bójka. Dziewczyna odczołgała się na bezpieczną odległość. Ryosuke coś do niej mówił, ale nie była w stanie zrozumieć jego słów. Otumanione szokiem i chemikaliami spojrzenie zatrzymała na bijącym się z ubranym na czarno mężczyzną chłopaku. Pojedynek wydawał się być wyrównany aż do momentu, kiedy Keisuke jednym wprawnym ruchem nogi prawie powalił rywala. Niedoszły porywacz zachwiał się. Nie przewrócił się jeszcze, ale cofnął się zachowawczo i kilka kroków. Ten ruch go zgubił. Następne uderzenie doprowadziło do tego, że znów postąpił kilka kroków do tyłu. Nie przewidział tylko, że za nim były już tylko schody. Zachwiał się do tyłu i upadł. Mężczyzna stoczył się po schodach. Krzyknął krótko, a potem zamilkł. Keisuke ruszył powolnym krokiem w dół.

Kida, podpierając się o ścianę, wstała.

- Wszystko w porządku? - w końcu dotarł do niej głęboki głos Ryosuke.

- Kręci mi się w głowie - oparła czoło o dłoń. - Zejdę się napić.

- Zostań tu jeszcze chwilę. Niech Keisuke skończy, co tam robi. To może być niezbyt przyjemny widok.

Westchnęła. Jeszcze mocniej przełożyła ciężar ciała na ścianę. Nogi się pod nią uginały, było gorzej, niż sama mogłaby przypuścić.

- Nastręczam wam zbyt wiele kłopotów - uśmiechnęła się słabo. - Muszę szybko się usamodzielnić i zdjąć z was ciężar odpowiedzialności.

Ciemnowłosy chłopak zmierzył ją uważnym spojrzeniem. Wyglądała źle. Jak ledwo żywa. I pachniała anastatykami.

- Keisuke się nieźle bawi.

- Przynajmniej on - posłała swojemu rozmówcy krótkie, zamglone spojrzenie. - Idę na dół, muszę się napić.

Wciąż trzymając się ściany, Kida ruszyła na dół. Powoli drętwiało jej ciało, słabła co krok. Zeszła po schodach. Ryosuke podążał za nią, jakby chciał sprawdzić, czy aby na pewno szatynka się nie przewróci. Miał słuszność. Przekroczenie nad krawędzią dywanu okazało się zadaniem ponad możliwości dziewczyny. Rozbiłaby nos o podłogę, gdyby jej nie złapał na czas.

Kida westchnęła cicho i wymamrotała coś w stylu „dziękuję". Chłopak podniósł ją i ułożył na kanapie.

- Przyniosę wody - mruknął i zniknął.

Po chwili przy kanapie stali obaj bracia Takahashi.

- Niedobrze mi - wyszeptała czując, jak traci kontrolę nad własnym umysłem.

Keisuke momentalnie uklęknął przy kanapie.

- Nie umieraj nam tu - jęknął błagalnie.

Kida parsknęła.

- Nie obiecuj...

Zamknęła oczy i zasnęła.

Blondyn przeniósł spojrzenie na brata. Student medycyny odchrząknął cicho, jakby chciał coś powiedzieć. Ale milczał. Powiódł wzrokiem po dziewczynie i skrzywił się lekko.

- Będzie żyć. Pachnie to jak anastatyki, obudzi się wkrótce. Zadzwonię po policję - Ryosuke odwrócił się i ruszył w kierunku swojego pokoju.

Keisuke zaś posłał krótkie spojrzenie w kierunku przywiązanego do krzesła mężczyzny i znów wrócił do przyglądania się Kidzie. Był wściekły na siebie, że się z nią pokłócił. Przecież nie chciał tego. Jeśli tej nocy wypadki potoczyłyby się inaczej, mógłby nie mieć już szansy, by wszystko naprawić.

- Miłych snów, Słodka - wyszeptał, składając krotki pocałunek na jej czole.

Zbieg Okoliczności   |Initial DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz