21. Utracona szansa

91 13 0
                                    

Jeszcze przed połową filmu, z miski zniknął cały popcorn. W ten oto sposób, Kida nie miała już czym zająć zmęczony umysł i dłonie. W ten sposób skończyła leżąc zawinięta w koc, całkowicie bez ruchu wpatrując się w ekran telewizora. Zadzwonił telefon. Leżał przez dobrą chwilę wibrując, zupełnie nie ruszony. Keisuke aż rozejrzał się dookoła, zastanawiając się, czy to może jednak jego komórka.

- Kida? To twój.

Ale dziewczyna nie odpowiedziała. Zirytowany chłopak podniósł się z kanapy i odebrał połączenie. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, w słuchawce rozbrzmiał znajomy głos.

- Zołzo, mam dla ciebie dobrą wiadomość. Kuzyn wyjechał szybciej. Jutro już mogę cię przygarnąć.

- Ciszej, Nakazato. Kida śpi.

- Takahashi? Skąd masz jej telefon?

- Śpi na kanapie obok mnie. Byłaby wdzięczna, gdybyś nie próbował jej obudzić.

- Nie chce wiedzieć, co ona tam robi - warknął zbity z tropu Takeshi - ale przekaż jej rano, że dzwoniłem.

Keisuke parsknął.

- Niech ci będzie.

Rozłączył się. Zmierzył wzrokiem zawiniętą kocem dziewczynę. Wciąż spała. To była jej ostatnia noc w tym domu. Już jutro zabierze rzeczy i przeniesie się do cholernego Nakazato. Chyba, że nie dowie się o telefonie. To byłoby nieuczciwe wobec niej, była tu przecież tylko z konieczności. Sama w życiu by się nie porwała na mieszkanie w tej willi. W gruncie rzeczy nie znali się za dobrze.

Keisuke oderwał spojrzenie od Kidy świadomy, że patrzy się na nią już ciut za długo. Nawet jeśli nie miała szans go na tym przyłapać. Chłopak wyłączył w końcu telewizor i znów zawiesił na niej spojrzenie. Nie było tu już ani chwili zastanowienia. Podniósł ją z kanapy i pilnując, by na schodach nie przewrócić się o koc, zabrał ją na piętro. Zawahanie przyszło dopiero w momencie, gdy zatrzymał się przy drzwiach do własnego pokoju. Ale zdusił je, zanim naszedł go pomysł, że może mniej przerażające by to dla niej było, gdyby znalazła się w „jej" sypialni. Delikatnie ułożył ją na swoim łóżku i sam wtulając się w pachnące cytrusami ciało zasnął.

- Co ja tu, cholera jasna, robię?! - z rana obudził go jej podniesiony głos.

Orzechowe oczy Kidy wpatrywały się w ledwo co obudzonego blondyna w morderczy sposób. Uśmiechnął się leniwie.

- Witaj, Słodka.

- Jeszcze raz tak mnie nazwiesz, a zrobię ci krzywdę - wycedziła.

Podniosła się gwałtownie z łóżka, zanim Keisuke wykonał jakikolwiek ruch w jej stronę. Nie mogła pozwolić na to, by się zbliżył. Skończyłaby na straconej pozycji i była tego całkowicie świadoma. Nie ciągnąc dalej rozważań, bezceremonialnie wyszła z pokoju. Ryosuke, który dopiero co znalazł się na korytarzu, zmierzył ją z lekka zdziwionym głosem. Zanim cokolwiek powiedział, dziewczyna wyjaśniła pośpiesznie:

- Żeby była jasność. Zasnęłam na kanapie, zabrał mnie tu twój brat.

Zanim chłopak coś powiedział, wyminęła go i zniknęła za drzwiami przeznaczonego jej pomieszczenia. Z przerażeniem odkryła, że ma zaledwie dwadzieścia minut na wyjście z domu, by się nie spóźnić do pracy. Zmusiła wciąż niedobudzone ciało do ponadprzeciętnie szybkich ruchów i zaledwie kilka minut po czasie zasiadła za kierownicą Hondy. Wściekle wcisnęła gaz i opuściła z piskiem opon okolicę.

Dzień mijał całkiem w porządku, aż do momentu, kiedy do lokalu wparował wściekły Takeshi. Zaczekał przy barze, aż szatynka zbierze zamówienia, ale kiedy już znalazła się przy nim pytając, co go sprowadza, nie miał litości.

- Jeden. Czemu nie mówiłaś, że mieszkasz u Takahashich? Dwa. Miałaś zadzwonić z rana - zaciskał zęby i pięści wpatrując się w marszczącą brwi przyjaciółkę.

Nie wiedziała, o co mu do końca chodzi, ani skąd wie o całej sprawie. Kida powiodła wzrokiem do Urumi, która szykując za kontuarem tacę do zaniesienia, wydawała się być równie zdumiona.

- Skąd ty...?

- Dzwoniłem wieczorem. Teraz świta? - zaatakował szorstkim tonem.

- O czym ty pieprzysz?

Nakazato zaniósł się histerycznym śmiechem. Aż nie chciało mu się wierzyć, że ona naprawdę nie wie o czym się do niej mówi.

- Jeśli nie chcesz u mnie zamieszkać, było mówić od razu, że u nich ci lepiej - parsknął. Mimowolnie napiął wszystkie mięśnie.

- Cholera, nie mam pojęcia o co ci chodzi. Albo powiedz, albo zmiataj - warknęła w końcu. - Ty się decyduj, a ja idę zanieść zamówienia.

Kida zgarnęła z blatu tacę i ruszyła w kierunku przeciwległego kąta sali. Ze sztucznym uśmiechem na ustach rozstawiła przed klientami szklanki i napoje. Podziękowali jej, jeden z nich nawet próbował z nią flirtować, ale zignorowała to. Wróciła do przyjaciela, który wciąż ciskając gromami z oczu zaczął jej tłumaczyć jak jakiejś idiotce.

- Dzwoniłem wczoraj wieczorem - pokiwała zniecierpliwiona głową. Nadal nie wiedziała, co się wyprawia, przecież nie rozmawiali odkąd się okazało, że Takeshi nie może jej przenocować. - Odebrał Takahashi Keisuke. Miał przekazać, byś zadzwoniła w drodze do pracy.

- Nic nie przekazał - zmarszczyła brwi. Podrapała się jeszcze po głowie. Nie, z rana jedyne, co szatynce powiedział, to przezywał ją od słodkich.

Nakazato, udając rozbawienie, pokręcił głową.

- Nie kręć. Możesz od razu powiedzieć, że wolisz mieszkać w willi, niż u mnie.

Zanim Kida lub Urumi zdążyły coś powiedzieć, to ich przyjaciel odwrócił się na pięcie i wyszedł z restauracji.

- Zatłukę, a z jego skóry zrobię oprawę do mojego zestawu podręcznych śrubokrętów - wysyczała szatynka odprowadzając wzrokiem Takeshiego.

- Kogo?

- Keisuke. Niech tylko wrócę do tej przeklętej willi. Nie będzie litości.

- Masz szczęście - blondynka zerknęła na zegar ścienny. - Za pięć minut kończymy.

Zgodnie ze słowami Urumi, obie dziewczyny wkrótce już opuściły hotel. Kida, mimo zmęczenia, czuła się, jakby miała energii na przebiegnięcie maratonu. Albo popełnienie zbrodni idealnej. Bo właśnie taką planowała w myślach, kiedy wracała na Akagi. Gwałtownie zatrzymała samochód na skraju chodnika i z mordem w oczach wparowała do budynku.

- Coś się stało? - z salonu dobiegł ją głos Ryosuke.

- Gdzie Keisuke?

- Powinien być u siebie - odpowiedział bezbarwnym głosem i wrócił do wstukiwania czegoś w komputer.

- Wróciłem! - po holu rozszedł się głos blondyna. W dłoni trzymał kluczyki od FD, pewnie świeżo co zakończył trening.

- Musimy bardzo poważnie porozmawiać - Kida odwróciła się w jego stronę.

Ciężko było nie zauważyć jej jawnej wściekłości. I kieszonkowego scyzoryka, na którym zaciskała palce. Wydawał się być dość ostry, więc chłopak zachowawczo cofnął się do tyłu.

Zbieg Okoliczności   |Initial DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz