- Jesteśmy - oznajmił Ryosuke, wchodząc do willi. Zdarzało się dość często, że Kida czytała coś do pierwszej w nocy, więc nabrał nawyku informować, kiedy z bratem wracali po wyścigach i treningach. Często wtedy schodziła do salonu i wypytywała o szczegóły.
Właściwie robił to tylko dlatego, by Keisuke mógł usłyszeć, że dziewczyna cieszy się z ich zwycięstwa. Młodszy z braci zawsze wtedy jaśniał na chwilę.
- Nie ma jej samochodu - mruknął ponuro Keisuke.
Wyszli z przedsionka, zdjąwszy uprzednio buty. W kuchni zwykle czekał obiad. Teraz go nie było.
- Zostawiła zakupy na blacie.
Blondyn zaczął wyjmować warzywa z reklamówek. Nawet nie zdążyła ich rozpakować.
- Dziwne - mruknął Ryosuke, również wchodząc do kuchni.
Spod siatki wyjął kawałek schludnie złożonej kartki. Otworzył ją i wzrokiem przeleciał zawartość. To zdecydowanie nie była lista zakupów. Prędzej list. Rozprostował papier, pozwalając młodszemu bratu przeczytać napisaną bezsprzecznie przez Kidę wiadomość.
Cześć, chłopaki.
Szczerze nie wiem, od czego zacząć. Może klasycznie - gratulację kolejnego wygranego wyścigu. Ten wasz „Projekt D" leci jak burza. Cieszę się, że poszliście za marzeniami.
Jeśli o mnie chodzi, to zdecydowałam się wyjechać. Przepraszam, że bez zapowiedzi. Przepraszam, że nie zostałam się z wami pożegnać osobiście. Bałabym się, że przekonalibyście mnie do pozostania tutaj. A to już najwyższy czas, bym i ja poszła swoją drogą.
Dziękuję za gościnę. Nawet nie wiecie jak bardzo mi pomogliście w ostatnim czasie. Dziękuję za to, że choć na początku byliśmy rywalami, to staliście się dla mnie rodziną. Dziękuję za wsparcie i ratunek. Wiele wam zawdzięczam. Aż ciężko ubrać w słowa.
Przyszedł już jednak czas, bym się usamodzielniła. Nie szukajcie mnie. Może jeszcze kiedyś nasze drogi się skrzyżują.
Życzę wam najlepszego,
Sunada Kida- Nie umiałeś jej zatrzymać - mruknął Ryosuke, odkładając kartkę na blat.
Brat podniósł na niego szkliste oczy. Zgarnął papier z blatu i jeszcze raz przeleciał wzrokiem treść. Zacisnął kartkę w dłoni.
- Wiem. Matka będzie wściekła.
Ryosuke parsknął cicho, jego wyraz twarzy wyrażał jedynie minimum współczucia.
- Tu nie chodzi o mamę.
- Więc o co? - rzucił urażonym tonem Keisuke. Starszy z braci bawił się jego frustracją. Byli już na półmetku. Ostatnie kilka wyścigów. Powinni się wspierać, trenować, a nie robić głupie podchody myśląc, że drugi zrozumie ich cel.
- O ciebie - mruknął sucho.
Ryosuke odwrócił się na pięcie i wyszedł z kuchni. Sam przed sobą by nie przyznał, że zabolało go nagłe zniknięcie dziewczyny. Stali się poniekąd rodziną.
Był jednak gorszy aspekt tego wszystkiego. Keisuke. Już na sam list nie zareagował najlepiej. Jak brak Kidy wpłynie na jego stan emocjonalny? Przecież nawet planował przeprosić ją po poprzedniej kłótni. Już miało być dobrze. A teraz Kidy już nie było. A może to była ta terapia wstrząsowa, której Keisuke potrzebował?
- A co jeśli znów ją porwali? - młodszy z braci krzyknął za nim.
- To niemożliwe. Jej ciotka siedzi w więzieniu.
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
FanfictionOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?