Takeshi stał już przed warsztatem, kiedy Kida zajechała na parking. Wysiadła z szarej Hondy Civic i szybko poprawiła sukienkę. Oparty o Skyline'a chłopak leniwie palił papierosa o obniżonej zawartości nikotyny. Dziewczyna prychnęła widząc herezję, jaką on popełnia. Zmierzył ją nieco zaskoczonym spojrzeniem. Raczej nie spodziewał się, że właśnie tak będzie ona wyglądać wracając z kolacji u ciotki. Styl szatynki był nadzwyczaj szykowny.
- O nic nie pytaj, wsiadamy i jedziemy.
- Coś się stało? - zapytał Takeshi przydeptując szluga.
- Opowiem po drodze.
Wsiedli do czarnego samochodu i odjechali spod warsztatu. Chłopak puścił muzykę, by umilić im podróż.
- Więc teraz sobie ponarzekam.
- Aż tak dramatycznie? - zdusił śmiech.
- Powiedzmy. Pokłóciłam się z rodzicami.
- Oż kurwa - zaklął. Takeshi wiedział, że jego przyjaciółka absolutnie nigdy nie kłóciła się ze swoim ojcem, ani z matką. Byli rodziną ponadprzeciętnie zgodną. Sam czasem tego jej zazdrościł, chociaż o rodzicach rozmawiali rzadko.
- Do tego dostałam awanturę od ciotki za tatuaż. Dodajmy jeszcze, że postanowiła mnie wyswatać z jakimś synem koleżanki.
- Fajny chociaż? - chłopak już nie powstrzymywał śmiechu. Ku frustracji Kidy, zaczął bezwstydnie chichotać.
- Nudny - jęknęła. - Prawnik niedoszły, cholerny pedant.
- Jeśli pachnie bogactwem, to odpada w przedbiegach.
- Pachnie, to mało powiedziane. Jedzie nim na co najmniej dziesięć kilometrów w każdą stronę. Jeśli nie więcej.
- Jednym słowem dobrze się bawiłaś - chłopak wciąż się śmiał.
- To są dwa słowa - wyszczerzyła się dziewczyna. Słysząc to, przewrócił oczami.
Dojechali na miejsce. Musieli zaparkować kawałek dalej, bo przed domem, w którym odbywała się impreza, nie było miejsca, gdzie można było się zatrzymać. Zostawili więc czarnego Skyline'a przecznicę dalej i spacerkiem ruszyli do celu. Kida kątem oka przyglądała się samochodom gości, część z nich kojarzyła z wyścigów, część z nich nawet naprawiała. Taj największej części z nich nie znała, niestety. Zaczynała trochę żałować, że dała się namówić na takie wyjście bez Urumi. Z drugiej strony, alkohol rozwiązywał języki i wspomagał zawieranie nowych znajomości.
Weszli do środka. Przywitał ich sympatycznie wyglądający chłopak, chyba próbował się on dostać do zespołu Myogi Night Kids, ale dziewczyna nie była tego pewna. Z drugiej strony, zgadzało się to z wyjątkowym szacunkiem, jakim od pierwszych słów darzył Takeshiego.
- Idę się napić - oznajmiła spokojnie szatynka. Mimo tonu głosu, chciała stąd uciekać już po kilku krokach od przekroczenia progu. Zmusiła się jednak, by dojść do stołu z alkoholami.
Przepchała się przez tłum powstały z grupek rozmawiających ze sobą osób. W powietrzu unosił się już zapach nikotyny i alkoholu. Wonie różnych perfum mieszały się ze sobą tworząc kręcącą w nosie mieszankę. Nareszcie Kida dostała się w wymarzone miejsce. Do plastikowego kubka nalała trochę mocnego piwa i usunęła się w kąt, pod okno, czekając, aż znajdzie ją tu Takeshi. Zamiast niego, znalazła ją tu najmniej oczekiwana w takim miejscu osoba. Smukły chłopak podszedł do niej.
- Nie spodziewałem się, że tak szybko się spotkamy.
- Eiichi - uśmiechnęła się nie kryjąc zaskoczenia.
Przypatrzyła się chłopakowi uważnie. Jego aktualny wizerunek całkowicie odbiegał od tego, co prezentował sobą jeszcze z czterdzieści minut temu. Ale te idealnie ułożone, popielate włosy wciąż pozostały niezmienne. Wyciągnęła papierosa z torebki. Zaproponowała go też jemu, ale odmówił. Kida bezwstydnie odpaliła szluga i zaciągnęła się dymem.
- Nie posądzałem cię o to - zmieszał się obserwując jej poczynania. Podrapał się po karku czerwieniąc się na twarzy. Zaśmiała się bez skrępowania. - Mam na myśli, myślałem...
- Wykrztuś to z siebie.
- Byłem niemalże pewien, że na co dzień nie jesteś taka święta jak u pani Sunady na kolacji, ale papierosy...
- Już ci się nie podobam? - zapytała z przekąsem. Znów wchłonęła do płuc porcję dymu. Eiichi zaś zrobił się jeszcze bardziej czerwony, jeśli w ogóle było to możliwe.
- Nie, nie to chciałem...
Parsknęła szczerym śmiechem. Upiła łyk piwa z plastikowego kubeczka. Nie był to sok z cytrusów, ale przynajmniej zawierał procenty.
- Zdecyduj się. U ciotki mniej się jąkałeś.
- Lepiej się czegoś napiję.
- Dwa kieliszki wina nie wystarczą? - nie zapanowała nad nieprzyjemnie ironicznym tonem. Nie przejęła się jednak zanadto. Chłopak zaśmiał się delikatnie.
- Najwidoczniej nie.
Odszedł w kierunku stołu z napojami. W jego miejsce niemalże od razu pojawił się Takeshi. Już mocno odurzony, uśmiechnięty jak rzadko kiedy.
- Szybko się odnalazłaś w sytuacji - przyznał bełkocząc lekko.
- Nie jestem Urumi, ale się udało, całkowitym przypadkiem. Ale ty nie pij tyle, bo masz mnie jeszcze do domu odwieźć.
Niechętnie wyrzuciła papierosa do stojącej na parapecie popielniczki i odebrała przyjacielowi jego kubek z alkoholem. Opróżniła pojemniczek ze swoim piwem i zabrała się z zapałem za whiskey Nakazato. Obserwował ją z pewną urazą, ale nie protestował. Kida wyszczerzyła się bezczelnie.
- Zołza - wymamrotał. Do szatynki wrócił jej poprzedni rozmówca.
- Chłopaki, poznajcie się. Takeshi, Eiichi, Eiichi, Takeshi.
- Cześć - panowie uścisnęli sobie dłonie.
Szybko pogrążyli się w rozmowie wykluczając trochę dziewczynę. Nie przeszkadzało jej to nadmiernie. Wskoczyła na parapet i przysłuchiwała się trochę zmęczona ich konwersacji na temat samochodów i nadchodzących wyścigów. Odpaliła kolejnego papierosa. Na przemian zaciągała się dymem, popijała whiskey i potakiwała. Gdzieś między wierszami przegapiła ten moment, kiedy chłopaki postanowili przenieść rozmowę na zewnątrz. W ten sposób została całkowicie sama, oparta o chłodne okno. Nie narzekała, nie nabrała chęci, by szybko do nich dołączyć. Była całkiem świadoma faktu, że w sukience na ramiączkach nie wytrzyma długo na chłodzie. Dopiła więc napój odebrany Takeshiemu i kontynuowała siedzenie na parapecie.
Czas mijał zaskakująco szybko. Zaskakująco, to mało powiedziane. Z dwudziestej zrobiła się dwudziesta druga, potem dwudziesta trzecia. Dziewczyna nie miała pojęcia, gdzie i czemu tak pędzą minuty. Pokój z upływem tego czasu trochę się wyludnił. Ktoś zasnął na kanapie, ktoś inny wyszedł... W każdym razie, tłum się rozrzedził i dało się z niego wyławiać pojedyncze twarze, postaci. Między nimi pojawiła się sylwetka Keisuke. Na dodatek idącego w jej kierunku. Idącego, to za dużo powiedziane. Ledwo na nogach się trzymał od alkoholu i innych używek. Kida zgasiła papierosa i zeskoczyła z parapetu.
- Cholera - zaklęła. To był najwyższy, by czas odnaleźć Takeshiego.
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
FanficOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?