Siedzieli razem przy śniadaniu. Kidzie było tragicznie głupio, chłopak pewnie musiał teraz się uczyć, lub pracować, a jednak siedział z nią przy stole. Przygotował też posiłek i pewnie pojechał kupić soku z cytrusów, kiedy ona spała.
- Dobrze się czujesz? Jesteś blada.
- Jest w porządku - mruknęła szatynka, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Dziękuję za śniadanie.
- Przyniosłem też twoje rzeczy z samochodu. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
- Oh.
Kida była zaskoczona. Właściwie nie wiedziała co powiedzieć. Więc podziękowała grzecznie i wróciła do jedzenia. Chłopak przyglądał się jej uważnie. Martwił się, choć nie wiedziała czemu.
Zadzwonił telefon. Dziewczyna obróciła się machinalnie, przyzwyczajona, że jak coś dzwoni, to do niej.
- Do mnie - uspokoił ją Eiichi. Mimo pozornie opanowanego tonu, nerwowo podniósł się z krzesła i wyszedł, zostawiając Kidę samą.
Skończyła swój posiłek. Zza drzwi, za którymi zniknął jej gospodarz, dochodziły ją nerwowe słowa. Słowa, to za dużo powiedziane. Były to chaotyczne dźwięki, których jej mózg nie potrafił przetworzyć.
Sama sięgnęła też po swój telefon. W krótkim SMSie poinformowała tatę, że dotarła już do Tokio.
Z nudów zmyła po posiłku kubki i talerze, tłumacząc sama sobie, że to tylko w ramach wdzięczności. Kiedy już miała wracać na fotel, by nudzić się, z pokoju wypadł Eiichi.
- Coś się stało?
- Nie.
Nie chciała wytknąć chłopakowi, że kłamie. Było po nim przecież widać, że coś ewidentnie go rozjuszyło. Ale nie dopytywała.
Machinalnie sięgnęła po telefon. Nie potrafiła znieść wzroku tych zielonych oczu. Zwykle były ciepłe, a teraz wręcz dymiło się z nich zazdrością. Nie chciała wiedzieć czemu. Nie chciała wiedzieć jak. Po prostu sprawdziła przychodzącą wiadomość.
Od taty.
W jej treści podał adres, gdzie dziewczyna ma się zjawić i czego oczekiwać. Będąc szczerą, Kida nie spodziewała się, że załatwi to tak szybko. Odpisała godziną, o której się pojawi i wyłączyła urządzenie.
- Coś się stało?
Eiichi rozpaczliwie próbował odwrócić swoją uwagę od negatywnych emocji. Po jego postawie widać było, że powoli się uspokajał.
- Jadę podpisać umowę o pracę. Wiesz, to co mówiłam... wczoraj? Rano?
- Nowy dzień liczy się, odkąd wstaniesz z łóżka - mruknął chłopak, chcąc rozluźnić napięcie. Daremnie.
Minęło trochę czasu, aż Kida wyszła z mieszkanka Eiichiego. Kolejne „trochę" zajęło jej dotarcie na wskazane miejsce. W końcu jednak stanęła przed ogromnym budynkiem, którego szczytu nie zdołała ujrzeć stojąc u jego stóp.
- Bogactwo - wymamrotała, kryjąc dziwne obrzydzenie w głosie.
Mimo wszystko, weszła do środka. Miała się tu spotkać z przedstawicielami zespołu, dla którego pracował jej tata.
Kiedy stanęła już w recepcji, ogarnął Kidę niepokój. Przyszła tu całkowicie nieprzygotowana, bez nawet szczątkowego CV. Co najwyżej miała szansę znaleźć jakąś wizytówkę w torebce. Przynajmniej usłuchała Eiichiego i ubrała się elegancko. Teraz należało już liczyć na to, że "jakoś to będzie".
Uprzejma recepcjonista z wyblakłym wyrazem twarzy wskazała jej drogę do wind i przekazała, na które piętro dziewczyna ma się udać. Mimo tego, że dostała już te wszystkie wskazówki od ojca, to podziękowała kurtuazyjnie.
Kiedy dostała się na wskazane piętro, dopiero okazało się, że nie ma pojęcia co ze sobą zrobić. Szklane ściany, postaci w garniturach, dźwięki intensywnego uderzania w klawisze. Mogła przysiąc, że oni wszyscy pisali jeszcze szybciej niż Ryosuke. A było to nie lada wyzwanie, zwłaszcza, że chłopak szybciej myślał niż był zdolny przelać to wszystko na papier.
- Kida, tutaj! - dotarł do niej głos lecący przez całą długość korytarza.
Obróciła się machinalnie.
- Tata!
Równie automatycznie nogi poprowadziły dziewczynę ku ojcu. Dopiero gdy się tam znalazła, dostrzegła, że Fujima stoi z innym mężczyzną.
- Dzień dobry - przywitała się grzecznie, z zachowaniem całego ceremoniału gestów.
- Witam. Sunada Kida, jak mniemam?
- Zgadza się.
- Uematsu Hikaru. Zapraszam do gabinetu.
Weszli do środka, zostawiając Fujimę przed drzwiami. Wnętrze niczym nie przypominało poważnego biura. Wszystkie ściany obwieszone były zdjęciami z różnych sezonów wyścigów - samochodów, podiów i zawodników, oraz całych ekip. Do tego trofea. Porozstawiane na półkach, w kątach, wszędzie. Kida przeszła wobec nich obojętnie. Nie interesowała się wyścigami jako takimi, nie śledziła kolejnych mistrzostw w drifcie, tak jak robił to Takeshi.
Zasiedli na kanapie, niejako rozluźniając atmosferę.
- Ojciec mówił o pani wiele dobrego.
Kida nie umiała tego skomentować. Siedziała więc cicho, uważnie obserwując każdy ruch mężczyzny.
- Wspominał też, że amatorsko zajmuje się pani tuningiem.
- Amatorsko, to mało powiedziane - zdusiła oburzenie głęboko w sobie. W myślach powtarzała sobie, że liczy się profesjonalizm. - Ustawiam samochody do wyścigów na przełęczach w Gunmie. Nieoficjalnie działałam też jako mechanik zespołu Myogi Night Kids. Zdarzały się też przeglądy dla Red Suns, ale to raczej marginalne osiągnięcie.
- Interesujące - mężczyzna poprawił się na kanapie.
Kida czuła, że on coś kalkuluje, ale nie była w stanie powiedzieć, co dokładnie. Właściwie nie wiedziała, co tu robi. Plan był nieprzemyślany od początku, więc postawiona w takiej sytuacji musiała iść za ciosem. I najlepiej dostać tę robotę.
- Ciekawe są też pani powiązania z "Projektem D".
Kida niemalże parsknęła.
- Nie jestem czynnym członkiem.
- Ale ich pani zna. Wydaje się, że dość dobrze.
- Nie jest to punkt mojej kariery, dzięki któremu chciałabym otrzymać posadę.
- Oczywiście - mężczyzna wycofał się zachowawczo. - Pytam, ponieważ jest to... interesujący ewenement. W świecie profesjonalnych wyścigów mówi się o nich jako o potencjalnych graczach w nadchodzącym sezonie.
- Zrozumiałe - dziewczyna policzyła w myślach do dziesięciu, by nie naszły ją wspomnienia związane z braćmi Takahashi. Liczyła też ile papierosów wypali po tej rozmowie. Dłonie już zaczynały jej drżeć.
- Cóż... - mężczyzna wstał z kanapy. - Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję.
- Odezwiemy się do pani później.
- Oczywiście.
Kida też wstała i opuściła gabinet. Naszła ją ulga, że to już koniec tego wszystkiego. Zaraz za drzwiami czekał na nią ojciec.
- Jak ci poszło?
TAK
TAK
TAK, wiem
Postaci znów postanowiły żyć własnym życiem, ja nie wiem już co się dzieje
Już myślałam, że zbliżam się do końca tego i będę mogła opublikować kolejne opowiadanie o tematyce Initial D
Ale nie
Postaci ożyły i znów podejmują serię nieprzemyślanych decyzji
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
FanfictionOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?