- Znów się rozproszyłaś.
Eiichi ujął Kidę za rękę. Odwróciła niechętnie wzrok, zatrzymując go na czystych kafelkach restauracji.
Od tygodnia w ogóle nie potrafiła się skupić. Przedmioty wypadały jej z rąk, gubiła się w pół zdania i zapominała o tym, co miała zrobić. Młody mężczyzna przypisywał to wszystko zmęczeniu wywołanemu intensywną pracą. Wiedział, że wyścigi zbliżały się z prędkością światła. Wiedział też, że po raz pierwszy w niezbyt długiej karierze Kidy jej drużyna nie była faworytem. Musiało z tego wynikać wiele dodatkowej pracy dla całego zespołu.
- Przepraszam - wymamrotała cicho, znów spoglądając na swój talerz.
- Musisz odpocząć.
Machnęła na to ręką.
- Nic mi nie jest.
Powiódł wzrokiem po pobladłej twarzy dziewczyny. Przez ostatni tydzień jej skóra poszerzała, a policzki się zapadły. Nawet podczas procesu nie wyglądała aż tak źle. No może na początku.
- Kida... - westchnął, nawet nie wiedząc, co powiedzieć. Nie docierały do niej prośby i błagania, a pomysł na wycieczkę do SPA po prostu wyśmiała. Stwierdziła, że tego typu rozrywki byłyby dobre dla Urumi lub Riki, ale nie dla niej.
Wyszczerzyła się w odpowiedzi.
- Masz już mnie dość?
Pokręcił głową. Niemalże natychmiast przygładził włosy, doprowadzając je ponownie do nieskazitelnego ułożenia. Jej kąciki ust uniosły się delikatnie ku górze.
- Po prostu się martwię.
- Nie ma o co.
Upiła kolejnego łyka wina. Nie było szczególnie smaczne, ale nie chciała zrobić Eiichiemu przykrości. Chociaż ten szczep też nie był jego ulubionym.
- Znów jesteś nerwowa.
Przewróciła oczami na przytyk.
- Naprawdę... Jest w porządku.
Westchnął cicho.
Wrócił do swojego posiłku i kieliszka wina. Ze wstydem przyznał przed sobą, że tym razem kompletnie nie trafił z wyborem.
Zjedli w milczeniu. Mimo protestów Kidy, mężczyzna zapłacił za nich nim wyszli. Dopiero kiedy znów zasiedli w samochodzie, odważył się ponownie odezwać.
- Powiedz, co cię martwi. Proszę.
Przeniosła wzrok z widoków zza okna na twarz Eiichiego. Wyglądał na pozornie skupionego na trasie do domu, lecz potrafiła już przejrzeć przez tę zasłonę spokoju. Od środka zjadał go stres. Od tygodnia. I nie mogła przewidzieć, dlaczego.
- Te zawody. Dużo pracy się z tym wiąże. Więcej niż przewidziałam.
Znów odwróciła się, by podziwiać nudne samochody ich mijające. Kłamstwa wyjątkowo lekko spływały z jej języka. Jednakowoż jak prosto było je opowiadać, tak ciężko było znieść ich ciężar na sumieniu.
- Obiecasz mi jedną rzecz?
- Nic nie obiecam, dopóki nie wiem co.
- Weź urlop po tych zawodach.
Zamarła.
Oto właśnie po raz pierwszy usłyszała z jego ust to słowo. I wcale nie brzmiało to dobrze. Raczej jak dramatyczna zapowiedź nieuchronnej tragedii.
- Brzmisz jak nie ty.
Palce Kidy mimowolnie odnalazły zarys wiszącego na jej szyi pierścionka. Jednak chłód kruszcu napawał ją dalszym niepokojem.
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
FanfictionOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?