66. Niezapowiedziana wizyta

48 9 1
                                    

- Znów się rozproszyłaś.

Eiichi ujął Kidę za rękę. Odwróciła niechętnie wzrok, zatrzymując go na czystych kafelkach restauracji.

Od tygodnia w ogóle nie potrafiła się skupić. Przedmioty wypadały jej z rąk, gubiła się w pół zdania i zapominała o tym, co miała zrobić. Młody mężczyzna przypisywał to wszystko zmęczeniu wywołanemu intensywną pracą. Wiedział, że wyścigi zbliżały się z prędkością światła. Wiedział też, że po raz pierwszy w niezbyt długiej karierze Kidy jej drużyna nie była faworytem. Musiało z tego wynikać wiele dodatkowej pracy dla całego zespołu.

- Przepraszam - wymamrotała cicho, znów spoglądając na swój talerz.

- Musisz odpocząć.

Machnęła na to ręką.

- Nic mi nie jest.

Powiódł wzrokiem po pobladłej twarzy dziewczyny. Przez ostatni tydzień jej skóra poszerzała, a policzki się zapadły. Nawet podczas procesu nie wyglądała aż tak źle. No może na początku.

- Kida... - westchnął, nawet nie wiedząc, co powiedzieć. Nie docierały do niej prośby i błagania, a pomysł na wycieczkę do SPA po prostu wyśmiała. Stwierdziła, że tego typu rozrywki byłyby dobre dla Urumi lub Riki, ale nie dla niej.

Wyszczerzyła się w odpowiedzi.

- Masz już mnie dość?

Pokręcił głową. Niemalże natychmiast przygładził włosy, doprowadzając je ponownie do nieskazitelnego ułożenia. Jej kąciki ust uniosły się delikatnie ku górze.

- Po prostu się martwię.

- Nie ma o co.

Upiła kolejnego łyka wina. Nie było szczególnie smaczne, ale nie chciała zrobić Eiichiemu przykrości. Chociaż ten szczep też nie był jego ulubionym.

- Znów jesteś nerwowa.

Przewróciła oczami na przytyk.

- Naprawdę... Jest w porządku.

Westchnął cicho.

Wrócił do swojego posiłku i kieliszka wina. Ze wstydem przyznał przed sobą, że tym razem kompletnie nie trafił z wyborem.

Zjedli w milczeniu. Mimo protestów Kidy, mężczyzna zapłacił za nich nim wyszli. Dopiero kiedy znów zasiedli w samochodzie, odważył się ponownie odezwać.

- Powiedz, co cię martwi. Proszę.

Przeniosła wzrok z widoków zza okna na twarz Eiichiego. Wyglądał na pozornie skupionego na trasie do domu, lecz potrafiła już przejrzeć przez tę zasłonę spokoju. Od środka zjadał go stres. Od tygodnia. I nie mogła przewidzieć, dlaczego.

- Te zawody. Dużo pracy się z tym wiąże. Więcej niż przewidziałam.

Znów odwróciła się, by podziwiać nudne samochody ich mijające. Kłamstwa wyjątkowo lekko spływały z jej języka. Jednakowoż jak prosto było je opowiadać, tak ciężko było znieść ich ciężar na sumieniu.

- Obiecasz mi jedną rzecz?

- Nic nie obiecam, dopóki nie wiem co.

- Weź urlop po tych zawodach.

Zamarła.

Oto właśnie po raz pierwszy usłyszała z jego ust to słowo. I wcale nie brzmiało to dobrze. Raczej jak dramatyczna zapowiedź nieuchronnej tragedii.

- Brzmisz jak nie ty.

Palce Kidy mimowolnie odnalazły zarys wiszącego na jej szyi pierścionka. Jednak chłód kruszcu napawał ją dalszym niepokojem.

Zbieg Okoliczności   |Initial DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz