57. Już nie gość

38 8 0
                                    

Kolejny taki wieczór. Kida wkładała naczynia do zmywarki, Eiichi siedział przy stole i mamrocząc coś, uczył się.

Dziewczyna przyglądała się mu ukradkiem, jak raz po raz czochrał włosy, tylko by w następnej sekundzie ułożyć je pedantycznie. Wyglądał przy tym śmiesznie.

Kida przyłapała się na tym, że przygląda się mu za długo. Ale nie zdążyła odwrócić wzroku. Napotkała te ciepłe zielone oczy. Policzki aż zapiekły ją od gorąca. Uśmiechnął się do niej niepewnie, lecz dziewczyna wróciła do zajmowania się kuchnią.

- Chcesz herbaty?

- Chętnie. Jeśli to nie problem - zawahał się.

- Od ostatnich kilku tygodni to ja siedzę ci na głowie - zaśmiała się cicho. - Mogę zrobić coś miłego.

- Ale jesteś gościem - wymamrotał.

- Trzy tygodnie to nie gość - odparła rezolutnie, wstawiając czajnik na gaz.

Eiichi parsknął śmiechem. Tak, przyzwyczaił się do jej obecności. Wprowadziła życie do pedantycznego mieszkania. Na stole leżały teraz magazyny motoryzacyjne, wieczorami grał telewizor nieużywany od ostatnich trzech lat. Nawet jak wracał z uniwersytetu, to czekało na niego coś do zjedzenia. Nie zawsze było w pełni zdatne do spożycia, ale musiał przyznać, że przez ostatnie miesiące zaniedbywał regularne posiłki.

Były też codzienne walki o to, kto śpi na kanapie. A co dziwniejsze, bardziej pożądanym miejscem do spania była właśnie sofa. Tym razem też się tak stało.

Kiedy chłopak wyszedł z łazienki po wieczornej toalecie, na wersalce siedziała już Kida.

- Dzisiaj moja kolej.

Pokręcił głową rozbawiony.

- Jesteś gościem. Łóżko jest dla ciebie.

- A ty jutro rano masz zajęcia. I powinieneś w końcu dobrze odpocząć.

Kida przekrzywiła głowę, wpatrując się w chłopaka. Patrzyli tak na siebie przez dłuższą chwilę, żadne z nich nic nie mówiąc.

W tej chwili Eiichi zrozumiał, czemu Takeshi mówi na nią „Zołza". Szczerzyła się do niego prowokująco, jakby na coś czekała. Czekała na jego ruch.

Jakaś odpowiedź przyszła mu do głowy. Wyleciała jednak, nim zdążył powiedzieć to na głos. Zastygł tak z rozchylonymi wargami, wpatrując się w Kidę.

- Zmykaj do łóżka - w jej głosie pobrzmiewała nutka triumfu.

Zgasiła światło.

Eiichi zastygł na środku salonu. Ta chwila nie mogła się od tak skończyć! I naraz jakby rozpoczęły w nim debatę dwie zupełnie różne osoby.

Co zrobił by cholerny Takahashi?

Nie, nie! Nie idź tą drogą - krzyczała druga osoba.

Jakoś potrafił ją przy sobie zatrzymać. Musisz coś zrobić. To twoja szansa.

Nie tak cię nauczono. Kobietę zdobywa się powoli.

Powoli idzie zbyt... powoli! Co jeśli już jutro Kida znów zniknie?

Przez ostatnie trzy tygodnie nie zniknęła! Daj jej czas, głupku! Jeszcze się to opłaci.

Musisz coś zrobić TERAZ!

Eiichi zakrył twarz dłońmi. Mnogość osobowości, choć chwilowa, zaczynała go męczyć. W tym bezruchu i ciemności obserwował Kidę. Ona też wpatrywała się w niego wyczekująco.

Zbieg Okoliczności   |Initial DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz