- Shingo wygrał, ale się rozbił.
Dopiero, kiedy Keisuke powtórzył wiadomość o wyniku wyścigu, do Kidy w pełni dotarła powaga sytuacji. Przygniótł ją ciężar tego, co usłyszała. Przez chwilę nie mogła złapać oddechu. Rozszerzyły się jej źrenice, chłopak z pewnym przestrachem oglądał jej reakcję.
- Muszę iść - położyła rękę na klamce. Już była gotowa wybiec z ciepłego samochodu, kiedy Keisuke zareagował.
- Zwiozę cię. Tak będzie szybciej. Zapnij pasy.
Zanim dziewczyna odpowiedziała cokolwiek, wykonała polecenie, FD już wyjechało gwałtownie na drogę. Opony piszczały. Zaczął się szaleńczy downhill. Oddychała szybko i płytko, ale przyczyną tego wcale nie był strach wywołany pędzeniem w dół. Czuła, jak trzęsą jej się ręce. By ukryć to, zacisnęła je mocno na torebce. Od nacisku zbielały jej palce. A Mazdą szarpało przy kolejnym zakręcie.
Próbując się uspokoić, obserwowała pewne ruchy chłopaka. Jego styl jazdy był zupełnie odmienny od gwałtownego prowadzenia jej przyjaciół z Night Kids. Spokojniejszy, płynniejszy, a przy tym chyba nawet szybszy. Ale nie był uspakajający nawet w drobnym procencie. W tej chwili wolała usiąść na fotelu pasażera w czerwonym EG6 Shingo i modlić się o to, że się nie rozbije. Serce biło jej coraz szybciej. Nie chciała wiedzieć, w jakim stanie zobaczy przyjaciela.
W obrysie widnokręgu pojawiła się meta, potem czarny dym pochodzący najpewniej z silnika Hondy należącej do Shingo. Gwałtowne szarpnięcie. Kaisuke zatrzymał FD na linii mety. Kida wypadła z jego samochodu, rzucając jedynie krótkie „dzięki". Podbiegła do przyjaciela, który z paniką i wściekłością w oczach badał, co stało się z jego ukochanym samochodem. Jak w gorączce lustrował zniszczoną karoserię i i zdarte niemalże do reszty opony. Na asfalcie zaś było widać ślady kręcenia ciasnych okręgów z ogromną prędkością.
- Co się stało? - zapytała docierając pędem do przyjaciela. Całe szczęście, że wyglądał na zdrowego.
- Ty mi powiedz! - ryknął wściekły. Dziewczyna cofnęła się instynktownie.
- Ja? Co?
- Przed metą przednie koło przestało reagować. Nie mogłem się zatrzymać - tłumaczył chaotycznie, podniesionym głosem na skraju wrzasku. - To twoja wina!
- Mówiłam, że nie jestem pewna, czy umiem to zrobić - starała się odpowiadać spokojnie. Kida już wiedziała, że to tuning wystawiony na ekstremalne warunki zawiódł. - Ostrzegałam cię! - też podniosła głos.
- Ostrzegałaś? Kiedy dostałaś pieniądze od tego kolegi z Red Suns?! - Shingo mówił jak opętany.
- Co? Jakie pieniądze? - nie rozumiała już nic.
- Nie udawaj głupiej! Powiedz mu, że mógł mieć mnie na sumieniu! - Kida otworzyła usta. Nie wierzyła w to, co słyszy. - Ale już! Idź do niego po zapłatę.
Stała tak sztywno nie wiedząc, co zrobić. Nie wiedząc, jak zrozumieć jego oskarżenia. Wpatrywała się w przyjaciela jak sparaliżowana.
- Zmiataj stąd! Nie chcę cię widzieć!
Jej nogi wciąż odmawiały posłuszeństwa. Poczuła, jak do oczu napływają jej łzy. Zadrżała, gdy powiał chłodny wiatr. Ale nie potrafiła się odwrócić i odejść. Shingo zamachnął się. Wymierzył jej siarczysty policzek. Zachwiała się. Upadła na ziemię zszokowana sytuacją. On ją uderzył. Złapała się za piekący ślad dłoni na twarzy. W oczach szkliły się łzy, ale zdusiła emocje, nim wypłynęły z niej kaskadą łez. Obserwowali ich widzowie wyścigu. Część twarzy nawet kojarzyła. Ale nikt jej nie pomógł. Nikt nie podszedł.
Z ciężkim sercem podniosła się z brudnego asfaltu. Spojrzała z urazą na przyjaciela, który teraz dyszał ciężko. Nie wyglądał, jakby żałował. Nie chcąc zostać uderzoną ponownie, odwróciła się i ruszyła drogą w kierunku warsztatu. Nie miała stąd zbyt daleko do siebie. Widzowie też zaczęli się rozjeżdżać. Zobaczyli wyścig, dodatkowe przedstawienie i każdy mógł już wróć do swojego normalnego życia.
Dotarła. Popatrzyła na zakład ciężkim wzrokiem. Potem przeniosła spojrzenie na jego piętro. Tam mieściło się mieszkanie, w którym żyła wraz z rodzicami. Z okien salonu sączyło się delikatne światło. Nie mogła tam teraz wejść. Nie, kiedy miała czerwony ślad dłoni przyjaciela na policzku. Jej rodzice osiągnęliby wtedy triumf - dostali potwierdzenie, że jej koledzy to chuligani. Usiadła więc na ziemi i oparła się o wielkie drzwi garażowe prowadzące na halę warsztatu. Wygrzebała z torebki pudełko papierosów i odpaliła jednego. Nawet nie łudziła się, że to ją uspokoi. Zaciągnęła się dymem.
Warkot silnika. Narastał, zbliżał się, aż ucichł. Za to do jej uszu dotarł hałas towarzyszący trzaskaniu drzwiami. Czyjeś ciężkie kroki.
- Mocno cię uderzył?
- Hm? - podniosła załzawione oczy na Keisuke, który jakby nigdy nic spoglądał na nią z góry. - Pytasz czy bolało?
- Pytam jak mocno mu oddać.
Parsknęła suchym śmiechem, dławiąc się przy okazji dymem. Ale on nie żartował. Skrzyżował ręce na piersi i wciąż wpatrywał się w nią tymi ciemnymi oczami. Zdecydowanie nie było to spojrzenie obojętne, ale Kida nie umiała powiedzieć, co ono oznaczało.
- Nie będziesz go bić - skrzywiła się, kiedy w końcu się zorientowała, że milczenie nie rozwiązuje sprawy.
- Można być najgorszym chuliganem, ale dziewczyn się nie bije.
Parsknęła. Wypluła kolejną porcję dymu z siebie.
- Jego wypadek to całkowicie moja wina - pokręciła głową mówiąc to. Przez chwilę wyglądała na szczerze rozbawioną. Ale była to tylko krótka chwila, ulotne złudzenie. Już nie spoglądała na chłopaka, przeniosła wzrok na asfalt przed jego stopami. - Musiałam coś spieprzyć przy poprawianiu zwrotności kół. Gdyby to nie był wyścig, pewnie wszystko by działało. Nie chciałam mu tego poprawiać. Ale nalegał. Błagał, przekonywał. A ja głupia zgodziłam się - po policzkach Kidy zaczęły spływać łzy. - Mogłam go zabić.
Keisuke obserwował ją nie wiedząc, co odpowiedzieć na to wyznanie.
- Jego wina - stwierdził kategorycznie. - Sam tego chciał. Po wyścigu krzyczałaś, że go ostrzegałaś.
- A on zasugerował, że spieprzyłam robotę na twoją prośbę.
- Słyszałem.
Kida zaszlochała jeszcze głośniej. Więc zrobiła teatrzyk dla całej widowni.... Cała sytuacja nie była na jej nerwy. W chwili milczenia znów szukała winnych temu, co się wydarzyło.
- Mogłam się nie podejmować - podniosła wzrok na chłopaka. Tusz do rzęs rozmazał jej się na policzkach podkreślając wciąż obecny tam ślad dłoni.
- Będę już iść. Muszę znaleźć tego skurwiela.
Nie zareagowała. Keisuke odwrócił się, wsiadł do żółtego FD i zniknął w ciemnościach nocy. Nie miała żalu, że ją zostawia. Nawet się nie przyjaźnili. Ale nie chciała zostawać teraz sama.
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
FanfikceOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?