Na szczycie Myogi gromadzili się ludzie. Tłok ogromny. Chociaż tutejsi przyzwyczajeni byli do wyścigów z taśmą, to nieprzeciętność tej rywalizacji skłoniła większą ilość kibiców zespołu z Akagi do przyjazdu. Przyjeżdżali więc nie wiedząc do końca gdzie można parkować. Tworzyli tym zamieszanie trudne do zrozumienia przez miejscowych. Na szczęście Shingo, Urumi i Kida przybyli odpowiednio wcześnie. Chłopak zaparkował swój samochód w pobliżu linii startu i teraz jego przyjaciółka wykonywała ostatni przegląd przed wyścigiem.
Krzywiąc się lekko zamknęła maskę EG6. Wszystko wydawało się być w porządku. Wydawało się i na to wyglądało.
- Gotowe.
- Dzięki. Jutro podrzucę ci soku.
- Zgrzewkę?
- Jeśli wygram, nawet dwie.
- Na takie układy ja mogę chodzić!
Shingo i Urumi zaśmiali się. Nie rozumieli miłości Kidy do kwaśnego soku z cytrusów, bardziej ta miłość przynosiła im pożywki do żartów. Jednak wszystko odbywało się w zakresie zdrowego rozsądku.
- Jadą! - krzyknął ktoś.
Przyjaciele odwrócili się w kierunku drogi na szczyt Myogi. Oto i przybyli. Szereg samochodów z zespołu Red Suns przepchnął się przez tłum. Zaparkowali na ciasnym poboczu. Po chwili wysiedli. Obaj bracia Takahashi i Kenta Nakamura. Kontrastował on nieco swoim dziecięcym wyglądem ze starszymi chłopakami. Mimo to, z zaskakującą pewnością opierał się o swoje S14.
- Wypada przywitać naszych gości - w oczach Shingo już lśniło coś niebezpiecznego. Był pewien wygranej, ale gotowy o nią walczyć. Tak brutalnie, jak tylko potrafił.
Postąpił kilka kroków do przodu. Kida ruszyła razem z nim. Urumi została z tyłu. Nie czuła się odpowiednią osobą do witania ścigantów z sąsiedniej przełęczy. Nie miała z wyścigami nic wspólnego, przyjeżdżała tylko by dopingować przyjaciela. Za to Shingo z Kidą przekroczyli ulicę i stanęli naprzeciw drużyny z Akagi.
- Za chwile zaczynamy - oznajmił kierowca EG6.
- Nie mamy taśmy - odpowiedział mu Keisuke. Palił leniwie papierosa. Czując ten zapach, Kida sama zapragnęła wyszperać swoje pudełko szlugów z torebki. Zamiast tego, wyciągnęła stamtąd rolkę taśmy klejącej.
- Już wiadomo po co ci taka przepastna torebka - szepnął jej do ucha Shingo. Uśmiechnęła się.
Zaś Keisuke trochę zdenerwowany, że jego plan nie wypalił, wziął od niej przedmiot.
- Zaparkujemy na starcie, tam przykleimy dłonie do kierownicy - zarządził lokalny kierowca.
Już mniej pewny siebie Kenta przytaknął. Już po chwili dwa samochody stały w wyznaczonym miejscu. Dłonie chłopaków siedzących za kierownicami równie szybko zostały przyklejone w odpowiednich miejscach.
- Chcę odliczać - mruknął Keisuke, kiedy Kida stanęła przed dwoma pojazdami gotowa zaczynać wyścig. Wzruszyła ramionami i odsunęła się na bok.
Zaczęło się. Dwa samochody pędem puściły się naprzód. Z piskiem opon zniknęły z pola widzenia osób stojących na szczycie góry. Teraz pozostało tylko czekać na wynik. Aż nazbyt oczywisty wynik.
Kida usunęła się na pobocze. Jeszcze chwilę wcześniej stała tu Urumi, ale tym razem jej tu nie było. Pewnie dołączyła do Takeshiego, który stał gdzieś niżej na trasie i stamtąd oglądał wyścig. Oparła się więc o lampę i obserwowała tłum. Poszła informacja, że Kenta przytarł samochód o barierkę. Uśmiechnęła się delikatnie. Dostanie swoje dwie zgrzewki soku.
![](https://img.wattpad.com/cover/258396331-288-k272786.jpg)
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
ФанфикOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?