5. Poszukiwania strategii

115 14 1
                                    

- Porozmawiałeś z nią?

- Mhm.

- Co z tego wynikło?

Keisuke obrzucił brata zirytowany spojrzeniem. Tak, rozmawiał z Kidą. Tak, dowiedział się, że zignorowanie jej rady było głupotą. Tak, dostał lekcję. Czego więcej chciał Ryosuke?

- Nic. Szybko naprawia samochody i mamrocze do narzędzi.

Starszy z braci Takahashi podniósł się z kanapy i zabierając swoją kawę wyszedł z salonu. Po dosłownie chwili wrócił tam z powrotem.

- Rodzice nie są niezadowoleni z tego, że opuściłeś przyjęcie. To było nietaktowne.

W Keisuke wezbrała złość. Zacisnął dłonie w pieści, z płomieniami w oczach podniósł się z fotela. I mimo całego szacunku jakim darzył brata, krzyknął:

- Nietaktowne? Niech się zdecydują! Ostatnio narzekali na to, że nie przedstawiłem im żadnej dziewczyny! Powiedz im lepiej, że jeszcze nie zapomniałem jak się z dziewczynami rozmawia!

Starszy z braci Takahashi nie odezwał się więcej. Wyszedł z salonu, tym razem już na dobre.

Keisuke opadł ponownie na fotel. Cała irytacja momentalnie opuściła jego ciało. Znów zrobił coś źle. Znów nie był idealnym synkiem, jakiego chcieli jego rodzice. Czy to, że miał już dwadzieścia lat ponad nie powinno uwolnić go od wpływu tych pracoholików? Nie taka miała być dorosłość. Miała być wolnością, a nie kontynuacją zależności od tych cholernych lekarzy. Dopił resztkę kawy pozostałą na dnie kubka. Musiał iść poćwiczyć. Nakazato należał się rewanż. Rewanż, którego Keisuke nie mógł przegrać.

Bez słowa wyszedł z domu. Silnik jego ukochanej FD zagrał przyjemnie. W jego dźwiękach było coś przynoszącego uspokojenie. Pewna rutyna, poczucie kontroli. Nacisnął gaz i spokojnie wyjechał spod willi.

Nawet nie wiedział, kiedy znalazł się na Myogi. W końcu rewanż miał odbyć się tutaj. Zaparkował na szczycie i wysiadł z samochodu. Musiał jeszcze raz przyjrzeć się trasie. Kto wie, może znajdzie tu jakieś punkty charakterystyczne, na których można by oprzeć nową, zwycięską strategię?

- Kogo ja widzę. Chcesz ponownie rzucić mi wyzwanie?

Keisuke zacisnął pięści. Pod automatem z przekąskami stał nie kto inny jak lider Night Kids, Nakazato w towarzystwie jego irytującej pani mechanik.

- Wygrałeś tylko przez szczęście. 

- I twoje opony - tak, Kida dorzuciła swoje trzy grosze. W ciągu ostatnich kilku dni zdecydowanie za często na siebie wpadali. Jeśli passa się utrzyma, a ona wciąż będzie wypominać mu te opony, Keisuke gotowy był złamać zasadę, że nie bije dziewczyn.

Nakazato i jego towarzyszka zaśmiali się. A młodszy z braci Takahashi znów był wściekły. Zeszłego wieczora nudna impreza, teraz przytyki rodziców i „ludzi z branży". Schylił się, by jeszcze raz przyjrzeć się asfaltowi. Było to głupie, ale jakiś instynkt kazał mu sprawdzić, czy na pewno nie jest obgadywany. Wsłuchał się więc w rozmowę swojego oponenta.

- Czyli możemy wrócić do mojego narzekania?

- Musisz?

- Mhm - Kida wyszczerzyła się. - Mam dość wuja i ciotki próbujących wkręcić mnie w ich świat. Próbują wszystkiego!

- I dlatego odrzuciłaś propozycję studiów w Tokio?

- Jeden, nie potrzebuje by za mnie płacono, dwa, na co mi ten cały marketing?

- Chciałaś założyć sieć warsztatów w naszej prefekturze. Przyda ci się dobra reklama.

- Już mam klientów z innych miasteczek. A wzbudzanie zaufania przychodzi mi łatwo.

- Ja bym ci nie ufał.

W tym momencie Keisuke zorientował się, że inspekcjonuje nawierzchnię w tym miejscu już zdecydowanie zbyt długo. Przeszedł więc dalej. Rozglądał się, jakby szukał zgubionych kluczy. Dokładnie lustrował wzrokiem każdy kamyczek na jezdni, każde wgniecenie na barierce. Trasa wciąż wyglądała jak przed dwoma dniami, jak przed tygodniem, a nawet dwoma tygodniami. Dużo prostych, trochę ostrych zakrętów. A do tego dużo drzew po obu stronach drogi. Dodać trzeba było słabe oświetlenie.

Nie, droga była dokładnie taka sama, a kolejny plan na zwycięstwo nie nadchodził. Ze znudzeniem przystanął bliżej pobocza. Usłyszał silniki. Najlepiej było nie zostać rozjechanym. Śmierć pod kołami auta zdecydowanie nie była najbardziej uśmiechającą się Keisuke opcją. Ale poczuł, jak się ona zbliża wraz z pędzącym prosto na niego czarnym Skylinem Nakazato. Oblał go zimny pot. Instynktownie przycisnął się do barierki. Kierowca minął stojącego z boku chłopaka dosłownie na milimetry.

- Pieprzony Nakazato! - warknął pod nosem.

Za czarnym Nissanem, z nieco mniejszą prędkością jechała Honda. Jechała, to było dużo powiedziane. Pokracznie próbowała nadążyć za GT-R'em w downhillu. Zupełnie jakby myślała, że dociśnięcie gazu da jej jakąkolwiek przewagę. Keisuke chciał zacząć się śmiać. Pewnie gdyby nie jego podły nastrój i chęć zrobienia krzywdy Takeshiemu, śmiałby się z kierowcy szarego auta. Słabo wchodził w zakręt, a na dodatek wierzył, że tak łatwo przyjdzie mu dogonienie Skyline'a.

Wiedząc, że nie znajdzie tu już nic ciekawego, Keisuke skierował się ponownie w kierunku swojego samochodu. FD czekała na niego na szczycie Myogi. Przeczuwając coś złego, obejrzał ją z każdej strony. Karoseria nienaruszona, opony w całości, nie znalazł też żadnych głupich naklejek, ani karteczek pod wycieraczkami. Czyli złe przeczucia były całkowicie niezasadne. Jego rywal nie uszkodził mu auta. Nie zrobił też tego nikt inny. Skarcił się w myślach za takie podejrzewanie wszystkich o działanie na jego niekorzyść.

Wsiadł do Mazdy, przekręcił kluczyki w stacyjce i docisnął gaz do podłogi. Odjechał z piskiem opon. I poczuciem, że nie znalazł tu tego, czego szukał. Tylko na dobrą sprawę, sam nie wiedział, co oczekiwał tu odnaleźć.

Zbieg Okoliczności   |Initial DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz