Izuku: Proszę Toga... przestań już... nie podoba mi się to. - Dopiero co rana zaczęła się goić i znów jest rozgrzebana.
Toga: Hmm? Dlaczego mam przestać, słodziaczkowi się to nie podoba? - Patrzyła na mnie smutna. Jakby niechcący zrobiła coś źle. Aż mi się jej trochę żal zrobiło.
Izuku: Nie... nie podoba mi się, to boli....
Toga: No tak boli ale chyba wcześniej o tym też wiedziałeś. Nie powiesz mi, że nigdy cię nie bolało jak się ciąłeś. Powiedziałeś, że raniłeś się ponieważ nie dawałeś rady. Czyli chciałeś cięciem, a raczej odczuwaniem bólu, zapomnieć o problemach. Więc ja chcę zrobić to samo... pomogę ci się ukarać... pomogę ci wypełnić swoją karę o której mówiłeś. - Uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła nóż, którym zaczęła jeździć po mojej skórze, ale nie robiła nim nacięć.
Przechodziły mnie delikatne ciarki w miejscach w których przejeżdżała nożem ponieważ był on naprawdę zimny. Następnie zaczęła masować kciukami mój nadgarstek, jej ciepło znów rozeszło się po moje skórze. Jej wyraz twarzy wyglądał naprawdę przyjaźnie. Delikatnie się uśmiechała, a jej twarz nadal była pokryta rumieńcem.
W jednej chwili jej przyjazna twarz zmieniła wyraz. W jej oczach pojawiło się szaleństwo i niepoczytalność. W jednej chwili z ładnej uroczej Togi przybrała formę zagubionej świrniętej dziewczyny z szaleństwem wypisanym na twarzy. Mówiąc szczerze przerażało mnie to jak szybko potrafi zmienić swoją osobowość. Z szaleńczym uśmiechem wzięła nóż do ręki i zaczęła delikatnie nacinać moją skórę. Czerpiąc satysfakcję z każdej rozciętej kreski. Widać jak rozkoszuje się widokiem każdej kropli mojej krwi.
Namoczyła swój palec w mojej krwi i zaczęła ją rozcierać po swoje dłoni, a następnie z zadowoleniem zaczęła lizać swoją rękę i wąchać zapach krwi. Chwyciła moje ramię i przybliżyła je do ust i zaczęła rozgrzebywać językiem rany które zrobiła aby moja krew leciała jeszcze mocniej. Wyglądała jak mała wampirzyca spragniona krwi.
Nie będę ukrywać to bolało, chyba nawet bardziej niż gdy sam się ciąłem. Chwilami wydawało mi się to nawet przyjemne, ale potem zacząłem dostawać ataków paniki. Przypominały mi się momenty w których na moim ciele również były rany, a mianowicie bicie przez Katsukiego. Pomimo iż Toga w ogóle go nie przypominała, a wszystko robiła w raczej delikatny sposób i oczywiście nie żywi do mnie agresji. Cały czas przed oczami mam Kacchana który mnie bije i sprawia mi ból. Po chwili zabawy Togi usłyszałem trzask drzwi, ktoś tu przyszedł. Przypuszczam, że Dabi wrócił.
Tomura: Himiko, nie sądzisz, że już powinnaś go zostawić? - Gdy to powiedział widziałem już jego sylwetkę która zmierzała w naszym kierunku. Toga lekko się przestraszyła bo poczułem ciarki przechodzące prze jej ciało. Odwróciła się i zeszła z moich nóg siadając rozkrakiem na podłodze.
Toga: Nie, nie sądzę... - Uśmiechnęła się głupio. Ale wydaje mi się, że dobrze wie, że już nic tu nie zdziała.
Tomura: Już cię tu nie ma... - Powiedział to dość złowrogo. Toga się naburmuszyła i zaczęła równie złowrogo patrzeć na Tomure.
Tomura: Nosz kurwa... nie zachowuj się jak dziecko, nie będę cię niańczył. Wiec teraz wypad... zanim się bardziej wkurwię.- Na początku powiedział to znudzonym głosem, ale później wręcz podniósł ton dając Himiko do zrozumienia, że lepiej aby jak najszybciej się ulotniła. Toga chwile jeszcze na niego patrzyła, a potem z ogromnym obrażeniem na twarzy wyszła. Shigaraki klęknął koło mnie i podał mi małą fiolkę.
Izuku: Co to jest? - Zapytałem niepewnie nie wiedząc co mnie czeka.
Tomura: Mówiłeś, że zrobisz wszystko co będę ci kazał, więc nie rozumiem pytania. - powiedział lekko podirytowany.
Izuku: Tak... przepraszam... To co mam z tym zrobić? - Zapytałem jeszcze raz, bo na prawdę nie miałem pojęcia co może być w tej buteleczce.
Tomura: Wypij... - Powiedział to z ogromną satysfakcją widząc mój strach w oczach i uśmiechnął się złośliwie. Niepewnie otworzyłem fiolkę i poczułem niezbyt przyjemny zapach. Zląkłem się jeszcze bardziej co na pewno zauważył bo było widać, że jest jeszcze bardziej zadowolony niż przed chwilą.
Tomura: Czyż byś jednak robił z gęby dupę i nie zrobisz wszystkiego co ci rozkaże? - Zapytał z dziwną satysfakcją której nie rozumiałem. Popatrzyłem na substancje w fiolce i niepewnie zbliżałem rękę do mojej twarzy aż w końcu szybko jednym łykiem połknąłem całą substancję.
Izuku: Nie... ja naprawdę chcę być jednym z was... i zrobię wszystko, tak jak mówiłem. - Nagle przestałem czuć zmęczenie po ćwiczeniach z Dabim. Rany na moich rękach zaczęły powoli znikać. Z czego bardzo się zdziwiłem. Po chwili wszystkie rany znikły, a ja zacząłem przyglądać się moim ręką bo nawet moje blizny doszczętnie zniknęły. Nie było po nich śladu.
Izuku: Woo... Ale świetny preparat. Nawet moje blizny znikły. - Uśmiechnąłem się jak małe dziecko i szczerze się cieszyłem, że przejmują się moim zdrowiem.
Izuku: Ale skoro macie takie magiczne preparaty to czemu Dabi jest cały w bliznach?
Tomura: Sam się go spytaj czemu woli łazić w bliznach niż się ich pozbyć. - Wywrócił oczami lekko podirytowany.
Tomura: I następnym razem nie pozwalaj Todze na tyle... jak ją poniesie to cię zadźga i tyle, a mi się jako zabawka jeszcze nie znudziłeś. -Przez chwile poczułem się wspaniale, że on się o mnie martwi... ale wychodzi na to, że znów jestem traktowany jako przedmiot, a nie człowiek. Westchnąłem ciężko i popatrzyłem w oczy Shigarakiego.
Izuku: Już nigdy więcej nie chce być czyjąś zabawką... Jestem człowiekiem... I jako człowiek chcę być traktowany... - nie wierze, że chciałem to powiedzieć. Nie wiem skąd nagle znalazłem w sobie tak dużo odwagi. Mam nadzieję, że mi się za to nie oberwie. Ale nawet gdyby tak było to w końcu oberwałbym za coś co fatycznie zrobiłem, a nie jak to było w przypadku Katsukiego kiedy obrywałem za nic. Chociaż jakiś pozytyw. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji, nie wiem co mam myśleć. Zdenerwowałem go? Czy nie? Co się teraz stanie? Znów to ohydne uczucie strachu i obrzydzenia do własnej osoby wkradło się do mojego serca, o ile jeszcze je posiadałem. W co momentami zaczynam wątpić.
CZYTASZ
Villian Deku
ActionŻycie jest coraz trudniejsze...Jak mam sobie dalej radzić? Skutecznie przez te wszystkie lata wmawiano mi że jestem nikim...że trudno uwierzyć mi że jest inaczej... Opowieść ta przedstawiać będzie powody oraz emocje które pchnęły Deku do zastania...