Part 14

1.3K 94 24
                                    

Tomura: No... no... Czyli jednak masz charakter, a nie jesteś uległą pizdą.- zaczął śmiać się widocznie zadowolony z siebie. 

Tomura: Już myślałem, że będziesz wchodził mi w dupę jak się tylko da i będziesz robił wszystko co ci rozkażę żeby być zaakceptowanym... A ty ku mojego zaskoczeniu masz charakterek. - Niby był zadowolony ale było coś jeszcze, coś dziwnego. Jego słowa brzmiały szczerze, ale też trochę prześmiewczo w kierunku mojej osoby. Ale pomimo tego nie wiem czy mam się z tego cieszyć czy nie. Pochwalił mnie, a może to wcale nie była pochwała? 

Tomura: Codziennie po twoich zajęciach w szkole masz do nas przychodzić. - Oznajmił to jakby go nie obchodziło czy będę mógł przychodzić czy nie.

Izuku: A nie mógłbym przychodzić jak tylko mama pójdzie do pracy? - zapytałem niepewnie.

Tomura: Nie. - powiedział zadowolony z siebie. Prawdopodobnie chce sprawdzić czy są dla mnie ważniejsi niż moje dotychczasowe życie. I naturalnie, że tak jest... ale jak ja się wytłumaczę mamie, że nie wracam po szkole do domu?

Izuku: Ale moja mama może zacząć coś podejrzewać skoro nie będę wracał po szkole do domu... - powiedziałem lekko spanikowany bo naprawdę mi zależy na tym żeby być jednym z nich. Na pewno widać po mnie, że panikuję bo Shigaraki zaczął mi się przyglądać. 

Tomura: Mało razy ją okłamywałeś? Powiedz, że chodzisz na jakieś zajęcia czy coś takiego... - powiedział to jakby było to rzeczą oczywistą.

Izuku: Taa... tak zrobię - Od razu się uspokoiłem i nerwy ze mnie zeszły. Ale wtedy zastanowiłem się bardziej nad tym co powiedział.

Izuku: Czekaj... a skąd ty tak właściwie wiesz, że ją okłamywałem? - zapytałem ciekawy, ale też lekko przestraszony. Skąd on o tym wszystkim wie?

Tomura: Już ci mówiłem mały gnojku żebyś nie wątpił w nasze umiejętności, nie jesteśmy jakąś pierwszą lepszą bandą kretynów którzy nie umieją dowiedzieć się czegoś o małolacie takim jak ty... - Trochę się zezłościł. Widać, że powstrzymuje się od tego, aby dalej na mnie nie nakrzyczeć. Jest dość wybuchową osobą. 

Izuku: Przepraszam... - powiedziałem cicho pod nosem. Tomura spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem ale już po chwili miał obojętną minę. 

Tomura: To możesz teraz wracać już do domu... widzimy się w poniedziałek... - powiedział znów obojętny i wyciągnął do mnie rękę na pożegnanie. Już chciałem jej dotknąć, ale w ostatniej chwili cofnąłem dłoń. 

Tomura: No... nie zapominaj się... Bo skończysz jako garstka pyłu - Odwrócił się i poszedł w stronę wyjścia. Poszedłem za nim i po niedługiej chwili byliśmy już w dobrze mi znanym pokoju z ladą barmańską. 

Pożegnałem się ze wszystkimi i wyszedłem na dwór. Już trochę znałem tę okolice wiec nie więc znalezienie głównych ulic nie zajęło mi tak długo jak ostatnim razem. Zadowolony z siebie i z życia wracałem do domu. 

Nic mnie nie bolało, a do tego moje wszystkie blizny poznikały dzięki temu świetnemu preparatowi od Tomury. To idealny moment aby zacząć żyć od nowa, żyć tak jak zawsze tego chciałem. Żyć bez strachu. Cieszyć się życiem i niczego się nie bać. W końcu mieć przyjaciół. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem tak szczęśliwy. Z ogromnym optymizmem na lepsze jutro dotarłem do domu.  Wszedłem do środka i zadowolony zacząłem sprzątać w domu. W końcu mogłem to zrobić bez zawrotów głowy. Byłem zaszczycony tym. Cieszyłem się jak małe dziecko. Nawet nie wiem dlaczego to mnie aż tak uszczęśliwiło. 

Po posprzątaniu domu w końcu miałem czas dla siebie. Nie musiałem się uczyć ani ćwiczyć. Przez dłuższą chwilę nie wiedziałem co miałem ze sobą zrobić, ale ostatecznie postanowiłem, że obejrzę film. Nie robiłem tego od bardzo dawna. Po prostu nie miałem czasu przez ciągłe treningi i naukę. 

Zrobiłem sobie herbatę i wyciągnąłem z szafki kuchennej jakieś słodycze i słone przekąski. Od dawna tego nie jadłem bo starałem się jeść tylko zdrowe rzeczy, rezygnując całkowicie ze słodyczy i innych takich rzeczy. Ale dziś czuje się tak dobrze, że nie będę mieć żadnych wyrzutów sumienia, że zjadłem coś niezdrowego. 

Udałem się do salonu z całym arsenałem jedzenia i zacząłem oglądać film. Czułem się tak dobrze. byłem naprawdę szczęśliwy. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że jeszcze kiedyś będę w stanie coś takiego poczuć. Byłem pewny, że nie jestem już zdolny do odczuwania tego typu emocji. Późnym popołudniem mama wróciła z delegacji. Kiedy ją zobaczyłem, nie byłem pewien czy kiedykolwiek tak ucieszyłem się na jej widok. Podbiegłem do niej i mocno ją przytuliłem. Oczywiście odwzajemniła uścisk. 

Inko: Tak się za mamą stęskniłeś kochanie? - Mówi i przytula mnie w ten cudowny sposób.

Izuku: Tak, strasznie się stęskniłem. - mocniej ja ścisnąłem.

Inko: A jak się czujesz?

Izuku: Świetnie... nic mnie już nawet nie boli... nie mam zawrotów głowy... Czuję się jak nowo narodzony... - Oznajmiłem z uśmiechem na twarzy. W końcu jest szczerzy i nie musze ubierać tej maski. 

Inko: No właśnie widzę syneczku... Dawno taki radosny i wypoczęty nie byłeś. Jesteś głodny? Zrobić ci cos do jedzenia? - zapytała i zaczęła ściągać buty i kurtkę. 

Izuku: Tak... chętnie... stęskniłem się za twoją kuchnią przez ten czas... - lekko się zaśmiałem i znów szczerze się uśmiechnąłem. Nie poznaję samego siebie, co się ze mną dzieje? Dlaczego wcześniej nie potrafiłem czuć się w taki sposób. Dlaczego musiałem upaść tak nisko, aby dopiero z tego dna nauczyć się radości? I niby powinienem się tego wstydzić, powinienem się nienawidzić, że chcąc zostać bohaterem nr. 1 zadaje się ze złoczyńcami... ale... to właśnie Ci złoczyńcy mnie uratowali... byli przy mnie gdy chciałem się zabić, wyciągnęli mnie z dna... i pokazali, że mam żyć i nie wolno mi zrobić przysługi społeczeństwu i popełnić samobójstwa. To Ci złoczyńcy są moimi bohaterami! Wcale nie są źli... są dobrzy...

Inko: Co jesteś taki zamyślony... Hmm? - spytała mnie będąc już w kuchni i gotując coś na obiad.

Izuku: Oj... przepraszam... nawet nie wiem o czym tak myślałem - podszedłem do mamy i patrzyłem jak gotuje.

Izuku: Czyli skoro dobrze się czuje to będę mógł jutro już wrócić do szkoły?- Spytałem trochę niepewnie. 

Izuku: Jak najbardziej... zwolnienie lekarskie i tak kończy się juto więc oczywiście... - powiedziała uśmiechając się. Musze teraz coś wymyślić, aby usprawiedliwić dlaczego nie będę wracał po szkole... ale co... to musi być na prawdę wiarygodne...

Izuku: Mamo?

Inko: Tak?

Izuku: Bo mam pytanie... - Od tego co teraz powiesz zależy wszystko... Postaraj się Izuku!

Villian DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz