Part 5

2.4K 159 50
                                    

Mija właśnie trzeci dzień mojego pobytu w szpitalu. Nie pamiętam kiedy ostatni raz nie pojawiłem się w szkole. To było chyba jeszcze na początku podstawówki. No ale przynajmniej mam trzeci dzień wolny od gnębienia. No i niestety trzeci dzień prześladują mnie moje własne myśli. Coraz bardziej jestem pewien tego, że gdybym nie kłamał i nie udawał, że wszystko jest w porządku to miałbym lepsze i spokojniejsze życie. No cóż trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów. I tak jak w piątek spotkanie z numerem jeden mnie zmotywowało to teraz widze, że nigdy nie uda mi się zostać takim jak on. 

Osoby bez daru są jak śmieci w społeczeństwie. Osoby bez daru są niżej niż przestępcy. Są niczym. Co ja moge jeszcze zrobic żeby byc lepszy. Nic, nic już nie możesz zrobić Izuku. Nie ważne jak będę się starał i tak nie dorównam nikomu, kto ma dar. Dlaczego to musiało przydarzyć się akurat mi? Od dziecka tylko pragnę tylko jednego, zostać bohaterem, dlaczego los podcina mi skrzydła w tak brutalny sposób. Co mogę jeszcze zrobić? Chyba naprawde nie zostało mi już nic. Każda osoba z darem nie przewyższa. Ja jestem nikim. Nie osiągnie niczego.

Lekarze mówią, że mój stan jest dobry jak na pęknięcie trzewioczaszki i dziś zostaje wypisany ze szpitala, ale to nie oznacza, że będę mógł wrócić do szkoły, zostanę w domu przynajmniej jeszcze dwa tygodnie. Ale niestety dalej nie będę mógł trenować. Będę całymi dniami przykuty do łóżka. Choć jeśli o mnie chodzi mógłbym już normalnie funkcjonować. Od dwóch dni nie mam zawrotów głowy i jedyne co mnie boli to nos, więc moim zdaniem mogłem już dziś iść normalnie do szkoły no ale cóż... Muszę słuchać służby zdrowia. To znaczy oni muszą tak myśleć, bo jak mama będzie wychodzić do pracy to na pewno bebe choć trochę trenować i nikt mi nie może tego zabronić. W sumie to nie tak, że ktokolwiek się o tym dowie. 

Będę musiał jeszcze w domu surowo się ukarać. Muszę również znaleźć sposób na zostanie najlepszym. Na pewno mogę zrobić coś jeszczę. Nie oszukuj się Izuku przegrałeś życie, to tyle. Nie dostanę się do U.A. bez daru. To był mój jedyny cel w życiu, zostanie bohaterem. Ale nie, los miał dla mnie inne plany. Chyba pora to wszystko zakończyć i tak nie jestem potrzebny społeczeństwu do niczego. A jedyna osoba która będzie o mnie pamiętała to moja mama. Czemu znowu o tym myślę?

Ciągle teraz prześladują mnie takie myśli. Czy ja naprawde powinienem się zabić? Czy wtedy będzie lepiej? Dla kogo to wszystko? Czy samobójstwo jest dobry rozwiązaniem? A może powinienem się jeszcze wstrzymać z podjęciem tak ważnej decyzji? Jestem szczerze mówiąc zagubiony. Nie mam wsparcia. Nie mogę nikomu o tym powiedzieć. Czy skrzywdze mocno moja mame jesli skończę moje życie? Czy to naprawde jest jedyne wyjście? Co mam zrobić?

Natłok moich myśli przerwała pielęgniarka która weszła do pokoju.

Pielęgniarka: Jak się dzisiaj czujesz? - Hmmmm... Co mam jej odpowiedzieć? Może coś w rodzaju "chcę się zabić". Nie żartuj sobie Izuku, nikt nie może się dowiedzieć. Jak zawszę, ubieram maskę z uśmiechem.

Izuku: Bardzo dobrze. - No i to chyba powinno wystarczyć, oby nie zadawała mi już więcej pytań. Nie cierpię rozmawiać z ludźmi.

Pielęgniarka: To dobrze, twoja mama będzie za godzinę więc powinieneś się przebrać. - Tak! Nareszcie pozwalają wstać mi z łóżka. Ale się cieszę, że wracam do domu martwiłem się, że faktycznie będę musiał zostać tu tydzień tak jak na początku mówił lekarz. 

Oby mama nie wzięła teraz wolnego od pracy. Mam dużo rzeczy do robienia: treningi, ukaranie się i to najlepiej z kilka razy. A jak mama będzie w domu to nie będę mógł nic zrobić. Ale znając moje szczęście to tak właśnie będzie. Jak ja kocham moje życie... Naprawde coraz bardzie wierze w to, że samobujstwo jest moim jedynym wyjściem. Trochę się boję... Czy to na pewno słuszna decyzja? Czy to na pewno to czego chcę? Ale w sumie jeśli tego nie zrobię to co? Będę do końca życia się męczył i się nienawidził? Czy jest coś co mogę jeszcze zrobić? Czy jest sposób na to bym zyskał jeszcze dar? Co mam robić?

Po jakieś godzinie mama przyjechała i poszliśmy razem w milczeniu do samochodu. Usiadłem na przednim siedzeniu pasażera. Chwile jechaliśmy w milczeniu.

Mama: Rozmawiałam z mamą Bakugo... - Co? Rozmawiał? O nie a co jeśli... Nie, nie, tylko nie to, a co jeśli dowie się prawdy?

Mama: Powiedziałam co Ci się przytrafiło. I trochę się nawet pożaliłam mamie Bakugo, że teraz będziesz musiał ciągle być sam. Bo niestety nie udało mi się załatwić wolnego z pracy. A teraz jeszcze w ten weekend mam wyjazd służbowy. Przepraszam Cię Izuku... - Mama nie powiedziała nic dokładnie o rozmowie z mamą Bakugo więc chyba nadal wierzy w moje kłamstwa. Na szczęście. Szczerze mówiąc to nawet się cieszę, że mama nie dostała wolnego, do tego jeszcze ten wyjazd służbowy. Naprawdę świetnie a już myślałem, że życie mnie nienawidzi.

Mama: I jak z nią rozmawiała to akurat do domu przyszedł Kachan. - Co? NIE! CZYLI MAMA ZNA PRAWDĘ? Czy Kachan się przyznał? Oby nie.

Mama: No i mama kazała mu podejść i chwile rozmawaialiśmy. - Czyli właśnie zniszczyłem sobie kompletnie życie. Mama na pewno wie wszystko... Aż dziwne, że nie krzyczy.

Mama: Powiedziałam mu co ci się stało. I wtedy Bakugo powiedział mi, że strasznie przeprasza bo to on kopnął tę piłkę. - CO! KACHAN STANĄŁ PO MOJEJ STRONIE! Ale dlaczego? W sumie to on mi wcale nie pomógł, po prostu sam sobie uratował tyłek.

Mama: Potem jeszcze chwile rozmawiała z jego mamą i Kachan będzie codziennie po szkole przychodził do ciebie z lekcjami. A jego mama zdeklarował się, że jak wyjadę służbowo to obiady będzie ci przynosić. - O nie, naprawde jednak życie mnie nienawidzi. Największe zło będzie codziennie przez dwa tygodnie przychodzić do mojego domu, o nie. Ja chcę umrzeć. I to tak naprawde przeciez to będzie okropne, zawsze oprócz w czwartku przychodzę do domu przed mamą. Czyli będziemy sami więc albo ja się zabije sam albo on zrobi to za mnie.

Villian DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz