Part 37

957 76 50
                                    

Izuku: Chodź Toga mam dla ciebie małą niespodziankę.

Dabi: Już skończyłeś?

Izuku: Ja dopiero zaczynam... nie wchodzić mi tam ani go nie dotykać. Kurogiri zrobisz portal?

Kurogiri: A gdzie?

Izuku: Najlepiej jak najdalej stąd ale zrób potem nam kolejny za jakieś 10-15 minut żeby wrócić tutaj - Kurogiri zrobił nam portal a ja i Toga przeszliśmy przez niego. Znaleźliśmy się na drugim końcu miasta w ustronnym miejscu.

Toga: To po co mnie tu zabrałeś?

Izuku: Przemień się w niego - podałem jej strzykawkę z krwią Katsukiego.

Toga: Po co?

Izuku: Po prostu to zrób.

Toga: Na dobrze - wzięła ode mnie strzykawkę i przemiła się w Bakugo. Podałem jej telefon.

Toga: Hmm? Nie rozumiem, po co mi to? Mam przecież swój.

Izuku: Głuptasku ty mój kochany to telefon Katsukiego a skoro jesteś teraz nim to odblokuj mi go za pomocą odcisków palców.

Toga: Aaa... ej to w sumie genialne pomysł jest - odblokowała mi telefon, a ja szybko udostępniłem filmy na jego mediach społecznościowych.

Toga: Myślałam, że nie chcesz żeby ktokolwiek to zobaczył.

Izuku: Bo tak było, wstydziłem się ich, ale teraz... teraz już mnie to nie obchodzi i tak wszyscy myślą, że nie żyję, niech ludzie sobie to oglądają a reputacja Bakugo niech ulega zmian, nich będzie znienawidzony przez ludzi.

Toga: Genialny jesteś! - zmieniła się z powrotem w swoją normalną postać. Okręciła się do mnie, chwyciła mnie za policzki i ucałowała w usta. Odwzajemniłem pocałunek a potem wyciąłem kartę z telefonu Bakugo i złamałem ją na pół po czym wyrzuciłem ją gdzieś na ziemię. Następnie upuściłem telefon na ziemię i roztrzaskałem go.

Toga: Woo... fajniutko to wygląda, tak samo będzie wyglądał ta gnida jak z nią skończysz, tak?

Izuku: Dokładnie - po chwili pojawił się portal i przez niego przeszliśmy. A ja zadowolony udałem się do pokoju w którym jest Bakugo. On leżał na podłodze przywiązany do krzesła i widać, że zwija się z bólu a krew leci mu z ust i nosa.

Izuku: I co podoba ci się, prawda? Cudownie pewnie się czujesz co? - usiadłem się zadowolony zaraz koło niego.

Bakugo: Jebnięty jesteś - mówił to głosem pełnym bólu.

Izuku: Haha... no tak, ale spostrzegawczy jesteś... wiesz twoje obelgi nie robią już na mnie wrażenia. Więc gadaj sobie co chcesz - wstałem i odpiąłem kroplówkę od Katsukiego a on od razu poczuł ulgę, ból widocznie zmalał, lecz nie zniknął.

Izuku: To co, teraz może pobawmy się w odgrywanie scenek z życia? Hmm? Ja wciel się w ciebie a ty we mnie i pobawimy się w poniżanie i bicie - rozwiązałem liny przywiązujące go do krzesła, a on bezwładnie się z niego zsunął na podłogę, jest osłabiony i nie ma siły. Idealnie!

Izuku: Ojeku jesteś taki słaby... po prostu idealna okazja żeby teraz cię pobić - kopnąłem go używając daru tak, że zatrzymał się dopiero na ścianie podszedłem do niego i zaczęłam używać na nim jego własnego daru, poniżać go i sprawić mu ogromny ból. Następnie zacząłem go uderzać używając już mojego daru. Na jego ciele zaczęły pojawiać się siniaki i oparzenia a on sam wygląda już jak zwłoki.

Izuku: I co podobało ci się? A pomyśl sobie, że mnie prawie codziennie tak biłeś - nic nie odpowiadał nie ma już siły, leży tylko na podłodze zwinięty, a z nosa i ust leje mu się krew. Leżał tak bez ruchu z 10 minut a ja rozkoszowałem się jego cierpieniem.

Bakugo: Je-Jesteś... jeb-jebańcem... i... co? J-ja teraz zdechnę... a ty... szma-szmato... znów będziesz... ni-nikim - powiedział to z wielkim trudem.

Izuku: Haha... chciałbyś teraz zdechnąć, co? Ale muszę cię zasmucić... nie pozwolę ci na to, za mało jeszcze się nacierpiałeś - nic mi już nie odpowiedział tylko patrzył na mnie przerażonym wzrokiem.

Cieszyłem się. To takie satysfakcjonujące. Wziąłem preparat i polałem trochę jego rany zaraz po tym wlewając mu trochę do gardła. Gdy on zaczynał odzyskiwać siły ja w tym czasie przykułem jego ręce łańcuchami do wystających z podłogi metalowych kół. Usiadłem się na naprzeciwko niego i patrzyłem jak z każdą chwilą odzyskuje siły. Po zagojeniu się ran zaczął szarpać się z całych sił próbując uwolnić ręce.

Izuku: Fajnie ci tak co? Taki bezradny. Przestraszony... i jeszcze torturowany przez swoją ofiarę... Powiedz jak się czujesz... no dalej, mów...

Bakugo: ZAMKNIJ SIĘ JEBAŃCU PIERDOLONY!

Izuku: Jak ty się odzywasz? Chcesz znów karę?

Bakugo: Proszę bardzo skurwisynie!

Izuku: Proszę bardzo wedle życzenia.

Podszedłem do niego z wiaderkiem wody pociągnąłem go za włosy tak, że był zmuszony usiąść i zacząłem zanurzać jego głowę w wodzie. Gdy widziałem, że brakuje mu powietrza i już się topi wyciągnąłem jego głowę on zaczął kaszleć i wypluwać wodę. A następnie zaczął łapczywie nabierać w płuca powietrze, gdy jego oddech się unormował znów wepchnąłem mu głowę do wiadra. Zadowolony patrzyłem znów jak się topi a następnie wyciągnąłem jego głowę pozwalając mu oddychać. Bawiłem się z nim tak przed dłuższy czas aż znów nie wyglądał jak trup, zupełnie bez energii. Rzuciłem go na podłogę i mocno kopnąłem sprawiając mu jeszcze większy ból.

Izuku: Fajnie ci tak? Prawda? Pomyśl sobie jak ja się czułem jak ty mnie podtapiałeś w kiblach w szkole.

Bakugo: Szmata - cicho wymamrotał pod nosem.

Izuku: Co? Jeszcze mnie masz energię mnie obrażać? W porządku... - wysunąłem ostrze z buta i zacząłem jeździć po jego skórze na brzuchu w miejscu gdzie podwinęła mu się koszulka.

Na początku robiłem drobne zadrapania ale potem zacząłem wbijać ostrze coraz to głębiej. Katsuki znów zaczął zwijać się z bólu. Jaki piękny widok. Nagle wepchałem ostrze głęboko w jego brzuch. Krzyknął z bólu a ja wyciągnąłem nóż i schowałem ostrze z powrotem w środek buta. Krew zaczęła się lać robiąc małą kałuże, a Katsuki zaczął odpływać. Patrzyłem przez chwile jak jest w tej agonii aż znów wziąłem preparat i zacząłem lać go po ranie a ona zaczęła się zagajać. Popatrzyłem na jego twarz i chwyciłem go za podbródek po czym uderzyłem go w twarz a potem uderzyłem jego głową o podłogę na tyle mocno, że stracił przytomność. 

Villian DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz