Izuku: Chodź Toga mam dla ciebie małą niespodziankę.
Dabi: Już skończyłeś?
Izuku: Ja dopiero zaczynam... nie wchodzić mi tam ani go nie dotykać. Kurogiri zrobisz portal?
Kurogiri: A gdzie?
Izuku: Najlepiej jak najdalej stąd ale zrób potem nam kolejny za jakieś 10-15 minut żeby wrócić tutaj - Kurogiri zrobił nam portal a ja i Toga przeszliśmy przez niego. Znaleźliśmy się na drugim końcu miasta w ustronnym miejscu.
Toga: To po co mnie tu zabrałeś?
Izuku: Przemień się w niego - podałem jej strzykawkę z krwią Katsukiego.
Toga: Po co?
Izuku: Po prostu to zrób.
Toga: Na dobrze - wzięła ode mnie strzykawkę i przemiła się w Bakugo. Podałem jej telefon.
Toga: Hmm? Nie rozumiem, po co mi to? Mam przecież swój.
Izuku: Głuptasku ty mój kochany to telefon Katsukiego a skoro jesteś teraz nim to odblokuj mi go za pomocą odcisków palców.
Toga: Aaa... ej to w sumie genialne pomysł jest - odblokowała mi telefon, a ja szybko udostępniłem filmy na jego mediach społecznościowych.
Toga: Myślałam, że nie chcesz żeby ktokolwiek to zobaczył.
Izuku: Bo tak było, wstydziłem się ich, ale teraz... teraz już mnie to nie obchodzi i tak wszyscy myślą, że nie żyję, niech ludzie sobie to oglądają a reputacja Bakugo niech ulega zmian, nich będzie znienawidzony przez ludzi.
Toga: Genialny jesteś! - zmieniła się z powrotem w swoją normalną postać. Okręciła się do mnie, chwyciła mnie za policzki i ucałowała w usta. Odwzajemniłem pocałunek a potem wyciąłem kartę z telefonu Bakugo i złamałem ją na pół po czym wyrzuciłem ją gdzieś na ziemię. Następnie upuściłem telefon na ziemię i roztrzaskałem go.
Toga: Woo... fajniutko to wygląda, tak samo będzie wyglądał ta gnida jak z nią skończysz, tak?
Izuku: Dokładnie - po chwili pojawił się portal i przez niego przeszliśmy. A ja zadowolony udałem się do pokoju w którym jest Bakugo. On leżał na podłodze przywiązany do krzesła i widać, że zwija się z bólu a krew leci mu z ust i nosa.
Izuku: I co podoba ci się, prawda? Cudownie pewnie się czujesz co? - usiadłem się zadowolony zaraz koło niego.
Bakugo: Jebnięty jesteś - mówił to głosem pełnym bólu.
Izuku: Haha... no tak, ale spostrzegawczy jesteś... wiesz twoje obelgi nie robią już na mnie wrażenia. Więc gadaj sobie co chcesz - wstałem i odpiąłem kroplówkę od Katsukiego a on od razu poczuł ulgę, ból widocznie zmalał, lecz nie zniknął.
Izuku: To co, teraz może pobawmy się w odgrywanie scenek z życia? Hmm? Ja wciel się w ciebie a ty we mnie i pobawimy się w poniżanie i bicie - rozwiązałem liny przywiązujące go do krzesła, a on bezwładnie się z niego zsunął na podłogę, jest osłabiony i nie ma siły. Idealnie!
Izuku: Ojeku jesteś taki słaby... po prostu idealna okazja żeby teraz cię pobić - kopnąłem go używając daru tak, że zatrzymał się dopiero na ścianie podszedłem do niego i zaczęłam używać na nim jego własnego daru, poniżać go i sprawić mu ogromny ból. Następnie zacząłem go uderzać używając już mojego daru. Na jego ciele zaczęły pojawiać się siniaki i oparzenia a on sam wygląda już jak zwłoki.
Izuku: I co podobało ci się? A pomyśl sobie, że mnie prawie codziennie tak biłeś - nic nie odpowiadał nie ma już siły, leży tylko na podłodze zwinięty, a z nosa i ust leje mu się krew. Leżał tak bez ruchu z 10 minut a ja rozkoszowałem się jego cierpieniem.
Bakugo: Je-Jesteś... jeb-jebańcem... i... co? J-ja teraz zdechnę... a ty... szma-szmato... znów będziesz... ni-nikim - powiedział to z wielkim trudem.
Izuku: Haha... chciałbyś teraz zdechnąć, co? Ale muszę cię zasmucić... nie pozwolę ci na to, za mało jeszcze się nacierpiałeś - nic mi już nie odpowiedział tylko patrzył na mnie przerażonym wzrokiem.
Cieszyłem się. To takie satysfakcjonujące. Wziąłem preparat i polałem trochę jego rany zaraz po tym wlewając mu trochę do gardła. Gdy on zaczynał odzyskiwać siły ja w tym czasie przykułem jego ręce łańcuchami do wystających z podłogi metalowych kół. Usiadłem się na naprzeciwko niego i patrzyłem jak z każdą chwilą odzyskuje siły. Po zagojeniu się ran zaczął szarpać się z całych sił próbując uwolnić ręce.
Izuku: Fajnie ci tak co? Taki bezradny. Przestraszony... i jeszcze torturowany przez swoją ofiarę... Powiedz jak się czujesz... no dalej, mów...
Bakugo: ZAMKNIJ SIĘ JEBAŃCU PIERDOLONY!
Izuku: Jak ty się odzywasz? Chcesz znów karę?
Bakugo: Proszę bardzo skurwisynie!
Izuku: Proszę bardzo wedle życzenia.
Podszedłem do niego z wiaderkiem wody pociągnąłem go za włosy tak, że był zmuszony usiąść i zacząłem zanurzać jego głowę w wodzie. Gdy widziałem, że brakuje mu powietrza i już się topi wyciągnąłem jego głowę on zaczął kaszleć i wypluwać wodę. A następnie zaczął łapczywie nabierać w płuca powietrze, gdy jego oddech się unormował znów wepchnąłem mu głowę do wiadra. Zadowolony patrzyłem znów jak się topi a następnie wyciągnąłem jego głowę pozwalając mu oddychać. Bawiłem się z nim tak przed dłuższy czas aż znów nie wyglądał jak trup, zupełnie bez energii. Rzuciłem go na podłogę i mocno kopnąłem sprawiając mu jeszcze większy ból.
Izuku: Fajnie ci tak? Prawda? Pomyśl sobie jak ja się czułem jak ty mnie podtapiałeś w kiblach w szkole.
Bakugo: Szmata - cicho wymamrotał pod nosem.
Izuku: Co? Jeszcze mnie masz energię mnie obrażać? W porządku... - wysunąłem ostrze z buta i zacząłem jeździć po jego skórze na brzuchu w miejscu gdzie podwinęła mu się koszulka.
Na początku robiłem drobne zadrapania ale potem zacząłem wbijać ostrze coraz to głębiej. Katsuki znów zaczął zwijać się z bólu. Jaki piękny widok. Nagle wepchałem ostrze głęboko w jego brzuch. Krzyknął z bólu a ja wyciągnąłem nóż i schowałem ostrze z powrotem w środek buta. Krew zaczęła się lać robiąc małą kałuże, a Katsuki zaczął odpływać. Patrzyłem przez chwile jak jest w tej agonii aż znów wziąłem preparat i zacząłem lać go po ranie a ona zaczęła się zagajać. Popatrzyłem na jego twarz i chwyciłem go za podbródek po czym uderzyłem go w twarz a potem uderzyłem jego głową o podłogę na tyle mocno, że stracił przytomność.
CZYTASZ
Villian Deku
ActionŻycie jest coraz trudniejsze...Jak mam sobie dalej radzić? Skutecznie przez te wszystkie lata wmawiano mi że jestem nikim...że trudno uwierzyć mi że jest inaczej... Opowieść ta przedstawiać będzie powody oraz emocje które pchnęły Deku do zastania...