Part 8

2.1K 132 40
                                    

Postać kobiety zbliżyła się do mnie, było zbyt ciemno żebym mógł dostrzec jej twarz. Do momentu kiedy podeszła do światła. Miała jasne blond włosy upięte w dwa koki i grzywkę. Jej twarzy wyglądała nawet przyjaźnie. Podeszła do mnie i przykucnęła. Chwyciła mnie za rękę, w miejsce gdzie chciałem wbić strzykawkę potem przybliżyła ją do swojej twarzy i się jej przyjrzała. Potem zabrała mi strzykawkę i zaczęła przyglądać się jej.

Dziewczyna: Biedactwo chce się zabić ale nie umie? Nie martw się pomogę Ci. - mówiła szeptem, w jej głosie było słychać troskę połączoną z czymś dziwnym, z czymś czego nie umiem nazwać.

Dziewczyna: Widać, że nie doświadczony jesteś... Ta dawka jest za mała... Źle byś się poczuł a po chwili by ci przeszło... - Zaczynam się jej bać, skąd ona ma taką wiedzę... Niech ona już sobie idzie... Proszę...

Dziewczyna: Ale nie martw się... Mogę zabić cię inaczej... - Ta dziewczyna mnie przeraża. Wyciągnęła noże. Czy ona na prawdę mnie zabije? Boję się... Nie chce... Nie ja... ja właśnie tego chcę, nie umiem się zabić to przynajmniej ktoś mnie zabije. Przykłada mi nóż do gardła.

Dziewczyna: Aż szkoda mi cię zabijać... Jesteś taki słodki... pokrzywdzony... twoje ręce mają mnóstwo blizn i ran od cięcia się... Na pewno masz ciekawą historię co mały? Co cię takiego spotkało, że chcesz śmierci? - ostrze noża coraz bardziej przybliżało się do mojego gardła... Nagle z cienia wyłoniła się następna zakapturzona postać.

Postać: Toga ile razy mam ci mówić żebyś niczego nie dotykała... - na jego słowa dziewczyna speszyła się odsuwając się ode mnie.

Toga: Ale... ale... ja... tylko chcę pomóc temu słodziakowi... biedactwo nie umie się zabić... - Co tu się dzieje coraz bardziej się boję...

Zakapturzona postać: Zostaw to i idziemy... - mówi oschłym głosem... Kim oni są?

Toga: Ej... No ale ja chce zabić tego słodziaka... no proszę... A jak nie zabić to chociaż daj mi go przygarnąć... proszę - czego ta dziewczyna ode mnie chce?

Zakapturzona postać: Nie, idziemy... - Zaczyna odchodzić a dziewczyna podąża za nim... Ale czemu miała mnie zabić... co teraz ze mną, sam nie dam rady...

Izuku: Proszę poczekajcie, nie idźcie... proszę... Ja nie umiem żyć normalnie... ale też nie umiem się zabić. Proszę pomóżcie mi - Izuku co ty wyprawiasz? Czy to był dobry plan? Dziewczyna odwraca się do mnie a chłopaka zatrzymuje się w miejscu.

Dziewczyna: UUuuuu... Odważnie... Już cię lubię. Tomura zabierzemy go ze sobą proszę... Lidze przyda się nowy rekrut, proszę... - Co, o czym ona mówi?

Tomura: Nie, nie przyda się nam nie biorę do zespołu takich pizd... to nawet nikogo skrzywdzić nie będzie umiało. Poza tym to zwykły gówniarz, któremu za chwilę się odechce umierać i wróci do swojego cudownego, normalnego życia. Zapominając, że chciał się zabić... więc definitywnie nie, nie bierzemy tej szumowiny ze sobą - Ten chłopak jest przerażający, ale nie mogą mnie tu zostawić, proszę nie...

Izuku: Jestem Izuku Midoriya od dzieciństwa jestem prześladowany, bity i poniżany. Mój ojciec mnie zostawił, mama ciągle w pracy a ja marzę tylko o tym by zostać bohaterem. Zarzynam się treningami, rezygnuje z spania, z nauki ze wszystkiego żeby ćwiczyć i dostać się do U. A. Pomimo moich wysiłków nie otrzymuje efektów a wszystko dlatego, że nie mam daru... Jestem szumowiną społeczeństwa, nie mogę na siebie patrzeć. Jedyne o czym teraz marzę to o tym żeby już nie czuć tego bólu... Chciałbym żeby chociaż raz moi prześladowcy poczuli to samo co ja, ale jestem za słaby... Więc proszę zabijcie mnie bo sam nie potrafię, jestem do niczego... proszę... - zacząłem płakać przed tą dwójką. Nie wiem dlaczego im to powiedziałem... Chłopak podszedł do mnie i nogą przydusił mnie do muru budynku.

Tomura: Zwykła z ciebie szumowina, tak łatwo chcesz się poddać... Żenada... nie dziwię się, że niczego nie osiągnąłeś skoro ciągle się poddajesz. A teraz co, chcesz się zabić żeby nie mieć problemów? Życie to jeden wielki problem nie jest ani trochę przyjemne. Każdego dnia trzeba walczyć o swoje... Ale skoro ty wybrałeś już wygodę i chcesz się zabić to wypruje z ciebie flaki, nawet nie umiesz sobie wstrzyknąć tej jebanej trucizny... Najlepiej teraz się zabić i zostawić twoich wrogów z satysfakcją, że udało im się cię wykończyć. Gratulację. - Ton jego głosu jest przerażający ale ma rację. Nie mogę dać wszystkim tej przysługi, nie mogę się zabić. Muszę żyć i zrobić im na złość.

Izuku: Masz rację... jestem do niczego i tak chciałem uciec od tego wszystkiego. Masz rację muszę zemścić się na nich wszystkich, proszę naucz mnie jak. Proszę, zrobię wszystko co będziecie chcieli, tylko mnie nie zostawiajcie. Będę na każde wasze zawołanie, zrobię wszysko co rozkażecie, proszę... - Izuku co ty wyprawiasz?! To chyba nie jest dobry pomysł.

Chłopak przestał przyduszać mnie noga, odwrócił się do mnie plecami i zrobił kilka kroków do przodu.

Tomura: Możesz go wziąć Toga. - mówi trochę oschłym głosem. Dziewczyna radośnie do mnie podchodzi i chwyta mnie za rękę podnosząc mnie z ziemi. Potem mocniej chwyta mnie za rękę i ciągnie za chłopakiem. Po co ja to robiłem? Boję się ich. Czy podjąłem odpowiednia decyzja? Szliśmy dość długo przez mało zaludnione dzielnice. Nikt nic nie mówił, co było dla mnie chyba jeszcze bardziej przerażające niż kiedy do mnie mówili. Nigdy nie byłem w tych stronach miasta. Z każdym krokiem coraz bardziej się boję. Mam teraz mnóstwo wątpliwości.

W końcu doszliśmy do jakiegoś budynku. Chłopak który szedł przede mną otworzył drzwi nogą i wszedł, za nim poszła dziewczyna która wciąż trzymała mnie mocno za rękę. Gwałtownie mnie pociągnęła tak, że prawie się przewróciłem. Zaczęliśmy schodzić w dół wąskimi schodami. Na dole było widać światło. Gdy już zeszliśmy chłopak znów otworzył kolejne drzwi. Weszliśmy do środka.

W pomieszczeniu były jeszcze dwie inne osoby. Jedna z nich siedziała na czarnej kanapie. Miała czarne włosy a twarz i ręce mocno poparzone. Druga postać natomiast stała i wyglądała jak czarny dym. W pokoju oprócz kanapy był też stolik. Po drugiej stronie stała szklana półka wypełniona alkocholami. a przed nią wysoki i długi stół z krzesłami, przypominał trochę ladę barmana. 

Villian DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz