Part 1

5.2K 220 52
                                    

Kolejny dzień. Kolejna lekcja.

Koniec lekcji oznacza również koniec gnębienia ze strony Katsukiego. Moje życie jest naprawdę monotonne. Lekcja, gnębienie, lekcja i znów gnębienie. A to wszystko spowodowane tym, że mój dar jeszcze się nie ukazał. Ale to mnie nie zniechęciło do dostania się do najlepszej szkoły dla bohaterów U.A.

Bakugo: Co tam Deku. - Katsuki wyrwał mi torbę, po czym wysypał z niej całą zawartość.

Nie miałem siły stawiać się mu po raz kolejny, więc po prostu zacząłem zbierać moje rzeczy. Jednak Kachan nie odpuszczał i znów użył na mnie swojego daru.

Znów wracam do domu lekko poparzony.

Od lat dzieje się to samo. Mam już tego wszystkiego dość, jednak pokazanie mojej słabości zmotywowało by go jeszcze bardziej do kontynuowania zatruwania mi życia.

Po powrocie do domu po raz kolejny będę musiał okłamywać moją mamę, mówiąc, że wszystko jest w porządku. No cóż muszę dać radę.

Wchodzę do domu. Mama czeka już na mnie z obiadem. Nie lubię jeść obiadów w domu. Nie chodzi o to, że moja mama źle gotuje czy coś w tym rodzaju, tylko obiady to czas zadawania pytań. Oczywiście na większość muszę odpowiadać wymijając trochę prawdę. Co bardzo mnie męczy bo nie znoszę kłamstwa. Muszę znów przybrać mój udawany uśmiech, żeby myślała że wszystko w porządku.

Izuku: Cześć Mamo. - Nie znosze udawania, że jestem szczęśliwy ale co innego mam zrobić?

Mama: O Izuku już przyszłeś, to dobrze obiad jest już prawie gotowy. - Szczerze podziwiam mamę, chodzi do pracy do tego zajmuje się domem i zawsze stara się, żeby po szkole czekał na mnie ciepły posiłek.

Idę do łazienki umyć ręce i znów w lustrze nad kranem widzę siebie. Nie znosze swojego odbicia czuje do siebie pewnego rodzaju obrzydzenie. Jestem tak słaby, że nie umiem się nawet nikomu postawić, i ja chcę zostać bohaterem numer jeden. Wzdycham głośno po czym spłukuje pianę z moich rąk i znów zerkam w lustro z nienawiścią w oczach. Może jak dostanę się do wymarzonej szkoły nie będę dla siebie taki okrutny. Może nawet polubię siebie. Marzenia marzeniami ale ja muszę wracać na ziemię i znów założyć moją uśmiechniętą maskę. Znów wzdychając ciężko wychodzę z łazienki i zgaszam światło oraz zamykam drzwi. Idę do kuchni. Oby dziś mama nie zadawała dużo pytań. Siadam przy stole a miska z zupą już na mnie czeka. Mama siedzi naprzeciwko mnie ze swoim obiadem.

Mama: I jak tam Izuku było dziś w szkole? - O nie znów zaczynają się pytania. Do tego zaczyna z moim ulubionym. Jak w szkole? I co, znowu mam powiedzieć, że wszystko jest dobrze? W sumie i tak nie mogę powiedzieć nic innego. Bo nie powiem jej przecież, że od przynajmniej 4 lat nie chce chodzić do szkoły i, że regularnie jestem gnębiony.

Izuku: U mnie mamuś po staremu jak zawsze dobrze. - I znowu kłamie muszę pośpieszyć się z obiadem, im szybciej skończe tym mniej bedzie miała czasu żeby zadawać mi pytania.

Mama : To dobrze ciesze się, że tak dobrze dajesz sobie radę. - No to znowu mama wierzy w moje kłamstwa, super, świetnie, ale się nienawidze. No cóż teraz pora na mój udawany uśmieszek.

Mama: Dawno nikt do ciebie nie przychodził. Może zaprosisz Bakugo na weekend? Zawsze byliście przyjaciółmi. - Co? Co właśnie mama powiedziała, mam ściągnąć tego potwora do domu. I co jeszcze. Od Razu trumnę muszę sobie kupić. No ale jak mam to powiedzieć żeby mama myślała że dalej się lubimy ale żeby go tu nie zapraszać?

Izuku : Oj no nie wiem mamuś, Kachan ostatnimi czasami jest naprawde zajęty. Wiesz, może i mamy jeszcze prawie pół roku do końca szkoły ale on też chce się dostać do U.A. i też codziennie trenuje więc raczej nie znajdzie czasu... - Oby uwierzyła w to kłamstwo.

Mama: Ooo... Czyli Bakugo też ciągle trenuje tak jak ty? No dobrze skoro tak, to masz racje, że raczej nie przyjdzie. To może kogoś innego zaprosisz? - O nie, a już myślałem, że mi się udało.

Izuku: A mógłbym zamiast tego iść jutro z kolegami po szkole na spacer a potem na obiad? Bo w sumie miałem nawet cię o to zapytać bo dostałem zaproszenie. - No to chyba jakoś z tego wybrnąłem. Mam taką nadzieje. Ale to nie zmienia tego, że znów strasznie okłamałem mamę.

Mama : Jasne, że możesz iść. - Dobra muszę szybko kończyć jedzenie zanim zacznie dopytywać się z jakimi kolegami się umówiłem.

Szybko dokończyłem obiad, wstałem i pozmywałem po sobie.

Izuku: To ja mamo idę się przebrać a potem wychodzę biegać. - No to teraz idę biegać, potem wracam do domu i zostanie tylko odrabianie lekcji. Super, kolejny mój dzień wygląda tak samo.

Mama: Nie przemęczasz się Izuku? Od dobrych 3 miesięcy ciągle tylko trenujesz i biegasz. Nie masz czasu już na nic, lekcje robisz póżno i kładziesz się spać o jeszcz puźniejszych porach. Zaczynam się o ciebie martwić. Teraz to nawet czasu dla mnie nie znajdujesz jedyne co cię widzę i rozmawiam to przy obiedzie. - No nie... Naprawdę? I co tu odpowiedzieć...

Izuku: Niepotrzebnie się martwisz mamusiu. Wszystko jest dobrze. Odpowiada mi mój tryb życia. - Jeszcz ją przytule i powinna dać mi spokój. Podchodzę, przytulam mamę a potem w pośpiechu udaje się do pokoju żeby nie zadawała żadnych innych pytań.

Mój pokój przypomina trochę świątynie poświęconą w całości dla All Mighta. No ale co mam poradzić, jest moją jedyną motywacją w życiu.

Przebieram się szybko w strój sportowy i wybiegam z pokoju. W pośpiechu ubieram buty, żeby mama nie zdążyła zadać żadnych innych pytań. I wychodzę z domu.

Biegam do czasu, aż się nie ściemni. No i przy okazji do czasu kiedy mama pójdzie na nocną zmianę. Czyli muszę biegać przynajmniej do 22.

Wróciłem do domu po 10 w nocy. Mamy już nie było. Wykąpałem się zjadłem kolację i zrobiłem sobie herbatę. Następnie udałem się do pokoju odrabiać lekcje. Mam dziś do napisania referat więc jeśli wszystko pójdzie dobrze będę mieć ponad 3 godziny spania. Rano muszę wcześnie wstawać żeby zdążyć jeszcze potrenować zanim pójdę do szkoły. Niestety nie wszystko poszło po mojej myśli, gdy skończyłem lekcje zorientowałem się, że zostały mi niecałe dwie godziny snu. W pośpiechu myję zęby i kładę się spać.


Villian DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz