Part 6

2.1K 141 37
                                    

Po jakiejś godzinie dotarłem do domu. W sumie ucieszyłem się, że wróciłem, że jestem u siebie. Mama przytuliła mnie znów ten cudowny sposób który uwielbiałam. I udała się do pracy. Dopiero gdy wyszła, zdałem sobie sprawę, że niedługo czeka mnie koszmar. Zacząłem się bać na samą myśl, że za jakieś trzy godziny Bakugo przyjdzie. Cały wystraszony nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić więc zacząłem sprzątać dom co okazało się złym pomysłem, ponieważ zawroty głowy wróciły więc postanowiłem położyć się w swoim pokoju. Nie wiem kiedy zasnąłem.

Obudził mnie trzask drzwi. Byłem zdziwiony bo pamiętam, że na pewno je zamykałem. Może mama już przyszła. Zerkam na zegarek. Nie to nie możliwe jest za wcześnie. Chwila a co jeśli to... o nie chyba przyszedł ale drzwi były zamknięte. Dobrze Izuku nie denerwuj się, nawet nie wiesz czy to na pewno on.

Bakugo: GDZIE JESTEŚ DEKLU? ZDECHŁEŚ? OBY TAK. - O nie jednak to on. Powoli wstaje i idę w stronę korytarza. Widzę zirytowanego Kachana opierającego się o ścianę w holu.

Izuku: Kachan? Jak wszedłeś? - Na prawdę się boje, jak mu się udało tu wejść?

Kachan: TWOJA GŁUPIA MATKA DAŁA MI KLUCZE. IDIOTO. - Co? Mama? Dlaczego? Przecież on teraz może w każdej chwili wejdź do domu i mi coś zrobić. Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, ponieważ podszedł bliżej i rozsypał kartki.

Kachan: To są twoje lekcje. - No przynajmniej w ogóle mi je dał bo obawiałem się, że będę mieć zaległości. Gdyż nie spodziewałem się po Bakugo, że faktycznie może przynieść mi lekcje. Podszedłem i kucnąłem, aby pozbierać kartki z kserokopiami. W tym momencie Bakugo kopnął mnie w brzuch. Ale zrobił to jakoś dziwnie delikatniej niż zwykle. Jakby obawiał się, że może mi coś zrobić.

Izuku: Na prawdę musisz mnie ciągle bić? - Boże mam dość tego chłopaka. Ciągle mnie tylko bije i obraża. No ale przynajmniej dziś nie robi tego tak mocno.

Kachan: Tylko ci przypominam deklu kto tu rządzi! - No tak, tak... Super... mam go dość po dziesięciu minutach, a ten koszmar będzie trwał dwa tygodnie. Świetnie.

Kachan: No, no, nie myślałem że można cię pochwalić idioto... ale widać że dobrze cię wytresowałem... Grzeczny piesek nie wydał pana. - Wcale tak tego nie widzę, nie uratowałem ciebie od konsekwencji, ja po prostu musiałem kłamać i cię nie wydać Bakugo. Bo gdybym tego nie zrobił wyszedł by na kłamcę i zraniłbym mamę. Pozbierałem wszystkie rozrzucone kartki z podłogi. Po czym wstałem. Bakugo do mnie podszedł chwycił mnie za bluzkę i przydusił do ściany.

Kachan: To teraz piesek zrobi za mnie lekcje! - Aha... świetnie...

Izuku: Dobrze tylko mnie już nie szarp... - No to znowu straciłem godność. Poszliśmy do jadalni do dużego stołu zacząłem odrabiać za niego lekcje. Kachan w tym czasie robił coś na telefonie.

Po godzinie odrobiłem mu już lekcje. Podałem mu zeszyty.

Izuku: To teraz już możesz sobie iść. - Oby po prostu stąd poszedł...

Kachan: NIE BĘDZIESZ MI ROZKAZYWAĆ DEKU! GDYBY ODE MNIE TO ZALEŻAŁO TO WCALE BYM TU NIE PRZYLAZŁ ALE MATKA KAZAŁA MI TU SIEDZIEĆ PRZYNAJMNIEJ 2 GODZINY. WIĘĆ TERAZ ZAMKNIJ MORDE I BĄDŹ CICHO. - O nie na prawdę musi tu jeszcze być...? Dlaczego? Czy to jest kara za moje grzechy? Na prawdę nie wiem czy mi się tylko tak wydaje ale życie ostatnio daje mi same powody to tego aby jednak to wszystko zakończyć.

Wstałem od stolika. Chcę iść do pokoju i tam posiedzieć przez godzinę żeby Kachan mnie nie widział i żeby nie chciał mi czegoś zrobić. Szybkim krokiem udaje się do pokoju. Zamykam za sobą drzwi i modlę się żeby nie zachciało mu się tu przyłazić. Mija jakieś piętnaście minut. Skoro nie przyszedł do tego czasu to jest duże prawdopodobieństwo że już nie przyjdzie. Jednak nie miałem racji. Po kolejnych dziesięciu minutach przyszedł. Znowu mnie obrażał i trochę poszturchiwał ale nie tak mocno jak zawsze widać, że boi się po ostatnim razie mocniej mnie uderzyć. W sumie to nie było aż tak straszne jak akcje w szkole. A przynajmniej tak myślałem. Do czasu gdy wziął jedną z moich ukochanych figurek kolekcjonerskich z All Mightem. Gdy zobaczył moje poruszenie i lekką złość na mojej twarzy z powodu dotknięcia figurki, zaczął drugą ręką robić małe wybuchy które zbliżał do figurki. Wiedziałem, że nic go nie powstrzyma od zniszczenia figurki. Postanowiłem nawet się nie odzywać żeby nie prowokować go do dalszych działań. Nie wiem czy to w czymś pomoże... Gdy figurka miała ulec zniszczeniu usłyszeliśmy trzask drzwi. A po jakieś minucie mama zajrzała do pokoju.

Mama: O Bakugo jeszcze jesteś. - Nie pamiętam kiedy ostatnio tak się cieszyłem z widoku mamy. Bakugo nie nie odpowiedział, miał znudzoną minę.

Izuku: Cześć mamuś. Właśnie pokazuje Kachanowi figurki z All Mightem. - Dlaczego ja tak kłamie? Czasem szczerze mówią tego nawet nie kontroluje. Mama pokiwała głową i wyszła z pokoju. Bakugo po chwili też znudzony poszedł wziął plecak ubrał buty i wyszedł. Na szczęście demon opuścił dom.

Mama: IZUKU CHOĆ NA OBIAD! - O nie znowu zacznie się zadawanie pytań. No nic to i tak jest lepsze od przebywania z Kachanem. Wyszedłem z pokoju i poszedłem do łazienki by umyć ręce. Następnie usiadłem się przy stole. Mama podała mi obiad, po czym usiadła się naprzeciwko mnie jak to zwykle robiła. Dziś nie było za dużo pytań mama wyglądała na naprawdę zmęczoną wiec po obiedzie poszła spać.

Kachan codziennie przychodził po szkole i mnie gnębił, zaczął też coraz mocniej mnie bić i niszczyć ważne dla mnie rzeczy. Oczywiście codziennie odrabiałem za niego wszystkie lekcje. Czułem się nic nie wart... Okropnie się czuje. Gorszy od wszystkich, nie potrzebny nikomu. Boje się każdego dnia. Boje się tego, że ktoś może się dowiedzieć. Boję się żyć. Nie wiem co robię źle. Jak mogę zacząć żyć na prawdę. Jak mogę zdobyć szacunek innych? Dlaczego nie umiem się dopasować? Co robię źle?

Villian DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz