Dabi: DEKU! - wtedy się otrząsnąłem i wypuściłem noże z dłoni. Wokół mnie leżało około 20 martwych ciał bohaterów ale ja tak wpadłem w trans i nie wiedziałem co robiłem, że zacząłem krzywdzić Dabiego. Nożem zraniłem jego poparzoną skórę na rękach.
Dabi: W porządku młody? - wyrwał mnie z zamyślenia a ja przerażony spojrzałem na niego.
Izuku: Nie wiem... Może wracajmy już... Okej?
Dabi: Jak chcesz pogadać to się nie krępuj.
Izuku: Nie! Nie chce chodźmy już, dobra?
Dabi: Okej... Okej... Ale się na mnie nie wkurzaj.
Poszliśmy z powrotem do naszej kryjówki a ja nie gadając z nikim udałem się do pokoju i położyłem się na łóżko. Co się właściwie dziś stało? Dlaczego skrzywdziłem Dabiego? Czy ja całkiem straciłem już człowieczeństwo? Jestem teraz zwykłym potworem? Dlaczego nie potrafiłem się opanować i zraniłem Dabiego? Co się dzieje. Izuku ogarnij się nie zatracaj ostaniem ludzkiej cząstki w sobie. Pełen przemyśleń i wątpliwości zasnąłem.
Przez kolejny tydzień codziennie zabijałem bohaterów. Zaczynałem mieć z tego powodu ogromy rozgłoś. Byłem praktycznie wszędzie w mediach jako poszukiwany morderca. Wszyscy żyli w nie pokoju, a niektórzy bohaterowie zaczęli się wykruszać i rezygnować ze służby. Wśród innych grup przestępczych dostałem autorytet ponieważ przeze mnie nie zwracano na mich uwagi i robili co chcieli. Dostałem również dużo propozycji współpracy od innych złoczyńców ale wszystkich wyśmiewałem i również zabijałem bo nie wiem czy w przyszłości nie byliby zagrożeniem dla Ligi. Siedziałem właśnie na kapanie z Togą na kolanach przytulającą mnie, a ja popijałem ze szklanki razem z Tomurą. Nagle z impetem dziw się otworzyły i wleciał Dabi.
Dabi: NIE UWIERZYĆIE KURWA CZEGO SIĘ DOWIEDZIAŁEM!
Shigaraki: Czego?
Dabi: Musisz uważać Deku. Bohaterowie współpracując z laboratoriami stworzyli sposób na odebranie twojego daru i teraz w planach moją złapanie ciebie aby zabrać ten dar - ta informacja wywołała ogromne poruszenie wśród nas ale ja postu po cichu nie słuchając nikogo wstałem i wyszedłem idąc do swojego pokoju. Usiadłem się na łóżko i schowałem na chwile twarz w ręce.
Eh... I co teraz? Czy oni fatycznie są w stanie mnie złapać? Co się stanie jak to zrobią? Pogrążyłem się w tych paskudnych myślach. Aż nagle wstałem i bez zastanowienia wyszedłem na dwór. Udałem się na dość zaludnioną ulice i poczekałem aż te szmaty przyjdą. Ja im pokaże kurwa. No na pewno mnie złapiecie. Nie musiałem długo czekać bo po jakiś 4 minutach już zaczęli się pojawiać. I fatycznie zmienili swoją taktykę teraz już nie wchodzą ze mną w bezpośrednią walkę lecz naprawdę zachowują się jakby chcieli mnie złapać niczym hycle bezdomnego psa. Z przyjemnościom ich wszystkich zabiłem i z radościom zastawiałem za sobą krwawe ślady czkając aż inne przydupasy przyjdą i będę mógł jeszcze się bawić.
Nagle pod moimi stopami pojawił się portal wyglądał jak Kurogirego ale zmarłem... Co jeśli to bohater! Przerażony wpadłem do niego i szykowałem już zacząłem szykować się do obrony. Jednak nie pomyliłem się. Był to na szczęście Kurogiri.
Tomura: POJEBAŁO CIE?! CO PRZED CHWILĄ POWIEDZIAŁ DABI? CO?! ŻE JAKI MUSISZ BYĆ? OSTROŻNY, KURWA! OSTROŻNY! POLUJĄ NA CIEBIE TY JEDBANY IDIOTO! W OGÓLE POMYŚLAŁEŚ CO SIĘ STANIE JAK CIĘ ZŁAPIĄ, CO?! OCZYWIŚCIE, ŻE NIE KURWA NIGDY MNIE NIE SŁUCHASZ I ZAWSZE ROBISZ PO SWOJEMU ALE JA MAM TEGO DOŚC ROZUMIESZ?! NIE ROBIE TEGO ŻEBY ZROBIĆ CI NA ZŁOŚĆ TYLKO DLATEGO, ŻE SIĘ MARTWIĘ! OK? BO MI NA TOBIE ZALEŻY CZY COŚ... JESTEŚ JEDNYM Z NAS I POSTU SIĘ O CIEBIE TROSZCZĘ!
Wściekły pod impulsem tych wszystkich negatywnych emocji uderzył mnie ręką w twarz na której nie było rękawicznik dlatego na moim policzku pojawił się momentalnie ślad rozkładu, a Tomura trochę spanikowany przyłożył mi tam obrazu wacik z preparatem.
Tomura: Przepraszam... Nie chciałem ale wkurwiłeś mnie debilu. Nie możesz tak ryzykować wiesz co by się stało jak by cię złapali? - spojrzałem na niego w sposób który mówił, że nie wiem.
Tomura: Po pierwsze nie byłbyś już z nami nie wiadomo co by z tobą zrobili. Zamknęli w jakimś ośrodku czy może by się ciebie pozbyli. Po drugie nasz wróg zyskał by jedyny dar który może pokonać All For One. I kurwa po prostu cię potrzebujemy. Jesteśmy rodziną i trzymamy się razem. Jesteś dla nas naprawdę ważny i nie zapominaj o tym, rozumiesz? - popatrzyłem na niego chwilę i przejechałem palcami po policzku na którym pomimo preparatu została blizna której już się nie pozbędę. Wpadłem w otchłań myśli widziałem, że Tomura coś jeszcze mówi ale nie byłem w stanie go słuchać...
Deku: W takim razie nie jestem tylko zagrożeniem dla bohaterów ale także i dla was - wyszeptałem wpatrując się w jeden punkt na ścianie za Shigarakim.
Shigaraki: Hmm? - spojrzał na mnie zdzwiony bo mówił już całkiem o czymś innym. A przynajmniej tak mi się wydaje bo nie wiem co mówił, totalnie się na tym nie skupiłem. Skierowałem mój wzrok na niego.
Deku: Do puki żyje jestem zagrożeniem dla wszystkich.
Shigaraki: Co ty sobie znowu ubzdurałeś?
Deku: Nic... Taki żarcik tylko - zaśmiałem się chociaż skłamałem. Tak naprawdę to jestem zagorzeniem dla wszystkich jeśli oni mnie złapią to koniec. Liga przegra. Przeze mnie. All For One zginie. Nie będą mieć szans by wygrać.
Deku: To co gdzie są Dabi i Toga? Wypijemy sobie dziś razem drinka?
Shigaraki: Zaraz powinni być. Poszli tylko załatwić parę spraw związanych z nomu.
Po jakiś trzydziestu minutach wrócili. Toga oczywiście przytuliła mnie na przywitanie. I zaczęliśmy rozwiać o różnych sprawach i planach na przyszłość. A mój niepokój z każdą chwilom rósł. Mogę to wszystko zepsuć. Pod żadnym pozorem nie mogę pozwolić aby mnie złapali. Nie pozwolę aby ktokolwiek dostał mój dar!
CZYTASZ
Villian Deku
ActionŻycie jest coraz trudniejsze...Jak mam sobie dalej radzić? Skutecznie przez te wszystkie lata wmawiano mi że jestem nikim...że trudno uwierzyć mi że jest inaczej... Opowieść ta przedstawiać będzie powody oraz emocje które pchnęły Deku do zastania...